– Od dziecka malowałam. Kiedy jednak mnie pytano, czy zostanę artystką, to przecząco kiwałam głową i mówiłam „nie, ponieważ wszyscy artyści piją i palą” – śmieje się Maria Gowarzewska, artystka mieszkająca w Gowarzewie.
W Gminnym Ośrodku Kultury w Kleszczewie można zobaczyć jedną z Pani prac. Nietypową, bo składającą z wielu części. Proszę o niej powiedzieć coś więcej?
– Nazwałam ją „Układ zamknięty”. To cykl, na który składa się 26, połączonych ze sobą obrazów, tworzących coś na wzór panoramy. Na wystawach często są właśnie w taki sposób prezentowane. Trzeba więc wejść do środka, aby je obejrzeć.
Stąd ten „Układ zamknięty”?
– Nie tylko, ponieważ ten tytuł można potraktować także w sposób symboliczny, a to dlatego, iż na tych obrazach przedstawiona jest przede wszystkim moja rodzina, z kotem włącznie. Prezentując te obrazy niejako wpuszczam do tego naszego „układu zamkniętego” osoby z zewnątrz.
Dobrze się Pani czuje w takich dużych formach artystycznego wyrazu?
– Zdecydowanie. Mogę się wtedy wyżyć, wyszaleć… Uwielbiam chlapać farbą, rozlewać, robić zacieki. Lubię kiedy jedno wychodzi z drugiego.
Takiej odwagi uczy też Pani na wspieranych przez powiat poznański warsztatach dla seniorów?
– Staram się im przekazać, by nie bali się otworzyć na nowe doświadczenia. Te warsztaty traktuję jako wzajemną naukę. To taka wymiana pomysłów, bo każdy choćby początkujący potrafi zainspirować, czymś zaskoczyć. Dotyczy to zwłaszcza najmłodszych. Dzieci mają tak otwarte umysły, iż wiadrami można czerpać z ich wyobraźni.
Pani od zawsze chciała być artystką?
– Moi rodzice przyjaźnili się z artystami, głównie malarzami. Tata z nimi współpracował w naszym rodzimym Ostrowie. Nie było więc niczym dziwnym, iż stanowili część naszego życia, drzwi naszego domu były dla nich zawsze otwarte. Jeden z malarzy przez jakiś czas choćby u nas pomieszkiwał i ja, będąc jeszcze dzieckiem wisiałam mu nad ramieniem, i z uwagą obserwowałam jak on tworzy. Sama też od kiedy tylko pamiętam malowałam, rysowałam. Wszyscy mnie pytali, czy jak dorosnę to zostanę artystką. Zaprzeczałam, argumentując to słowami, iż „wszyscy artyści to piją i palą”. Wyszło jednak, jak wyszło.
Czyli teraz Pani też pije i pali?
– (śmiech) Jak się okazuje, nie zawsze musi iść to ze sobą w parze. W szkole średniej wierzyłam, iż zostanę wielką malarką. Potem poszłam na studia do Kalisza i tam odkryłam grafikę, która mocno mnie wciągnęła. Od razu stwierdziłam, iż to jest to. Ja zresztą jestem otwarta na różne formy artystyczne. Choćby rzeźbę, która też zawsze była mi bliska. Nie potrafię wyrażać siebie tylko w jednej dziedzinie. gwałtownie mnie to nudzi. Wracając do wspomnianej grafiki, to chciałam się w tym kierunku dalej kształcić. Poszłam choćby na studia podyplomowe do Wrocławia, ale mniej więcej w tym samym czasie urodziłam dzieci i w efekcie nie dociągnęłam dyplomu do końca. Na Akademię Sztuk Pięknych jednak wróciłam, ale już z inną specjalizacją. Jest nią ceramika, w której również się zakochałam, i która w tej chwili jest mi chyba najbliższa.
Maria Gowarzewska z fragmentem cyklu „Układ zamknięty”
Jak Pani te wszystkie zainteresowania łączy?
– Staram się jak mogę. W Zespole Szkół Budownictwa nr 1 w Poznaniu uczę ceramiki, na profilach technik ceramik oraz zdobnik ceramiki. Swoje realizacje ceramiczne natomiast łączę właśnie z malarstwem czy grafiką.
Kiedy znajduje Pani czas na własną twórczość?
– Wyrywam czas szkole i dzieciom. Te ostatnie często angażuję w to, co robię. Mam to szczęście, iż w domu mam swoją małą pracownię, gdzie spędzam każdą wolną chwilę.
A gdzie można oglądać Pani prace?
– Co jakiś czas wystawiam je we wspomnianym Kleszczewie. W tamtejszym przedszkolu, na ścianie w holu, jest także mój mural. Poza tym, co jakiś czas prezentuję swoje prace w zaprzyjaźnionych galeriach w Krotoszynie, Ostrowie, Środzie. Można je też znaleźć w sieci. Mam też taką mini galerię w Gowarzewie, …na płocie przed swoim domem. Na ten moment można tam zobaczyć moje prace ceramiczne.
Zaczęliśmy rozmowę od cyklu „Układ zamknięty”. To Pani najważniejsza praca?
– Nie chcę o niej myśleć w ten sposób, bo to by znaczyło, iż przestałam się rozwijać. A rozwój jest przecież najważniejszy. I to nie tylko w sztuce. przez cały czas chcę tworzyć, pomysłów mi nie brakuje…
Rozmawiał Tomasz Sikorski