Tatiana Iwanowna siedziała w swoim zimnym domku, w którym unosił się zapach wilgoci, od dawna nikt nie sprzątał, ale wszystko było jej bliskie.

twojacena.pl 19 godzin temu

Hej, słuchaj, Tania Kowalska siedziała w swoim starym, zimnym domku na wsi, w którym wciąż czuło się wilgocią. Nie sprzątała go od wieków, ale to było jej miejsce, jej małe królestwo jedyne, co jej pozostawało, bo siły wyczerpały się na codzienne zmartwienia. Nie wiedziała, od czego zacząć.

Serce ściskała z gniewu, łzy już nie płynęły, choć całą drogę pod nosem płakała. Myślała, iż stare mury mogą ją uleczyć, iż dusza z czasem się podniesie. Ubrana w płaszcz i ciepłą czapkę, ręce i nogi były lodowate. Położywszy głowę na stole, Tania zaczęła przeglądać wspomnienia.

Najdroższym, co miała, była córka Jagoda. Od urodzin chorowała, a mąż ciągle powtarzał: Nie ma co marnować życia na taką dziewczynkę, lepiej mieć zdrowe dziecko!. A jak? Jagoda ledwo dotarła do terminu, urodziła w czterdziestym drugim roku życia i już nie myślała o kolejnych dzieciach dwa razy straciła ciąże we wczesnym etapie i nie wierzyła już w szczęście.

Wkrótce mąż wyprowadził się do sąsiedniej wsi, poślubił nową żonę, której urodził się syn. O chorą córkę nie chciał już słyszeć. Jagoda rosła, z każdym rokiem stawała się silniejsza i piękniejsza, a matka ledwie zauważyła, iż dziewczynka przeszła w dorosłość. Kobieta musiała samodzielnie prowadzić gospodarstwo pracowała w spichlerzu, dbała o dom, a Jagoda pomagała, ale bez mężczyzny w wiosce było ciężko. Do domu wstąpiła teściowa, bo samotnie nie dało się żyć. Do Tani podszedł wdowiec, ale odrzuciła go wstyd przed córką. Nie mogę przyjąć mężczyzny, mam już córkę, to wszystko, co muszę zrobić dla Jagody. A te dwie staruszki teściowa już nie wstawała z łóżka, ciągle coś potrzebowała, więc Tania nie mogła ich odmówić.

Jagoda skończyła szkołę, poznała przystojnego chłopa i wyszła za mąż z miłości. Po dwóch latach od ślubu urodziła córeczkę Anię. Jagoda nie chciała siedzieć w domu, a i kredyt hipoteczny wciąż trzeba było spłacać, więc zaczęła przekonywać mamę:

Mamo, kochana, przyjedź do nas, będzie ci wesoło i pomożesz nam, babcie już nie ma, samemu ci ciężko.

Nie, Jagodo, mam krowę, starą kotkę, ogródek Jak zostawię dom?

Sprzedaj tę krowę, ma już mało mleka, a kotkę weź nasza sąsiadka Pani Nura, nie odmówi, za tydzień przyjedziesz!

Tania nie mogła odmówić, bo nikt inny nie pomógłby tak jak własna matka. Krowę i kota przejęła sąsiadka, a jej syn, synowa i wnuki pomogli i obiecali pilnować domu. Tak Tania przeprowadziła się do miasta. Córka z zięciem pracowali do późna, a Tania z Anią spacerowała, karmiła, a choćby zdążyła przygotować kolację.

Ania była tak podobna do mamy, iż babcia nie mogła się od niej odtrącić spędzały razem dni i noce, a dziewczynka prawie nie chorowała. Gdy Jagoda poczuła, iż cztery lata to już pora, posłała Anię do przedszkola, żeby mogła się rozwijać i bawić z rówieśnikami.

Wtedy relacje z matką nagle się zepsuły. Zięć ciągle narzekał, Jagoda twierdziła, iż z mężem kłóci się o mamę, babcia rozpieszczała wnuczkę, a dziecko było nieposłuszne. Przedszkole z łzami opuszczało, bo wolało babcię niż własną matkę.

Tania nie rozumiała, co się stało, dopóki nie usłyszała od własnej córki:

Mamo, nie potrzebujemy cię już tutaj, jedź do domu. Ania chodzi do przedszkola, kredyt spłaciliśmy, w dwupokojowym mieszkaniu jest ciasno, a to cię raczej uszczęśliwi.

Chciało jej umrzeć na miejscu, nie wierzyła, iż tak może być. gwałtownie spakowała kilka rzeczy, wsiadła do autobusu, myśląc tylko o tym, żeby nie płakać. Ania szła za nią, prosząc, żeby babcia poszła z nią na spacer.

Zięć odwieźił ją na dworzec, wysiadła w milczeniu, nie pożegnał się, a ona nie mogła się rozstać z córką, bo serce matki zawsze kocha. Płakała w ciszy, nie chcąc, żeby matka zobaczyła łzy.

Tak została na dworcu, deszcz zaczął padać, a zimno jeszcze bardziej ją przeszyło. Nagle usłyszała szorstki głos i przekleństwa. Do domu weszła sąsiadka:

Ojej, Taniu, to ty? Myślałam, iż ktoś chce cię wykraść. Cześć! Co ty tu siedzisz w ciemności? Wstawaj, chodźmy do nas. Nadka właśnie smaży naleśniki, usiądziemy, pogadamy, lat już nie widziałyśmy się.

Sąsiadka wciągnęła Tanię za rękę i opowiadała:

Moje wnuki już chodzą do szkoły, dobrze się uczą, nie kombinują. Twoja krowa w tym roku dała cielę, które postanowiliśmy zostawić w fabryce, zobaczysz, jaka jest ładna, nie sprzedamy jej, możesz ją mieć.

Dzieci przywitały ją z radością, przyniosły kota, chwaląc, jak mądry i przyjazny jest. Muśka zaczęła mruczeć, rozpoznała swoją panią.

Teraz chciało się płakać ze szczęścia, iż nie jest już sama, słuchała opowieści o wsi i wesołej, wielkiej rodzinie, wszyscy się śmiali, a nikt nie pytał, dlaczego wróciła i nie dał znać wcześniej.

Po kolacji syn sąsiadki powiedział:

Mamy duży dom, ty, ciociu Taniu, możesz u nas zamieszkać, nie odmawiaj, nie wypuszczimy cię. Naprawię dach, przywiozę drewno, będę czyścił piec i komin. Zrobimy twój dom lepszy, a jak ci się spodoba, zostaniesz na stałe.

Chuda staruszka siedziała i uśmiechała się, czuła, jak ciepło rozlewa się po sercu, bo ludzkiej dobroci nie da się zapomnieć.

Życie w Berzówce…

Idź do oryginalnego materiału