Politechnika Rzeszowska w 2021 r. zapłaciła za energię elektryczną 4,1 mln zł. w tym roku rachunki będą wyższe o jakieś 120 procent. Uniwersytet Rzeszowski w tej chwili płaci już ponad trzy razy więcej niż w ub. roku. Na nowej umowie rachunek może wzrosnąć o kolejne 50 procent. – jeżeli będziemy do tego zmuszeni, to mamy już przetestowaną naukę zdalną – mówi dr Maciej Ulita, rzecznik prasowy UR. – To jest jednak ostateczność – zaznacza.
Rosnące ceny prądu i ogrzewania dobijają nie tylko zwykłych mieszkańców i przedsiębiorców, wyższe rachunki wyraźnie odczuwają już wyższe uczelnie. W sobotę, na inauguracji nowego roku akademickiego na Uniwersytecie Rzeszowskim, nad problemem pochylił się sam minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, który wysokie ceny prądu nazwał absurdalnymi i obiecał radykalne rozwiązania, mające uratować wyższe uczelnie.
Czy coś wyniknie ze słów ministra, na razie nie wiadomo, pewne są za to rachunki. W ub. r. uniwersytet płacił 358 zł za MWh, w tym cena już podskoczyła ponad trzykrotnie, do 1200 zł, a to na pewno nie koniec podwyżek – wg prognoz na kolejnej umowie stawka może wynosić choćby 2000 zł za MWh. Politechnika 2021 rok zakończyła z rachunkiem 4,1 mln zł, w tym zapłaci za energię ok. 8,5 mln zł.
Przezorny zawsze ubezpieczony
Żeby walczyć o niższe stawki na dostawę energii, w myśl zasady, iż duży może więcej, obydwie uczelnie przystąpiły do konsorcjum, w którego skład wchodzi 10 szkół wyższych z południowo-wschodniej Polski. Pierwszy przetarg nie wzbudził żadnego zainteresowania, drugi jest w toku. Wyniki znane będą za kilka tygodni.
– Chwilowo jesteśmy w zawieszeniu. Dopóki tutaj nie skończą się negocjacje i nie zapadną jakieś decyzje w sprawie obiecanego przez ministerstwo zawieszenia cen, działamy według zasady – przezorny zawsze ubezpieczony. choćby ze względów czysto zdroworozsądkowych przymierzamy się do redukcji zużycia energii elektrycznej i ogrzewania, bo nie wiemy, co się wydarzy – mówi Maciej Ulita.
I wymienia sposoby: 70 procent żarówek zastąpiono już ledowymi, zainstalowano czujniki pogodowe, które gdy na zewnątrz jest cieplej, automatycznie zmniejszają temperaturę w piecach, redukowane jest natężenie światła i temperatury.
– Uniwersytet ma 52 budynki. o ile w każdym z nich obniżymy temperaturę o stopień, to już zyskujemy dużą oszczędność – mówi rzecznik.
Inwestycje w fotowoltaikę
Podobne działania stosuje politechnika. – Wprowadzamy różnego rodzaju przedsięwzięcia organizacyjne – np. prowadzenie zajęć maksymalnie w ciągu dnia – mówi Damian Gębarowski, rzecznik prasowy PRz. – Na dachach kilku budynków mamy instalacje fotowoltaiczne, które przynoszą oszczędności. Problemy, które mogą pojawić się w najbliższych miesiącach, widać też na uczelniach prywatnych. Tu jednak obietnice ministra nie przynoszą większej nadziei: – Pamiętajmy, iż w kwestii kosztów utrzymania uczelnie niepubliczne nie mogą liczyć na żadne wsparcie ze strony państwa. Wszystkie koszty pokrywają jedynie z opłaty za studia wnoszonej przez studentów
– wyjaśnia Przemysław Pawlak z Wyższej Szkoły Prawa i Administracji w Rzeszowie.
Dodaje jednak ze spokojem, iż dzięki inwestycjom sprzed kilku lat uczelnia w obecnej sytuacji jest w dość dobrym położeniu. – Kosztem ponad 10 mln zł rozwinęliśmy instalację fotowoltaiczną oraz system głębinowych pomp ciepła. Pozwala nam to od wielu lat realnie oszczędzać na kosztach utrzymania budynków. I, co najważniejsze, pozwoliło nam przygotować się na kryzys energetyczny. W zależności od pory roku, nasze instalacje OZE dają oszczędności choćby do 50 procent.
Nauka zdalna to ostateczność
Kilka tygodni temu pojawiła się informacja, iż szkoły, których z powodu zbyt dużych kosztów energii i ogrzewania nie będzie stać na zapewnienie odpowiednich warunków do nauki, mogą wracać do nauki zdalnej. Czy grozi to rzeszowskim uczelniom?
– Taka opcja też jest rozważana – przyznaje Maciej Ulita z UR. – Gdyby okazało się, iż będziemy do tego zmuszeni, to mamy przetestowaną naukę zdalną i część zajęć, które można w ten sposób przeprowadzić, będziemy musieli przerzucić na nauczanie zdalne. Ale zaznaczam – to ostateczność.
Nasi pozostali rozmówcy nie dopuszczają takiej możliwości. – Zależy nam na możliwie dużych kwalifikacjach zawodowych i społecznych naszych studentów i absolwentów, a to jest możliwe do osiągnięcia podczas kontaktów bezpośrednich na uczelni. Nie sposób wyobrazić sobie m.in. wysokiej jakości zajęć laboratoryjnych prowadzonych zdalnie – mówi Damian Gębarowski z politechniki.
Równie stanowczy jest Przemysław Pawlak z WSPiA: – Jedno jest pewne, kryzys nie może obniżyć jakości kształcenia. Dlatego nie będziemy oszczędzać na zajęciach dydaktycznych, bo tego nam nie wolno zrobić. Nie przejdziemy też na nauczanie zdalne. Rozważamy ewentualne zmiany w planie studiów, które ograniczą zajęcia w godzinach popołudniowych i wieczornych.
Grzegorz Król