To były minuty! Mąż nie zdążył nadmuchać basenu, dziecko pojawiło się na świecie

gazeta.pl 2 dni temu
Zdjęcie: Shutterstock, autor; ChameleonsEye


Wyobrażacie sobie przyjęcie własnego porodu? Australijska ciężarna nie miała innego wyjścia. Akcja porodowa rozwinęła się w zawrotnym tempie i kobieta musiała sama pomóc przyjść swojemu dziecku na świat. Uratowało ją doświadczenie i zimna krew.
W porodach oprócz bólu najbardziej kobiety przeraża ich nieprzewidywalność. Zdarzają się sytuacje, iż akcja porodowa rozwija się bardzo gwałtownie i jest obarczona ogromnym stresem, bo ciężarna kobieta martwi się, czy zdąży dojechać do szpitala. Wielokrotnie mieliśmy okazję czytać w mediach o porodach, do których dochodziło w niezbyt fortunnych okolicznościach i miejscach takich jak np. samochód stojący pośrodku autostrady czy pociąg. Teagan Swoboda na łamach portalu kidspot.com.au podzieliła się swoim własnym doświadczeniem z porodu, który wymknął się spod kontroli. Jej córka przyszła na świat w ekspresowym tempie i kobieta musiała poradzić sobie zupełnie sama.


REKLAMA


Zobacz wideo Tak Tomasz Włosok dowiedział się, iż będzie ojcem! "Zorientowałem się"


Sama odebrała swój poród we własnej łazience. "To było przerażające"
Teagan Swoboda ma 36 lat. Doczekała się czterech synów i jednej córki. Jej ostatnie dziecko przyszło na świat w dość zaskakujących okolicznościach. Teagan podczas jednego z bardzo wczesnych wakacyjnych poranków zaczęła mieć silne skurcze. Doszło do nich o 5:45 nad ranem. Kobieta monitorowała ich częstotliwość, ale dopiero po 15 minutach obudziła swojego męża, aby poinformować go o swoim stanie. Stwierdziła, iż nie będzie tego robić od razu, bo czeka ich długi i wyczerpujący dzień i chciała, aby jej partner się wyspał. Para szykowała się na poród domowy.
Planowali dziecko odebrać w basenie. Zaaferowany mężczyzna od razu zaczął więc rozkładać w salonie sprzęt potrzebny do porodu, a w tym czasie jego żona udała się do łazienki. Nikt nie spodziewał się jednak, iż poród raptownie przyśpieszy. Teagan około 6:30, czyli 45 minut po pierwszych skurczach zaczęła rodzić. Krzyczała, żeby przywołać swojego męża, ale nie słyszał jej, bo był w innym pomieszczeniu. Teagan Swoboda urodziła córkę we własnej łazience bez niczyjej pomocy.


Nie zdążyłam choćby dojść do wanny, która była przede mną. Miałam kłopot z chodzeniem. Urodziłam ją sama, co było przerażające. Starałam się złapać jej główkę i chwycić za ramiona. Udało mi się to zrobić


- wyznała Teagan.


Doświadczenie ją uratowało. Wiedziała, co robić, kiedy na świat przyszła jej córka
Teagan miała dużo szczęścia, bo z zawodu jest doświadczoną pielęgniarką i wiedziała, jak reagować w takiej sytuacji. Jej córka miała urodzić się w wodzie w asyście położnej, ale poród nastąpił zbyt szybko. Teagen po narodzinach córki położyła niemowlę na swojej klatce piersiowej i masowała jej plecy. Właśnie wtedy do łazienki wpadł jej mąż, który chciał ją poinformować, iż przygotować dmuchany basen, w którym miał odbyć się poród. "Mój partner przybiegł powiedzieć, iż wszystko już gotowe. Powiedziałam mu: to świetnie, ale zobacz co tutaj mamy. Był w absolutnym szoku" - wyznała Teagan.
Idź do oryginalnego materiału