To zdanie matki potrafi zostać w głowie córki na całe życie. Ślad, którego nic nie wymaże

mamadu.pl 7 godzin temu
Czasami wystarczy jedno zdanie – rzucone mimochodem, bez złej intencji – by zostało w córce na lata. Słowa matki mają moc: mogą budować poczucie wartości, ale też podcinać skrzydła i zostawiać emocjonalne blizny. Czasem to, co usłyszymy jako dziewczynki, powraca w dorosłości jak echo, którego nie da już się uciszyć.


Miłość najbliższa, ale też najbardziej wymagająca


Relacja matki i córki to związek jedyny w swoim rodzaju. Pełen bliskości, lojalności, wzajemnych oczekiwań – a także nieuniknionych napięć. To właśnie matka często staje się pierwszym wzorem kobiecości dla córki, odbiciem jej przyszłego "ja", ale też punktem odniesienia, z którym dziecko uczy się budować własną tożsamość.

Bywa, iż ta relacja daje poczucie bezpieczeństwa i akceptacji, ale równie często niesie ciężar niespełnionych ambicji i krytycznych uwag. Matki chcą dobrze, ale nie zawsze umieją mówić dobrze. A córki – choćby jeżeli rozumieją, iż matka nie miała złych intencji – noszą w sobie ciężar słów wypowiedzianych zbyt łatwo.

Dlaczego bywa trudno? Bo obie strony czują zbyt dużo


Córki chcą być widziane. Chcą czuć, iż są wystarczające, iż ich emocje są ważne, iż mogą być sobą bez lęku o ocenę. Tymczasem wiele matek – zwłaszcza wychowanych w czasach, gdy nikt nie mówił o emocjach – przekazuje swoim dzieciom to, co same otrzymały: wymagania zamiast akceptacji, troskę ukrytą w krytyce, miłość przykrytą presją.

To jedno zdanie, które zostaje na lata


Jest jedno zdanie, które matki – często w dobrej wierze – powtarzają córkom. I które może zasiać w nich wątpliwość, która kiełkuje przez całe życie:

"A ja w twoim wieku to już…".

Byłam żoną. Byłam mamą. Miałam pracę. Miałam kredyt, garnki, pełną lodówkę i porządne buty na zimę. A ty?

To zdanie – wypowiedziane niby z troską, niby z tęsknotą za minioną młodością – potrafi zranić jak szpilka. Bo nie jest tylko o wieku. Jest o tym, co powinnaś była już mieć. Co przegapiłaś. O tym, iż nie spełniasz oczekiwań, których nikt z tobą nie konsultował.

"A ja w twoim wieku…" to zdanie-pułapka. Porównanie nie z koleżanką, nie z celebrytką z Instagrama, ale z własną matką – tą, której się chce dorównać, ale też od której się chce uwolnić. To jedno zdanie potrafi wzbudzić w córce cały kalejdoskop emocji: wstyd, iż jeszcze "nie ma", iż "nie zdążyła", iż "nie jest jak trzeba". Złość, iż znowu jest oceniana. I smutek, iż znowu nie została usłyszana – tak naprawdę.

Bo co, jeżeli w tym wieku wcale nie chce być żoną? Co, jeżeli nie może być mamą? Co, jeżeli próbuje – i nie wychodzi? Albo po prostu żyje swoim rytmem, który nie pasuje do matczynego zegarka? To wtedy to zdanie nie jest troską. To kamień do plecaka, który i tak już jest ciężki.

Matki i córki często żyją w różnych epokach emocjonalnych. Matki – wychowane w świecie "trzeba" i "musisz". Córki – w świecie "mogę", ale "czy to na pewno moje?". Spotkać się gdzieś pośrodku to wyzwanie. Ale na pewno warto spróbować.

Idź do oryginalnego materiału