MEN chce lepiej chronić nauczycieli
Resort edukacji zapowiedział ważne zmiany w przepisach. Nauczyciele, wychowawcy i inni pracownicy pedagogiczni mają zyskać pełny status funkcjonariusza publicznego. Co to oznacza w praktyce? Ochrona prawna nauczyciela nie kończyłaby się po dzwonku po ostatniej lekcji czy po powrocie z wycieczki klasowej. Nowe przepisy miałyby chronić nauczycieli również po godzinach pracy – np. wtedy, gdy ktoś atakuje ich słownie w internecie, zaczepia po pracy lub grozi z powodu wykonywanego zawodu.
Ministerstwo Edukacji Narodowej tłumaczy, iż potrzebę wprowadzenia zmian zgłaszali sami nauczyciele, a także środowiska naukowe. Resort podkreśla, iż w tej chwili nauczyciel korzysta z ochrony podobnej do tej, jaką mają funkcjonariusze publiczni (np. policjanci) – ale tylko wtedy, gdy coś dzieje się "podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych".
Nowa wersja przepisów ma to zmienić i jednoznacznie wskazać, iż nauczyciel to funkcjonariusz publiczny także wtedy, gdy np. zostanie zaatakowany "za to, kim jest" lub "co robi w pracy", ale niekoniecznie wtedy, gdy realizowane są jego godziny pracy. Zmiany w przepisach mają wejść w życie w drugim kwartale tego roku. Projekt został już wpisany do wykazu prac legislacyjnych rządu.
Więcej niż symboliczna zmiana?
Związek Nauczycielstwa Polskiego popiera kierunek zmian, ale z dystansem podchodzi do ich praktycznego wymiaru. – Jestem pesymistą, o ile chodzi o jego realizację – przyznał w rozmowie z PAP prezes ZNP, Sławomir Broniarz. Dodał, iż jego zdaniem potrzebna jest przede wszystkim skuteczna realizacja już istniejących przepisów, np. art. 63 Karty nauczyciela.
– Nie może być tak, iż nauczyciel, szczególnie w szkołach ponadpodstawowych, czuje się zagrożony z powodu wykonywanego zawodu. Ten stan rzeczy trzeba jednoznacznie uporządkować – podkreślił. Związkowcy chcieliby, aby nauczyciele byli chronieni podobnie jak urzędnicy – czyli by każde wykroczenie wobec nich było ścigane z urzędu, a nie – jak teraz – jedynie z powództwa cywilnego.
– Mówienie o takich półśrodkach, iż będziemy mieli uprawnienia podobne do funkcjonariusza publicznego, jest jakimś pozytywnym gestem; spektakularnym, ale oczekiwalibyśmy więcej praktycznych rozwiązań – dodał Broniarz.
Nie tylko przepisy, ale i edukacja
Z ostrożnym optymizmem o pomyśle MEN wypowiada się także Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. – Bezpieczeństwo nauczycieli to w tej chwili gorący temat, a propozycja jest godna rozważenia – ocenił. Zaznaczył jednak, iż nowelizacja powinna być częścią szerszych zmian w prawie oświatowym.
W jego ocenie same przepisy nie wystarczą. – Przepis to jedno, ale drugą kwestią jest jego wdrożenie – zaznaczył. Jego zdaniem samo nadanie nauczycielom statusu funkcjonariuszy publicznych nie wystarczy, jeżeli społeczeństwo nie będzie świadome, co to oznacza.
– Potrzebna jest szeroka edukacja i budowanie świadomości w społeczeństwie. Tylko wtedy, kiedy ludzie będą wiedzieli, iż wobec takich osób należy zachowywać się w określony sposób, będą się właśnie tak zachowywać – powiedział.
Autorytet nauczyciela do odbudowy
Wiele środowisk edukacyjnych zwraca uwagę, iż jednym z głównych celów planowanych zmian jest odbudowa autorytetu nauczyciela. jeżeli prawo zacznie traktować nauczycieli z większym szacunkiem i powagą, to być może z czasem zmieni się także społeczny odbiór tego zawodu. Zawodu, który – jak pokazują ostatnie lata – bywa trudny, nierzadko obciążający psychicznie i coraz mniej doceniany.
Nowe przepisy nie rozwiążą wszystkich problemów nauczycieli, ale mogą być pierwszym krokiem do większych zmian – takich, które nie tylko poprawią bezpieczeństwo, ale też przywrócą nauczycielom należny szacunek.