Uczeń przynosi pracę, nauczyciel mu nie wierzy. "Córka jest portrecistką, ale nienawidziła plastyki"

gazeta.pl 5 godzin temu
Coraz częściej mówi się o zjawisku, w którym rodzice pomagają dziecku w wykonaniu prac plastycznych. Nasza czytelniczka zwraca jednak uwagę na związany z tym inny problem. "Chcę powiedzieć o sytuacji odwrotnej, kiedy dziecko przynosi pracę wykonaną własnoręcznie, a nauczyciel mu nie wierzy. To coś strasznego" - twierdzi. Podkreśla, iż chociaż jej córka w tej chwili jest portrecistką, w szkole nie znosiła lekcji plastyki.W poprzednim artykule pisaliśmy o problemie, z którym spotyka się wiele rodziców. Nauczyciel prosi o wykonanie pracy plastycznej lub ogłasza konkurs, a kilkulatek pojawia się z dziełem, którego wykonanie raczej przekracza jego możliwości. "Konkurs w przedszkolu na jesienną dekorację. Mój przychodzi z ludzikiem z kasztanów, a tam karoce z dyni" - pisała jedna z mam pod filmikiem opublikowanym na profilu. TikToku @marusia_siasia. Okazało się, iż wielu naszych czytelników też miało styczność z tym zjawiskiem.
REKLAMA


"Prace wykonywane przez dorosłych były najwyżej oceniane"Mój syn nie chciał brać udziału w plastycznych konkursach szkolnych, bo stwierdził, iż nie ma szans z dorosłymi. Prace były naprawdę piękne i nigdy żadna komisja konkursowa ich nie zdyskwalifikowała. A było widać, iż były to wspólnie wykonane dzieła, z przewagą pracy rodziców- twierdziła jedna z mam.Zdaniem innej czytelniczki to wcale nie jest nowy problem "Od zawsze tak było. Za moich czasów nikt nie zwracał na to uwagi. Prace wykonywane przez dorosłych były najwyżej oceniane, a prace zrobione przez dzieci... No cóż, nie były za bardzo doceniane" - dodała w komentarzu pod artykułem udostępnionym na stronie facebookowej eDziecko.pl."Córka jest portrecistką, ale nienawidziła plastyki w szkole"Mama dwójki dzieci (w tym dorosłej już dziewczyny) zwróciła jednak uwagę na drugą stronę tego zjawiska. Bywa, iż w sytuacji, gdy tak wielu rodziców pomaga dzieciom, nauczyciele nie wierzą, jeżeli te przyniosą zbyt estetyczną pracę.Chcę powiedzieć o sytuacji odwrotnej, kiedy dziecko przynosi pracę wykonaną własnoręcznie, a nauczyciel mu nie wierzy. To coś strasznego. Syn na początku czwartej klasy, kiedy był na etapie rysowania prostych ludzików, był pełen zapału i wiary w siebie. Miał w domu narysować jakieś naczynie i mówi: naucz mnie rysować. Pokazałam mu na kartce obok, jakimi ruchami cieniować i podpowiadałam mu, jak patrzeć na zdjęcie i gdzie jeszcze popracować ołówkiem dłużej. Rysował chyba dwie godziny i efekt był wspaniały- czytamy w komentarzu pod naszym artykułem.


Zobacz wideo


Aneta Zając: o ile jeden rodzic obraża drugiego, to tak naprawdę obraża dziecko


Czytelniczka przyznała, iż praca faktycznie nie wyglądała jakby wykonało ją dziecko, ale ona nie postawiła na niej ani jednej kreski. "To dowodzi, jaki potencjał mają dzieci, iż rysować może każdy i iż kluczem jest obecność i wskazówki nauczyciela. W szkole tego w ogóle nie ma. Pani każe rysować i ocenia" - pisała.Podobna sytuacja spotkała również jej córkę, która świetnie rysuje. Pewnego dnia wróciła ze szkoły z płaczem. Poczuła się upokorzona, ponieważ nauczycielka bez jej zgody dorysowała coś na pracy uczennicy. "Robi się dzieciom takie rzeczy, jakby nie miały uczuć. Córka jest portrecistką, ale nienawidziła plastyki w szkole" - podkreśla.W zaistniałej sytuacji warto się zastanowić, czy najlepszym rozwiązaniem nie byłoby ocenianie tylko tych prac, które powstają w klasie, pod okiem nauczyciela?A Ty spotkałeś się z tym zjawiskiem? Co o nim sądzisz? Podziel się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami w komentarzu albo napisz na maja.kolodziejczyk@grupagazeta.pl.
Idź do oryginalnego materiału