Był zwyczajny wieczór. Szybka kolacja, odrabianie lekcji, kąpiel, „mamo, jeszcze bajkę”, a potem moje klasyczne: „Nie mam teraz czasu, muszę dokończyć coś do pracy”. I wtedy padło to zdanie.
– Ty nigdy nie masz dla mnie czasu.
Zamarłam. Tych kilka słów rozbiło moją codzienność jak szkło na kafelkach.
„Przecież jestem z nią cały czas” – tłumaczyłam sobie
Na początku próbowałam się bronić. W końcu to ja zawożę ją na zajęcia, gotuję, piorę, pamiętam o podpisaniu zeszytu i zakupie nowego bidonu. Ale im dłużej o tym myślałam, tym bardziej docierało do mnie, iż to nie o obecność fizyczną chodzi.
Dzieci mają wyjątkowy radar – wyczuwają, kiedy jesteśmy obok, ale myślami zupełnie gdzie indziej. Widziałam to w jej oczach: była przy mnie, ale czuła się niewidzialna. A ja byłam przekonana, iż „przecież wszystko ogarniam”.
„Zawiodłam”, pomyślałam – i nie dlatego, iż popełniłam błąd
To nie było jedno z tych zdań, po których wpadasz w poczucie winy i robisz sobie listę postanowień na nowy rok. To było coś głębszego. Zrozumiałam, iż przez długi czas dawałam jej wszystko, oprócz siebie.
Dawałam ciepłą zupę, nowe buty, opiekę i kontrolę. Ale nie dawałam uważności. Zamiast spojrzeć jej w oczy, często odpowiadałam półsłówkiem, nie odrywając wzroku od ekranu laptopa. A dzieci – w przeciwieństwie do dorosłych – nie potrzebują dużo, by poczuć się ważne. Wystarczy pięć minut pełnej obecności.
Nauczyłam się mówić: „Okej, teraz odkładam wszystko”
Od tamtej chwili zmieniłam jedno. Zaczęłam naprawdę odkładać. Telefon, laptop, pranie. Kiedy słyszę: „Mamo, zobacz!”, staram się spojrzeć naprawdę. Nie przez pryzmat dorosłego, który widział już tysiąc rysunków, tylko jak mama, która chce wiedzieć, co ten rysunek dla niej znaczy.
To trudne, bo tempo życia nie zwalnia. Ale dzieci nie pamiętają czystych blatów ani wysłanych maili. Pamiętają, czy wtedy, kiedy mówiły „spójrz”, naprawdę to zrobiłaś.
Dzieci mówią więcej, niż nam się wydaje
To zdanie mojej córki było jak lustro. Odbiło wszystko, co próbowałam ukryć pod słowem „obowiązki”. Zrozumiałam, iż dzieci nie chcą rodziców idealnych – chcą rodziców prawdziwych.
Kiedy dziś popełniam błąd, mówię jej: „Masz rację, nie byłam teraz przy tobie”. Bo wiem, iż przeprosiny uczą więcej niż tłumaczenia. Bo każda z nas, matek, czasem zawodzi. Ale tylko te, które potrafią to zobaczyć, mogą coś zmienić.
Nie bój się, jeżeli twoje dziecko powie coś trudnego
Nie uciekaj, nie tłumacz się. Posłuchaj. W tych słowach często kryje się nie pretensja, a prośba o bliskość. Dzieci nie mają języka, by opisać emocje. Zamiast powiedzieć „tęsknię za tobą”, powiedzą „ty nigdy nie masz dla mnie czasu”.
To zdanie boli, ale jeżeli się zatrzymasz – może być początkiem czegoś dobrego.
Dziś, kiedy słyszę:
– Mamo, a mogę ci coś pokazać? - odkładam telefon. I patrzę. Bo wiem, iż każde takie spojrzenie to cegiełka w budowaniu jej poczucia, iż jest ważna.
I iż tym razem – nie zawiodłam.
Zobacz także: To plaga wśród rodziców. „Robię za syna prace na konkursy plastyczne. Nie chcę, żeby przegrał”







![Finał projektu 'Mistrz Tradycji - Helena Wojtasik' w Tułowicach [ZDJĘCIA, FILM]](https://radio.opole.pl/public/info/2025/2025-11-15_176321200810.jpg)







