Lidio, przestań udawać, iż coś cię gnębi, usiądźmy spokojnie i przedyskutujmy to.
Cokolwiek wymyślisz, zapewniam cię, nic poważnego się nie stało. Nie jesteśmy już pięcioletnimi dziećmi, żeby
Głos męża zza drzwi pokoju dziecięcego sprawił, iż Lidia i jej dziesięcioletni syn Szymon spojrzeli na siebie i jednocześnie pokręcili głowami.
Wiesz, nienawidzę go, bo ciągle obraca wszystko tak, iż wydaje się, iż nie ma sensu się martwić.
I tak po prostu się obrażamy nieświadomie wypowiadając myśli Lidia, które w rzeczywistości należą do jej męża.
Lidia skinęła głową, usiadła wygodniej na kanapie i założyła słuchawki, by nie słyszeć łagodnego, ale jednocześnie pouczającego tonu dochodzącego zza drzwi.
To właśnie ten ton kiedyś sprawił, iż zakochała się w Władysławie. Wydawało się, iż mężczyzna potrafi rozwiązać każdy konflikt dyplomatycznie.
Lecz jak się okazało, w jego rozumieniu dyplomacji kryło się wyginanie wszystkiego pod własne interesy, przedstawiając drugą stronę jako histeryczną, naiwną, niedojrzałą.
Gdy Lidia znosiła takie sztuczki w imię wspólnego dziecka, nie pozwoliłaby, aby tak traktowano jej syna.
Urodziny Szymona pokazały, iż Władysław nie cenił własnego dziecka niczym.
Można było wymówić, iż Lidia była pomijana na rzecz matki i siostry wtedy można było uzasadnić całą krowęniekrowąsamicęjakomatkęjedna.
Jednak takie podejście do własnego syna było nie do przyjęcia, choćby dla tak cierpliwej i uległej kobiety jak Lidia.
Urodziny Szymona zaplanowali już miesiąc przed wydarzeniem. Zarezerwowali stolik w ulubionej restauracji z kącikiem zabaw, zaprosili trzech najlepszych kolegów chłopca wraz z ich rodzinami, ustalili menu i zamówili tort na zamówienie.
Co mogło pójść nie tak? W najgorszym wypadku ktoś z gości mógł zachorować i nie przyjść miłe, ale przyjęlibyśmy to z godnością. Gdyby zachorował solenizant, stracilibyśmy część wpłaconych złotych i prawdopodobnie oddalibyśmy tort przyjaciołom, by nie zmarnował się.
Szymon cieszył się doskonałym zdrowiem, więc nie zwrócił na siebie uwagi własnego organizmu, a wszyscy goście od rana potwierdzili, iż przyjdą punktualnie.
Jedynie Władysław, gdy reszta rodziny już ubierała się w stroje na okazję, odebrał telefon od siostry i od razu przebrał się w niewyjątkowe ubrania.
I gdzie się tak wśpiłeś? można było wyczuć pretensję w głosie Lidia, znając całą historię ich relacji.
Władysław miał w życiu trzy kobiety najpierw matkę, potem siostrę i na końcu Lidię, w takiej kolejności malejącej wagi. Nie pierwszy raz Lidia obserwowała, jak mąż poświęca wolny dzień na pomoc mamie w ogrodzie, wyjście na zakupy. Gdy matka nie potrzebowała pomocy, wkraczała siostra, której przy życiu z mężem i teściembudowlańcem przydał się brat do prac domowych.
Na początku Lidia uważała wrażliwe podejście Władysława do rodziny i spełnianie wszelkich próśb jako znak dobrego mężczyzny. Jak ojciec traktuje matkę, tak sam zachowa się wobec żony, pomyślała.
Okazało się, iż to mit. Zanim mąż krążył po całym mieście, spełniając rodzinne życzenia, w własnym domu cieknęły krany, skrzypiały zawiasy, a inne męskie sprawy gromadziły się w stercie. Lidia, zmęczona niekończącymi się obietnicami zrobię to jutro, zaczęła wynajmować fachowców.
