Ten szkolny trend mógłby wyjść uczniom na zdrowie. Ale to, co robią nauczyciele, to kpina!

mamadu.pl 10 miesięcy temu
Zdjęcie: Czy w tym konkretnym przypadku nauczycieli powinny obowiązywać inne zasady? Fot. 123rf.com


Coraz więcej szkół informuje uczniów i rodziców o zakazie noszenia do szkoły telefonów komórkowych. Jedni się cieszą, bo odciąga to dzieci od ekranów, innych oburza, bo utrudnia kontakt z pociechą. Choć placówki zasłaniają się dobrem uczniów, to chyba warto byłoby przemyśleć ten zakaz jeszcze raz. "Syn jest wściekły i uważam, iż mam rację. Ciężko mi znaleźć jakiś sensowny kontrargument. Wszystko przez zachowanie nauczycieli" – skarży się Monika.


"Syn we wrześniu rozpoczął naukę w liceum. Oczywiście to olbrzymia zmiana i wiele nowych zasad, do których uczniowie muszą się dostosować. Jedną z reguł, która mocno nas zaskoczyła, był zakaz używania telefonów. Jeszcze bardziej zadziwiło nas jednak podejście nauczycieli do tego tematu.

Nowa zasada


W poprzedniej szkole nie wolno było wyciągać komórek na lekcjach. Nikt nie robił jednak problemu, gdy dzieci chciały pograć w gry na przerwie. Informacja, iż na terenie liceum jest absolutny zakaz korzystania z telefonów, mocno nas dziwiła, ale to chyba dość powszechny trend. Coraz więcej placówek wprowadza takie obostrzenia, by odciągnąć dzieciaki od ekranów. Swoją drogą uczniowie powinni się skupić na lekcjach, a podczas przerw może trochę poruszać, a nie siedzieć w kącie z komórką. Taki zakaz może wyjść nastolatkom na zdrowie.

Oczywiście wszyscy licealiści mają komórki. Pomijając ich nieustanną potrzebę komunikowania się z rówieśnikami, nie wyobrażam sobie, by puścić dziecko do szkoły i nie mieć z nim kontaktu. Syn daje znać, iż dojechał lub iż po szkole chce iść do kolegi. Często późno kończy lekcje i muszę mieć z nim kontakt. Po przekroczeniu progu szkoły jednak telefon musi być wyłączony.

Co wolno wojewodzie...

Uczniowie czasem naginają zasady, więc dla pewności niektórzy nauczyciele mają w klasie specjalne pudełko, do którego uczniowie muszą zdeponować swój telefon na czas trwania danej lekcji. Początkowo myślałam, iż to świetny sposób, by nauczyć dzieci, iż cały świat nie kręci się tylko wokół telefonu i internetu. Z tym pomysłowym rozwiązaniem jest jednak jeden problem.

Gdy uczniowie muszą wykonać samodzielną pracę, jest sprawdzian lub klasówka, w tym czasie niektórzy nauczyciele sami wyciągają swoje telefony z kieszeni i przeglądają sieć. Wszystko dzieje się na oczach młodzieży.

Nie była to jednorazowa sytuacja. Syn się denerwuje i uważam, iż ma do tego prawo. Takiego zachowania nauczycieli absolutnie nic nie usprawiedliwia. Dlaczego zakaz ma obowiązywać tylko uczniów? Pedagog przecież jest w pracy i nie powinien w tym czasie zajmować się rozrywką. Jaki to daje przykład dzieciakom?!

Zastanawiam się, czy coś można z tym zrobić. Zgłosić sprawę do dyrekcji? Obawiam się reakcji w stylu: 'co wolno wojewodzie...'. Nie chciałabym, by moje dziecko miało potem jakieś nieprzyjemności. Spotkaliście się z podobnym traktowaniem uczniów? Przecież to jest mocno poniżające".

Idź do oryginalnego materiału