Teściowa oznajmiła, iż nie zamierza być nianią dla swojego wnuka

przytulnosc.pl 2 godzin temu

Mamy z mężem małe dziecko – syna. Ma dopiero trzy latka. To dziecko było dla nas długo wyczekiwane i upragnione, ponieważ długo nie mogliśmy mieć dzieci. Długo się staraliśmy, ale bez powodzenia. Dlatego narodziny syna stały się wielkim błogosławieństwem dla naszej rodziny.

Kiedy los obdarzył nas upragnionym dzieckiem, wreszcie zrozumieliśmy, czym jest prawdziwe szczęście. Ciążę przeszłam lekko i po dziewięciu miesiącach urodziłam prawdziwego aniołka. I my z mężem, i nasi rodzice nie mogliśmy nacieszyć się naszym synkiem. Od pierwszych dni jego życia otoczyliśmy go bezgraniczną miłością i troską.

Na urlopie macierzyńskim byłam niedługo – tylko półtora roku. Takie były warunki umowy w mojej pracy.

Szefowa od razu mi powiedziała, iż jeżeli nie wrócę do pracy po 18 miesiącach, to moje stanowisko zajmie ktoś inny. Praca jest dobra, z normalnym grafikiem i przyzwoitą pensją, teraz trudno taką znaleźć. Dlatego nie chciałam rezygnować ze swojego miejsca pracy, bo przecież z czegoś trzeba żyć. Kiedy wróciłam do pracy, to na opiekę nad wnukiem zgodziła się moja teściowa, matka męża, ponieważ moi rodzice mieszkają w innym mieście. W ten sposób przez cały ubiegły rok teściowa opiekowała się dzieckiem w ciągu dnia, a wieczorem, gdy wracaliśmy z mężem z pracy, to całkowicie przejmowaliśmy troskę o malucha.

Przez cały ten czas wszystko było wspaniale. Matka męża zawsze z przyjemnością przychodziła do nas niańczyć wnuczka, nie wyrażała żadnych zastrzeżeń. Jednak niedawno teściowa nagle zmieniła swoje stanowisko i teraz dość agresywnie domaga się zwolnienia jej z obowiązków niani. Takiej zmiany nastroju choćby nie chce nam wyjaśnić, po prostu postawiła nas przed faktem, iż nie zamierza już zajmować się wnukiem.

Próbowaliśmy zrozumieć, jaka jest przyczyna takiej radykalnej zmiany, ale teściowa zaczęła mówić, iż dziecku pora zacząć kontaktować się z innymi dziećmi i przyzwyczajać się do społeczeństwa od najmłodszych lat. Być może takie zdanie podsunęły jej programy telewizyjne, które ciągle ogląda, gdzie różni “eksperci” wygłaszają swoje postępowe myśli. Dlatego nic dziwnego, iż teściowa uległa ich wpływowi.

My z mężem wszystko przemyśleliśmy i zdecydowaliśmy, iż naszego dziecka do przedszkola oddawać nie będziemy. Nie tylko dlatego, iż to nasz drogocenny pierworodny. Po prostu nasłuchaliśmy się od znajomych, którzy ciągle narzekają na to, iż odkąd dziecko zaczęło chodzić do przedszkola, to regularnie przynosi do domu jakieś choroby. Przecież jeżeli ktoś w grupie ma przeziębienie, to łatwo złapać chorobotwórczą bakterię. A leczyć całkiem małe dziecko jest trudno, i nie chcemy narażać jeszcze nie wzmocnionej dziecięcej odporności na takie zagrożenia. Wyraźnie zdecydowaliśmy, iż żadnego przedszkola dla naszego syna nie będzie, do szkoły posiedzi w domu. Będzie zdrowszy. Poza tym, jest u nas chłopcem skromnym i nieśmiałym, trudno od razu znaleźć z nim wspólny język. Do naszego syna trzeba znaleźć podejście, jeżeli się to nie udaje, to dziecko kaprysi i złości się. Po co narażać syna w takim wieku na negatywne emocje?

Mąż wprost przedstawił swojej matce nasze stanowisko. Ale ta ostro odpowiedziała, iż nie może już siedzieć z maluchem. Jest bardzo ruchliwy i ona się męczy, nie nadąża za nim. Dlatego na jej pomoc nie możemy już liczyć.

Teściowa po prostu postawiła nas przed faktem, iż nie ma z kim zostawić syna i trzeba oddać go do przedszkola. Mimo wszelkich argumentów, kategorycznie odmówiła opieki nad wnukiem. I jak z nią dalej się porozumieć? Nie mogę tego zrozumieć, przecież jest na emeryturze i całe dnie siedzi w domu. Czy tak trudno popilnować własnego wnuka przez kilka godzin?

Idź do oryginalnego materiału