Teściowa Kochająca Obce Dzieci, Ignorująca Własne Wnuki

polregion.pl 20 godzin temu

Wrocław jesienią spowiła szara mgła, ale w moim sercu burzyła się gorycz i rozczarowanie. Jak można zachować spokój, gdy twoja teściowa, niczym obca osoba, odwraca się od własnych wnuków? Nie pojmuję, jak można być tak zimnym i obojętnym wobec własnej krwi? A Lidia Stanisławowa powtarza tylko jedno: „Wasze dzieci – wasza sprawa. Ja swój obowiązek spełniłam, wychowując syna”.

Teściowa wyszła na emeryturę przed czasem. Jej młodsza córka, Kasia, właśnie urodziła bliźniaki. Przez pierwsze trzy lata Lidia Stanisławowa pomagała jej, zajmowała się maluchami, ale gdy chłopcy poszli do przedszkola, od razu znalazła sobie dodatkową pracę. I co za praca! Została nianią w bogatej rodzinie, gdzie całe dnie spędza z obcymi dziećmi.

Teraz jest w domu tylko w weekendy, a te dni poświęca sprzątaniu, spotkaniom z przyjaciółkami i odpoczynkowi. Tak, zarabia spore pieniądze, ale dla własnych wnuków – moich synów, czteroletniego Krzysia i dwuletniego Wojtka – nie ma ani chwili. Ani odrobiny ciepła.

Wielokrotnie błagaliśmy z mężem, żeby pomogła. Musiałam wrócić do pracy, żeby utrzymać rodzinę, ale dzieci ciągle chorowały, opuszczały przedszkole. Moja mama mieszka w innym mieście, setki kilometrów stąd, a naszą jedyną nadzieją była teściowa. Ona jednak odmówiła bez wahania.

„Wynajmijcie nianię – rzuciła zimno. – Nie przeszkadzajcie mi w pracy”.

Byłam w szoku. Gdyby moja mama mieszkała bliżej, rzuciłaby wszystko, żeby pomóc. Obiecała przyjechać na dwa tygodnie na urlopie, ale co mi po dwóch tygodniach? To nie rozwiąże problemu. Gdy Lidia Stanisławowa jeździ z obcymi dziećmi po zagranicznych kurortach, pływa z nimi jachtami i pozuje na plażach, ja siedzę w domu, rozdarta między chorymi chłopcami a strachem przed utratą pracy. Rozumiem, iż trafiła na „żywę złotą”, ale jak można być tak pozbawionym serca? Czy naprawdę pieniądze są dla niej ważniejsze niż własne wnuki?

Za każdym razem, gdy widzę w mediach społecznościowych jej zdjęcia z obcymi dziećmi – uśmiechniętymi, wystrojonymi, w drogich parkach rozrywki – ściska mi się serce. Moi chłopcy nigdy nie widzieli babci na swoich przedstawieniach, nie słyszeli od niej bajek na dobranoc. Pytają: „Mamo, dlaczego babcia Lidia do nas nie przychodzi?”. A co ja mam odpowiedzieć? Że ich babcia woli obce dzieci, bo one przynoszą jej pieniądze?

Próbowałam rozmawiać z mężem, Darkiem, ale on tylko rozkłada ręce. „Mama zawsze taka była – mówi. – Jej nie zmienisz”. Ale jak mam się z tym pogodzić? Czuję się zdradzona, jakby teściowa odrzuciła nie tylko wnuki, ale i nas – mnie i syna. Jej obojętność jest jak nóż, który powoli wbija się w żywe mięso.

Czasem myślę: może oczekuję za dużo? Ale potem przypominam sobie, jak moja mama, mimo zmęczenia, zawsze znajdowała czas dla mnie i moich braci. Czy to nie czyni babci babcią? Miłość, troska, ciepło? A Lidia Stanisławowa ma tylko wyrachowanie i egoizm.

Co o tym myślicie? Czy to normalne, iż teściowa stawia pieniądze ponad własnymi wnukami? Jak zachowalibyście się na moim miejscu?

Idź do oryginalnego materiału