"Jestem mamą dziesięciolatki, która w tym roku rozpoczęła naukę w klasie czwartej. Klasy 1-3 w naszej szkole są umieszczone w oddzielnym skrzydle, gdzie młodsze dzieci czuły się bezpiecznie. Wraz z przejściem do klas starszych moja córka zaczęła jednak stykać się na co dzień z dużo starszymi uczniami, ich dziwnymi pomysłami i niestety także – z rzeczami, które wcale nie powinny być częścią szkolnego życia dziesięciolatki.
'Bita Śmietana Challenge'
Ostatnio córka wróciła do domu wystraszona i stwierdziła, iż nie chce chodzić do szkolnej toalety. Okazało się, iż starsi uczniowie nagrywają tam jakieś filmiki, co dla mojego dziecka jest bardzo stresujące i zawstydzające. Próbowałam dowiedzieć się, o co dokładnie chodzi, ale początkowo uzyskałam od niej jedynie niewyraźne wyjaśnienia – coś o bitej śmietanie. Dopiero gdy zaczęłam szperać w internecie, zrozumiałam, o co tak naprawdę chodzi: moja córka stała się świadkiem tak zwanego 'Bita Śmietana Challenge'.
Dla osób, które jeszcze się z tym nie spotkały, wyjaśnię – 'Bita Śmietana Challenge' polega na tym, iż uczniowie nagrywają filmiki, jak uderzają w rękę, na której jest porcja bitej śmietany. Chodzi o to, by trafić do ust. Oczywiście taka 'zabawa' nie wydaje się groźna na pierwszy rzut oka, ale to, co mnie przeraża, to fakt, iż takie wygłupy realizowane są w szkole i nikt nie sprawuje nad nimi kontroli.
Czy ktoś na to zwraca uwagę?
Zastanawiam się, gdzie jest granica takich zachowań i dlaczego szkoła pozwala, by toalety czy korytarze zamieniały się w arenę dla wyzwań internetowych. Jak to możliwe, iż nikt tego nie pilnuje? Nie rozumiem też zamiłowania młodzieży do takich 'rozrywek', które często bezmyślnie naśladują, bez zastanowienia się nad konsekwencjami. Internet pełen jest niebezpiecznych wyzwań i idiotycznych trendów, które wydają się krzywdzące, a choćby groźne, i nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż coraz częściej nastolatki są wobec nich zupełnie bezkrytyczne.
Obawiam się, iż to zjawisko wykracza daleko poza śmietanę trafiającą (lub nie) w twarz – to już kwestia braku odpowiedzialności, zarówno ze strony szkoły, jak i rodziców. Dlaczego tak wiele osób pozwala dzieciom na nieograniczony dostęp do internetu bez rozmowy o tym, co jest odpowiednie, a co nie? Czy naprawdę przestało interesować rodziców, co ich dzieci robią w sieci?
Nie wiem, jakie rozwiązanie byłoby idealne, ale wydaje mi się, iż warto, aby szkoły zaczęły rozmawiać na ten temat z uczniami i ich rodzicami. Chciałabym, aby moje dziecko mogło korzystać ze szkolnych toalet czy chodzić po korytarzach bez obawy, iż stanie się 'bohaterem' jakiegoś internetowego filmiku. Chciałabym też, abyśmy jako rodzice zaczęli bardziej interesować się tym, co nasze dzieci robią w internecie, zanim bezkrytycznie pójdą za kolejnym trendem".