Władysław odetchnął, gdy zrozumiał, iż nie będzie już zasypywał go prośbami. Lidia przyzwyczaiła się, iż męża nie ma obok, i zaczęła czerpać przyjemność z samotności. Ostatnio jednak mąż narzekał, iż stała się wobec niego chłodna i obojętna. Lidia nie widząc po co się angażować, kiedy on i tak pojawia się tylko na chwilę, woląc obejrzeć ulubiony serial lub zrobić nowy szalik.
Kiedy więc w dniu urodzin Szymona Władysław miał wybrać się do siostry, Lidia nie wytrzymała. Najbardziej zraniło ją, iż przy najpiękniejszym momencie jej syna mąż proponował, iż urodziny można przełożyć na inny dzień.
Lidia podniosła głos, krzyknęła pełną piersią i dała mu tydzień na refleksję oraz wymyślenie, jak naprawić swój błąd. Tydzień ten przeżyła w ciszy, przygotowując się na ostateczną decyzję.
Rozwód był dla niej ciężkim krokiem, nie do przyjęcia na podświadomym poziomie. Gdyby była odważniejsza, mogła rozwiązać małżeństwo już po pierwszej nocy wtedy Władysław siedziałby przy telefonie z mamą, bo nudziło ją samotność.
Lidia, siedząc samotnie na dworcu, nie powinna była odczuwać pustki przy braku męża. Nie wybaczyła mu obrazy synowi. Po tygodniu, w którym mąż próbował wyjaśnić, iż obaj się mylą, Lidia z czystym sumieniem złożyła pozew rozwodowy i wypędziła Władysława ze swojego mieszkania do domu jego ukochanej mamy.
Przez kolejne osiem lat widziała go tylko raz w roku na urodzinach Szymona, nie zawsze w sam dzień. Chłopak gwałtownie się od niego odciął, a dopiero po osiemnastym roku znów poczuł potrzebę kontaktu. Wtedy Władysław wymyślił całą gamę pretensji wobec byłej żony.
Mogłaś ułatwić nam kontakt, wyjaśnić mu, iż obojgu rodziców potrzebuje, wykrzyknął, chcąc wymusić rozmowę przy jej drzwiach.
Idź sobie! Miałeś osiem lat, żeby naprawić relację, a sam tylko pogłębiałeś przepaść. Lidia, już nie będąc posłuszną, odparła.
Miałem inne sprawy niż wychowanie dziecka, wiesz to. Mam jeszcze mamę i siostrę
Idź do nich, niech ci pomogą, a mnie zostaw w spokoju. zamknęła drzwi przed jego nosem.
Wieczorem Szymon przyszedł do matki i powiedział:
Mam już zamknięty gestalt.
Co to?
Ojciec zaprosił mnie na urodziny za tydzień, a ja miałem koncert z Julią. Julia to nasza koleżanka z niebieskimi warkoczami, co zawsze w firmie krąży.
I co on powiedział?
Złości się, iż stawiam Julię wyżej niż ojca. Mówię, iż można go pozdrowić innym dniem, ale on nie zgadza się z taką logiką.
Żałujesz, synu?
Nie, po prostu pamięć dobra, a trochę i złośliwość tam, gdzie trzeba. Mamo, pytam: po co wycierpiałaś go aż do dziesięciu lat? Mogłaś od razu się rozwieść.
Bo… odparła Lidia, a wszystkie wymówki, które kiedyś trzymała, teraz wydawały się głupie.
Wtedy zrozumiała, iż jego lekceważenie własnego syna było sygnałem, by przemyśleć małżeństwo. Gdyby nie ten impuls, wciąż żyłaby z Władysławem, jego mamą i siostrą czwartą osobą w tym idealnym układzie. Na szczęście złożyła pozew.
Historia ta uczy, iż nie warto poświęcać własnego życia i dobra dziecka dla osób, które cenią jedynie swoją własną wygodę. Szacunek i miłość powinny iść w parze, a gdy jedna strona ciągle stawia siebie na pierwszym miejscu, jedynym prawdziwym wyjściem jest odejście i budowanie własnej przyszłości, w której dziecko nie zostaje w cieniu.















