Władysława Nowakówna starannie poprawiła ręczniki pod świeżą wiankocą z boczkiem i wpatrzyła się w zegar. Minęło sześć godzin do przyjścia gości, a drętwienie nie chciał opuszczać jej głównej mocy. Sześćdziesiąte urodziny to wielki sukces, a potrzebne było, by wszystko przebiegło bez zarzutu.
Ewelinko, się spieszyć?
Tak babciu, kończę z salatką zawołała córka z kuchni. Sprawdź Krysia, przyszedł po napoje mineralne.
Władysława ruszyła w stronę pokoju synowej. Po dziesięciu latach wspólnego gniazda przycisk powolności Krysztofa dopadł ją do szpiku kości. Wszystko zawsze: teraz, teraz i już wychodzę. Tym razem Krysztof był zaangażowany w interfejs laptopa, skubiąc się za czoło.
Krzysiu, miałeś iść do sklepu Władysława usiłowała, by jej głos brzmiał łagodnie, ale coś za wiele sarknął.
Już babciu, wychodzę, iż pytam choćby nie odwrócił się, trzaskając dalej myszką.
Goście przyjdą z minuty na minutę.
Udasz się, nie szumić.
Władysława zjechała zębami. Czując warczenie, rozmyślała, ile razy wystarczyłoby, żeby wywalić go z mieszkania, gdyby nie Ewentor, ale Katarzynka była tu jedyną jej radością.
Babciu, będzie tort? Ewentorowa, jakby odgadując jej myśli, zjechała z korytarza.
Będzie, słończe, będzie. Twój tata ma przecież jego z „Słodkiego Kącika” przy Rynku.
Nie zapomni? Jadłem polańskiego nowego roku, nie przywiozłem.
Władysława pokręciła głową, patrząc za córką:
Nie martw się, ja mu przypomnę. A ty idź, ubierz to piękne sukieneczki, które kupiłyśmy w zeszłym tygodniu.
Po powrocie do Krysztofa powiedziała:
Krzysiu, tort zapomniałeś? Zamówiłam w „Słodkim Kąciku” Tu była krótkość.
Trzymał, pamiętam zbliżył się. Najpierw za wodą, potem za tortem. Wszystko będzie jak należy!
Krysztof w końcu oderwał się od laptopa i narzucił kurtkę.
Krzysiu, pieniądze zabrane?
Ależ babciu, zapłacono?
Nie, przyjęłam depozyt, ale resztę przy odbiorze musi wypłacić.
Ano, no, Ewentor, jak tam karta, weź ją skoczyć powiedziała zasłonięta seria uników swojej żony.
Władysława pokręciła głową, zbierał jej resztę pieniędzy i oddała synowi.
Ale nie utknij, w końcu wodę pamiętaj!
Po zamknięciu drzwi wróciła do przygotowań. Wszystko musiało być doskonale. Była trenerką języka polskiego i literatury, pracowała z pasją trzydzieści lat w szkole, a teraz, jako emerytka, nie chciała pokazać narostów.
Babciu, coś ty się martwisz Ewentor objęła ją ramieniem. Wszystko będzie super.
Ja? To ja nie. Chcę, by wszystko było… godne.
Będzie, babciu żartobliwie uścisnęła. Ty jesteś dla mnie najlepsza gospodyni.
Pierwszymi gośćmi byli siostrzeńcy Władysławy Stanisław i Daria.
Władziusiu, wszystkim czesc! Daria wglądnęła z kamizelką i podarunkiem. Jesteś w doskonałej formie, szesnaście to nowe trzydzieści!
Dziękuję, moi mili Władysława poczerwieniła się. Wejdźcie, zdłużcie.
Wkrótce przybyli inne goście: dwie byłej koleżanki, sąsiad Helenka z mężem, kuzynka z okoliczności. Pokój Arsenał działał smyczami i panią Honorą, radościami. Tylko Krysztof nie wrócił.
Ewentor, zadzwoń do męża szepnęła Władysława, gdy już usiedli przy stole. Co on kpi.
Idę. Tylko… ciągle coś w kolekcji przeszkadza.
Krysztof w końcu, po wielu okazjach, przyszedł, ale przyjechał z opóźnieniem.
Władziusiu, w końcu! Krzysztof był porywany perałem i utknął z bagażem.
Władysława przyglądała się, jak Ewentor zaciska się. Po godzinie przysłano tort, bo syn nie przyszedł. Trzecia pora, torta już był, ale Ewentor nie mogła zagłębić psa. Po padnięciu Krysztofa, już nie wrócił. Władysława musiała stępić to, co czuła przez dziesięć lat cierpienia syeonu.
W czasie towarzystwa, Ewentor i Władysława przypomniały sobie wykroje:
Pamiętasz, Władziusiu, jakśmy pojechały do Zakopanego?
A jak nie. Tam Izabelka dopadła!
Gdy Krysztof się nie pokazał, Władysława w końcu wyznała:
Dwadzieścia lat, iż mam was za opiekę. Trzydzieści, iż zbierałam się z Katarzynką, a dziś… Od jutra odchodzisz.
Krysztof trzeźwiejąc, przyjął decyzję, ale po długim czasie Ewentor zrozumiała, iż musi zrobić to bez niego. Gdy Katarzynka zapytała o tort, Władysława uśmiechnęła się.
Tu wszystko będzie dobrze, córko Władysława objęła Ewentor. Razem zbierzemy nowe.
Po dwa miesiące potem przyszedł Katarzynka z nowym mążem, a Władysława spotkała się z nauczycielem języka polskiego Sergiuszu. Władysława znalazła nowy początek.
Życie na nowo? No cóż nie można więcej tolerować niepowodzeń, dziesięć lat, choćby jeżeli dla dzieci. Raz, dwa Wszystko zaczyna się od decyzji. Krysztof był skocznikiem, ale tort na urodziny stanowił pomnik swojej decyzji.
Kiedy Ewentor i Katarzynka zbili się do nowej nory, Władysława często przyszła, by pomóc, doradzić, a wreszcie spokój. A gdy Sergiusz przyszedł z kwiatami i biletem, ona pozwoliła, by życie zaczęło się od nowa.
Obrazek tort z zapachem dupy, z przesłaniem Wszystkiego Nam!, Symbolizował koniec starej troski i początek nowego narostu. Władisława Nowakówna wiedziała, iż czasem trzeba pokonać cierpienie, by uwolnić się z więzów i znaleźć prawdziwy rytuał życia.