Twój sekret jest teraz mój i to zależy od ciebie, komu go zdradzę.

twojacena.pl 3 dni temu

Twoja tajemnica jest teraz moja, i tylko od ciebie zależy, komu ją zdradzę

Ola wracała właśnie do domu z Biedronki, dźwigając ciężkie siatki, które zdawały się ciążyć jej coraz bardziej. Plecy bolały od zmęczenia, więc odetchnęła z ulgą, gdy już prawie była pod swoim blokiem. Wtedy zauważyła obcą kobietę, siedzącą na ławce, jakby na kogoś czekała.

— Przepraszam… ty jesteś Ola? — nagle odezwała się nieznajoma.

Ola zatrzymała się, przyglądając się kobiecie z zaciekawieniem. Nic w jej rysach nie wydawało się znajome.

— Tak. A skąd pani mnie zna?

— Nie znamy się, ale ja wiem o tobie bardzo dużo — powiedziała kobieta z naciskiem. — Przyszłam ci coś powiedzieć… Znam twoją tajemnicę.

Ola zmarszczyła brwi.

— Jaką tajemnicę? O czym pani mówi?

— Tę, która dotyczy twojej córki… — dodała nieproszona gość z zimnym uśmieszkiem. — Tylko od ciebie zależy, czy pozostanie tajemnicą.

Ola ścisnęła rączki siatek tak mocno, iż palce zrobiły się białe.

Ola i Krzysztof pobrali się z miłości. Młodzi, szczęśliwi, z iskrą w oczach, przy toastach gości przysięgali być razem na dobre i na złe. Lata mijały, pracowali, budowali swój mały, ale przytulny świat we dwoje. Tylko dzieci jakoś nie było. Najpierw czekali. Potem zaczęli się badać. Lekarze nie stawiali diagnoz, tylko rozkładali ręce: „Czasem para żyje dziesięć lat — i nagle zdarza się cud”.

Ale cud się nie pojawiał. Pewnego dnia oboje powiedzieli na głos to słowo — „adopcja”.

W domu dziecka byli trzy razy. Najpierw rozglądali się. Potem zobaczyli ją — niebieskooką malutką dziewczynkę, z bujnymi włosami i spojrzeniem pełnym ufności. Hania miała zaledwie rok i kilka miesięcy. Jej biologiczna matka zostawiła ją w szpitalu, oficjalnie została pozbawiona praw rodzicielskich.

— To maleństwo. Nic nie zapamięta poza nami — mówiła Ola. — Wyrosnie i będzie myślała, iż my jesteśmy jej prawdziwymi rodzicami.

Dokumenty, wizyty, stres, nieprzespane noce. Wszystko już za nimi. Hania stała się ich córeczką. Ukochaną. Wyczekiwaną. Swoją. Rodzina dziwiła się: „Jak bardzo podobna do Oli! Ta sama jasna czupryna, te same oczy!”. Krzysztof tylko się uśmiechał, bo choćby los dał im idealne zrządzenie — córka jakby ich krew.

Hania rosła mądra, interesująca świata i czuła. Szkoła, pierwsze piątki, pierwszy bukiet na rozpoczęcie roku, pierwsze pytania.

Ale pytania, którego Krzysztof i Ola bali się najbardziej, padły wcześniej, niż myśleli.

— Mamo, tato, to prawda, iż nie jestem waszą córką? Że wzięliście mnie z domu dziecka?

Powiedziała to spokojnie, ale w jej głosie czuć było ból. Julka, koleżanka z klasy, doniosła. Podsłuchała rozmowę swojej mamy z sąsiadką.

Rodzice wymienili spojrzenia. Tego wieczoru Krzysztof mówił cicho, opanowany. Trzymał córkę za ramię i opowiadał, jak po raz pierwszy zobaczyli ją w domu dziecka, jak zakochali się od pierwszego wejrzenia. Jak chcieli dać jej dom. Rodzinę. Miłość. Jak obiecali sobie, iż nigdy nie ukryją prawdy, ale powiedzą, gdy będzie gotowa.

Hania słuchała. Bez łez, bez krzyku. Tylko cicho odpowiedziała:

— No i dobrze. I tak jesteście moimi rodzicami.

Od tej nocy temat nigdy nie wrócił. Krzysztof i Ola odetchnęli z ulgą — ich dziewczynka była silna, dobra i dojrzała jak na swój wiek.

Gdy Hania skończyła piętnaście lat, zdarzyło się kolejne cudo — Ola dowiedziała się, iż jest w ciąży.

— Krzychu, nie uwierzysz… — powiedziała, witając męża po pracy.

— Znowu kupiłaś kwiaty bez okazji?

— Będziemy mieć dziecko.

Nie uwierzył od razu. Dopytywał, łapał się za głowę. A potem przytulił ją i zapłakał. I pierwszy raz od wielu lat powiedział:

— Dziękuję ci, Olu. Za wszystko.

Hania, gdy się dowiedziała, tylko się uśmiechnęła:

— Chcę mieć braciszka. Tylko nie takiego urwisa jak Julka.

Ola urodziła synka. Rodzina była teraz kompletna. A szczęście wydawało się na stałe zagościć w ich domu. Hania poszła na studia, młodszy zaczął szkołę, Ola i Krzysztof pracowali, żyli, cieszyli się wspólnymi chw**Nawet jeżeli tajemnica kiedyś wyszła na jaw, ich miłość okazała się silniejsza niż przeszłość.**

Idź do oryginalnego materiału