Ten szkolny wymysł wkurza rodziców. Wszystko niby w imię dobra dzieci?

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Obowiązujące przepisy prawa oświatowego nie nakazują, ani nie zakazują realizacji zajęć WF na basenie. Są one jednak zalecane, a decyzja zależy od dyrekcji i budżetu samorządu. fot. RDNE Stock project


Niektórzy nauczyciele i dyrektorzy starają się urozmaicić dzieciom naukę. Nie wszystkie pomysły jednak przypadają do gustu rodzicom... – Więcej z tym zachodu, wydatków i kłopotów niż to warte, a szkoła nie pozostawia wyboru – zaznacza Amelia. Czy basen zamiast WF-u to faktycznie taki zły pomysł?


"W tym roku córka rozpoczęła naukę w klasie drugiej i zapowiedziano nam, iż zamiast lekcji WF-u będzie miała basen. Brzmi to super i rodzice od razu się zachłysnęli pomysłem. Jednak ja już to przerabiałam z jednym dzieckiem i to totalnie poroniony pomysł, który mimo to usilnie jest wdrażany przez szkoły.

Dla zdrowia dzieci


Basen zamiast wychowania fizycznego jest szumnie nazywana atrakcją organizowaną przez szkołę. Ale to my rodzice musimy kupić kostium, czepek, okularki itp., do tego trzeba zapłacić za autokar i jeszcze zorganizować osobę do opieki.

Co więcej, u syna połowa klasy nieustannie była chora. Więcej niż pewna jestem, iż przez ten basen, bo wiecznie głowa niedosuszona. Skończył się basen i skończyły się infekcje. Ale to nie jest najgorsze! jeżeli liczysz, iż dziecko zacznie pływać po semestrze, to jesteś w wielkim błędzie.

Basen, ale nikt nie uczy pływać


Jak jest 'normalny' WF, to zwykle nie ma gimnastyki, jedynie: 'macie piłkę i się pobawcie'. Na basenie wygląda to dokładnie tak samo, ale nikt o tym nie mówi.

Jeśli dziecko nie potrafi pływać, to nie ma opcji, żeby się nauczyło. Co najwyżej trochę pochlapie w wodzie, tak dla odmiany. U starszego syna były trzy grupy. Najliczniejsza, ta niepływająca, liczyła 30 dzieci, które bawiły się piłką w brodziku! Druga grupka, nieco mniejsza, wygłupiała się na trochę głębszej wodzie. Sensowne zajęcia miała 4-osobowa grupa dzieci świetnie pływających.

Całe te basenowe lekcje wymagają zaangażowania od rodziców i potwornie meczą dzieci. Może i to miła odmiana, ale czy w ogóle potrzebna? Jedno jest pewne, pływać nie uczy.

Jednak nie ma jak dyskutować ze szkołą, bo nieświadomi rodzice są zachwyceni kitem, który im się wciska. jeżeli masz świadomość i nie chcesz, by dziecko uczęszczało, to i tak nie możesz wymiksować się z tego cyrku, bo sam sobie robisz jeszcze większy kłopot.

Jak zwolnienie lekarskie załatwisz, to dziecko na świetlicę skażesz. Totalnie bez sensu!".

Idź do oryginalnego materiału