"Takie oceny są tylko w prywatnej szkole. Nie płacisz, to nie wymagaj"

mamadu.pl 3 miesięcy temu
Zdjęcie: Uczniowie wciąż poprawiają oceny końcowe. fot. petro/123rf


Przewidywane oceny końcowe zostały wystawione. To ostatni moment na poprawki, na podciągnięcie się z danego przedmiotu. Jedni poddają się walkowerem, inni walczą do ostatniego momentu. Ci, którym zależy na świadectwie z czerwonym paskiem, nie zamierzają się poddać. Niestety podejście jednej z nauczycielek pozostawia wiele do życzenia.


Kiedy przeczytałam list nadesłany przez naszą czytelniczkę, nie mogłam uwierzyć w to, iż taka sytuacja miała miejsce. Takie słowa za murami szkoły? Mama dziewczynki prosi o anonimowość, dlatego imiona bohaterek zostaną zmienione. Nazwy szkoły ani miejscowości także nie możemy ujawnić.

Mamy siebie


"Kasię urodziłam po 40. Wychowuję ją sama. Ojciec nie utrzymuje z nią kontaktu. Z tego co wiem, wyjechał za granicę, gdzie założył rodzinę. Kasia jest uczennicą piątej klasy szkoły podstawowej. Jest wulkanem energii, wszędzie jej pełno. Ma mnóstwo zainteresowań, jest szalenie ambitna. Czasami mam wrażenie, iż aż za bardzo. Przecież oceny w życiu nie są najważniejsze.

Ona jeszcze tego nie wie, a ja nie chciałam odbierać jej tego zapału i tej euforii z każdej piątki czy szóstki. Jednak po tym, co usłyszała od nauczycielki, musiałam uświadomić jej pewne sprawy.

Świadectwo z paskiem


Kasi bardzo zależy na świadectwie z paskiem. Poprawia oceny, by mieć jak najwyższą średnią. Coś przebąkiwała, iż chciałaby być najlepsza w klasie. Uwielbia matematykę, dlatego postawiła sobie za cel, by na zakończenie mieć z niej szóstkę. Mówiłam: 'Dziecko, nie musisz, nie za wszelką cenę', ale ona jak sobie coś postanowi, to trudno przemówić jej do rozsądku.

Nie chcę, by całe dnie spędzała nad książkami, by odcinała się od znajomych, przyjaciół. By nie wychodziła na świeże powietrze, by nie odpoczywała. Przecież piątka to bardzo dobra ocena. choćby czwórka jest dla mnie w porządku. Dla niej niekoniecznie.

Płacz i smutek


Kilka dni temu wróciła ze szkoły cała roztrzęsiona. Domyśliłam się, iż chodzi o oceny. 'Mamo, prosiłam panią od matematyki o możliwość poprawy na szóstkę. choćby nie chciała ze mną za bardzo rozmawiać' – opowiada.

Oczy ma smutne, pełne łez, przytula się do mnie z całych sił. 'Mamo, wiesz, co ona mi powiedziała? Jak tak można?' – pyta i siada na kanapie.

Uspokaja się i opowiada dalej. 'Takie oceny są tylko w prywatnej szkole. Nie płacisz, to nie wymagaj' – miała powiedzieć nauczycielka.

Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Myślałam, iż zaraz wybuchnie śmiechem i powie, iż żartowała. Tak się nie stało. Płakała. Po chwili wstała, poszła do swojego pokoju i trzasnęła drzwiami.

Pobiegłam za nią, by prozmawiać. By wreszcie powiedzieć wprost, iż oceny nie są w życiu najważniejsze. Że to, czy będzie miała na świadectwie piątkę, czy szóstkę, nie ma tak naprawdę wpływu na jej przyszłość. Już w wakacje przestanie to mieć dla niej znaczenie.

Nie rozumiem


Staram się zrobić coś, by przestała płakać. By przestała się tak przejmować i zamartwiać. To nie ma najmniejszego sensu. Chciałam też wytłumaczyć zachowanie pani nauczycielki, do której Kasia miała wiele pretensji. Nie potrafiłam. Nie umiem zrozumieć, jak można się tak odnieść do dziecka.

Może powiedziała to w formie żartu, z przekąsem w głosie. Może Kasia nie zasługuje na szóstkę i nie wiedziała, jak jej to przekazać. Powodu nie znam, ale nie zgadzam się, by ktoś tak mówił do mojego dziecka".

Idź do oryginalnego materiału