Świat wydawał się rozmywać za szybą autobusu, gdy Jadwiga Nowak patrzyła na przemijające ulice. Każdego ranka ta sama trasa do pracy, te same przystanki, te same znajome twarze współpasażerów. Tylko dziś wszystko było inne. Dziś jechała po raz ostatni.
W torebce leżało wypowiedzenie z pracy. Standardowa formułka, nic szczególnego. Ale za tymi słowami kryła się historia, której Jadwiga wciąż nie mogła pojąć.
Autobus zatrzymał się przed galerią handlową, gdzie mieściło się biuro firmy jej syna. Tego samego biura, w którym jako księgowa przepracowała cztery lata. Tego samego biura, które Tomek założył zaraz po studiach z jej pomocą i wsparciem.
— Mamo, na pewno chcesz to zrobić? — zapytał wczoraj wieczorem, gdy przyniosła mu dokument. — Może jeszcze się zastanowisz?
— Jestem pewna, synku — odparła wtedy. — Tak będzie lepiej dla wszystkich.
Lecz teraz, wchodząc po schodach do biura, Jadwiga czuła, jak serce ściska się w piersi. Cztery lata życia, cztery lata trudu, cztery lata dumy z sukcesów syna — wszystko to odchodziło w niepamięć.
Wszystko zaczęło się tego dnia, gdy Tomek przyprowadził do domu Kasię. Piękna dziewczyna, inteligentna, z dyplomem ekonomii. Jadwiga od razu ją polubiła, ciesząc się, iż syn znalazł godną towarzyszkę życia.
— Mamo, poznaj Kasię — powiedział wtedy Tomek, promieniejąc szczęściem. — Moja narzeczona.
— Miło mi panią poznać, pani Jadwigo — Kasia wyciągnęła dłoń z uśmiechem. — Tomek tak wiele o pani opowiadał.
Pobrali się po roku. Ślub był skromny, ale pełen ciepła. Jadwiga sama przygotowała poczęstunek, dekorowała salę, krzątała się jak mrówka. Chciała, aby ten dzień był wyjątkowy dla młodych.
Po ślubie Kasia wprowadziła się do nich. Mieszkanko było małe, dwupokojowe, ale starczało miejsca dla wszystkich. Jadwiga zawsze marzyła o dużej rodzinie, o dziecięcym gwarze w domu.
— Mamo, a co byś powiedziała, gdyby Kasia dołączyła do naszej firmy? — zaproponował pewnego wieczoru Tomek przy kolacji. — Ma wykształcenie ekonomiczne, mogłaby pomóc w rozwoju.
— Oczywiście — zgodziła się Jadwiga. — Im więcej mądrych głów, tym lepiej.
Kasia zaczęła pracować jako menedżerka ds. sprzedaży. Energiczna, ambitna, gwałtownie się wdrożyła i zaczęła przynosić rezultaty. Firma rosła, przybywało klientów, zwiększały się zyski.
— Pani Jadwigo, możemy porozmawiać? — zapytała pewnego dnia Kasia, wchodząc do księgowości.
— Oczywiście, córeczko. Co się stało?
— Zastanawiam się, może warto zmodernizować księgowość? Przenieść wszystko na nowe programy, zautomatyzować procesy.
Jadwiga skinęła głową. Sama widziała, iż stare metody zaczynają odstawać od czasów.
— Masz rację, Kasiu. Ale w moim wieku ciężko nauczyć się nowych programów. Ręce już nie te, pamięć nie ta.
— To nic — uśmiechnęła się Kasia. — Pomogę ci. Razem się tego nauczymy.
I rzeczywiście pomagała. Pokazywała, tłumaczyła, cierpliwie powtarzała. Jadwiga starała się ze wszystkich sił, ale nowinki techniczne nie dawały się łatwo okiełznać.
Tomek też wspierał matkę, chwalił za wysiłek. Firma wciąż się rozwijała. Przybyło pracowników, powiększyło się biuro, dokumentów było coraz więcej.
— Mamo, jak sobie radzisz? — dopytywał syn. — Nie za dużo tego?
— Radzę sobie, synku. Choć przyznaję, iż coraz trudniej.
Jadwiga naprawdę zaczynała się męczyć. Wcześniej sama prowadziła rozliczenia małej firmy, teraz dokumentów było wielokrotnie więcej. ZostawMijały kolejne dni, a Jadwiga powoli uczyła się żyć na nowo, znajdując pocieszenie w ciszy wiejskiego krajobrazu i mądrych słowach cioci Wandy.