Motywacja przed maturą
"Moje dwie córki są uczennicami szkoły średniej. Starsza właśnie zaczęła klasę maturalną, a młodsza dopiero rozpoczyna naukę w liceum. Córki trafiły na zupełnie innych nauczycieli, bo są też w różnych klasach: tegoroczna maturzystka jest na humanistycznym profilu z racji zamiłowania do języka polskiego, a młodsza jest na profilu biologiczno-chemicznym" – opowiada Agnieszka, mama dwóch nastolatek.
"Gabrysia w tym roku ma ogromną motywację do nauki, zależy jej na zdaniu matury z wysoką punktacją, bo marzy o studiach logopedycznych albo dziennikarskich. Niestety jej klasę już 4 rok naucza kobieta, która być może jest zakochana w literaturze i historii, ale zupełnie tej wiedzy nie umie uczniom przekazać. Gabi postanowiła więc kupić stos książek i sukcesywnie przygotowywać się do rozszerzonej matury z polskiego samodzielnie.
To, iż polonistka choćby nie planuje przygotowań do matury na poziomie rozszerzenia, było dla mnie skandaliczne. Przecież to klasa humanistyczna, w której na pewno wielu uczniów chce zdawać maturę rozszerzoną. Rodzice innych uczniów nie widzieli w tym problemu, gdy poruszyłam temat na zebraniu: wszyscy, którzy chcą zdawać i tak chodzą na korepetycje."
Uczą się sami
Kobieta jest zdania, iż nauczycielka nie ma zupełnie powołania do bycia nauczycielem: "To jednak nie koniec problemów z polonistką. Ostatnio córka wróciła ze szkoły zła jak osa. Kiedy spytałam o powód, opowiedziała o lekcji, na której nauczycielka zaczęła narzekać, iż nic nie rozumieją, nie mają ambicji i motywacji. Zamiast jako pedagog jakoś do nich dotrzeć i zarazić miłością do książek, ta kobieta skutecznie obrzydza naukę polskiego wiecznymi narzekaniami i obwinianiem młodzieży.
Wtedy, gdy Gabi wróciła taka zła, powiedziała im, iż są najsłabszą klasą humanistyczną, jaką kiedykolwiek przyszło jej uczyć. Potem dodała, iż będzie dobrze, jeżeli wszyscy zdadzą maturę podstawową, ale o studiach to niektórzy już mogą zapomnieć. Kto to słyszał wyzywać dzieciom od głąbów i straszyć ich, iż nie zdadzą matury? jeżeli ona sama nie ma chęci przygotować ich do egzaminu, to dlaczego jeszcze dodatkowo ich demotywuje, strasząc, iż nie dostaną się na studia?
Mówię wam, ta kobieta powinna już dawno być na emeryturze albo zmienić zawód. Widać, iż nie ma zupełnie cierpliwości do uczenia, a tym bardziej umiejętności, by zarazić młodzież miłością do książek czy wiedzy z zakresu języka polskiego. Jestem coraz bliżej decyzji, żeby iść z tym problemem do dyrekcji. Może będzie możliwość, by przed maturą zmieniono im nauczyciela na jakiegoś bardziej ambitnego?" – kończy swój list rozżalona czytelniczka.