Debata „Dwie dekady w Unii Europejskiej – refleksje i spojrzenie w przyszłość” odbyła się w Miejskiej Bibliotece Publicznej w ramach projektu Strassen Fest w Opolu. Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej, który sympozjum zorganizował zaprosił do udziału:
- prof. Dorotę Simonides, wieloletnią parlamentarzystkę ziemi opolskiej,
- Aleksandrę Góźdź, przewodniczącą Młodzieżowej Rady Miasta Opola,
- Stanisława Jałowieckiego, byłego lidera opolskiej „Solidarności”, pierwszego marszałka województwa opolskiego oraz byłego posła do Parlamentu Europejskiego,
- Konrada Müllera, który reprezentował Związek Młodzieży Mniejszości Niemieckiej.
Debatę moderowała dr Katarzyna Kownacka z Uniwersytetu Opolskiego.
Zamysłem organizatorów było zderzenie refleksji tych, którzy pamiętają czasy przed wejściem Polski do Unii i którzy na różnych polach mocno się przyczynili do akcesji i jej propagowania oraz młodych opolan, którzy czasów bez Polski w Unii Europejskiej nie pamiętają.
Unia Europejska nie jest czymś narzuconym
– Ktoś może, powiedziałby o tym, co Unia Europejska zmieniła w komunikacji w Polsce, o szosach i o autostradach – mówiła, rozpoczynając dyskusję, prof. Dorota Simonides. – Ja za istotny przełom związany z naszą akcesją do Unii uważam utrwalenie w naszej mentalności, iż zawszy byliśmy w Europie i iż możemy się szczycić przynależnością do pewnej historycznej wspólnoty.
Była pani senator podkreśliła staranne przygotowanie polskiego społeczeństwa do unijnej przynależności.
– Naszą przynależność przygotował m.in. polski hydraulik, o którym wówczas było bardzo głośno. Tacy pracujący na Zachodzie ludzie byli żywym dowodem, iż Polak potrafi. Pamiętam jak podczas spotkania we Frankfurcie nad Menem, pytano mnie, gdzie leży Polska. Odpowiedziałam, iż Polska nie leży, tylko pracuje – dodała.
Profesor Simonides położyła też nacisk na potrzebę edukacji nt. Unii Europejskiej.
– Za mało włożyliśmy wysiłku, by zrozumieć, jak ma wyglądać nasza wolność – przekonywała. – Na zrozumienie, iż działanie Unii także od nas zależy. Narzekamy na Zielony Ład, a ja pytam: Kto na niego głosował? Trzeba być w Unii i razem z 27 krajami czuwać nad tym, jakie decyzje są podejmowane. Unia Europejska nie jest czymś narzuconym z zewnątrz.
Unia Europejska – jak w małżeństwie
Stanisław Jałowiecki zwrócił uwagę, iż wraz z wejściem Polski do Unii Europejskiej nasz kraj został przywrócony na adekwatne miejsce.
– Przestaliśmy być państwem przybłędą, w ogóle nieobecnym na mapie Europy – mówił. – Polacy odzyskali godność. Trzeba też pamiętać o związanych z akcesją korzyściach materialnych. Nie wolno ich lekceważyć. Przypomnijmy sobie, jak wyglądała Polska, kiedyśmy do Unii wchodzili. Poziom bezrobocia i biedy był tak wysoki, iż wielu naszym rodakom stan wojenny wydał się dobrodziejstwem. Uwierzyli, iż to nas ustrzegło od jeszcze większego ubóstwa.
– Pamiętam, z perspektywy Parlamentu Europejskiego, jak bardzo byliśmy szanowani za „Solidarność”. Za to, iż wyjęliśmy pierwszą cegłę z Muru Berlińskiego. To pomogło, by Jerzy Buzek został przewodniczącym PE, a Janusz Lewandowski komisarzem ds. budżetu UE. To była euforia. Dziś nie powinniśmy zwalać winy na innych. Zawarliśmy z Unią Europejską pewną umowę i ona obowiązuje. Myśmy się dobrowolnie zrzekli jakiejś części naszej wolności. Jak człowiek, który zawiera małżeństwo, żeby inne nowe wartości zyskać – porównywał.
Świat bez UE? Nie pamiętam
Konrad Müller przyznał, iż – mając 27 lat – nie pamięta polskiego wejścia do Unii ani życia bez niej.
– Unia była i jest czymś oczywistym – mówił. – Przyniosła nam wszystkim swobodę wymiany handlowej, kulturalnej i ekonomicznej. Świat się globalizuje. Internet jest wszędzie. Ale przecież inny na Zachodzie Europy, a inny w Rosji. To jest niezwykle ważne, iż kulturowo zostaliśmy „podpięci” do Zachodu. Dzisiaj widać, iż sama edukacja szkolna jest w perspektywie wiedzy o Unii Europejskiej niewystarczająca i nieskuteczna. Brakuje realnej debaty o Unii. Na tematy trudne także. Ale kiedy dzieje się w Brukseli coś dobrego, wiele osób też o tym nie wie.
Aleksandra Góźdź zbliża się dopiero do pełnoletności. Podkreślała, jak wiele przynależność do Unii zmieniła w życiu młodych ludzi.
– Możemy podróżować, wyjeżdżać na staże, studiować na Zachodzie – przypomniała. – Możemy też korzystać ze wsparcia dla biznesu. Miałam 15 lat, gdy po raz pierwszy wyjechałam na Erasmusa. To mnie otworzyło. Na kulturę i na ludzi z innych krajów. A także na komunikację. Językową też. Warto się było przełamać i mówić po angielsku.
Liderka Młodzieżowej Rady Miasta zwróciła uwagę na negatywny obraz Unii w mediach. Także w społecznościowych. Elementy negatywne są nagłaśniane – podkreśliła. Łatwiej poczytać i usłyszeć o Zielonym Ładzie niż o możliwościach, jakie wspólna Europa daje młodym.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.