REKLAMA
Zobacz wideo
Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"
Przez trzy tygodnie uczyła się w szpitaluKarolina (nazwisko do wiadomości redakcji) jest uczennicą ósmej klasy jednej z warszawskich szkół podstawowych. Niedawno wyszła ze szpitala, w którym spędziła ponad trzy tygodnie. - Najgorsze było to, iż ominął mnie próbny egzamin ósmoklasisty. To znaczy wiem, co tam było, wszystko już przerobiłam, ale w ten egzamin jest po to, żeby się przekonać, jak wyglądają te wszystkie procedury i czego się jeszcze nie umie. No i ja nie wiem - mówi rozżalona Karolina.Dziewczynka miała średnio trzy lekcje dziennie, trwały około 40 minut, czasem mniej. Były to zajęcia indywidualne, odbywały się na oddziałowej świetlicy. - Na początku nauczyciele pytali co aktualnie przerabiam w szkole. Z panią od matematyki robiłam zadania, z panem od geografii temat związany z Afryką, a z panią od polskiego przerabiałyśmy ten nieszczęsny egzamin - mówi Karolina. - Bardzo podobał mi się angielski. Pani stwierdziła, iż nie potrzebuję lekcji i grałyśmy w różne gry. Po angielsku oczywiście - dodaje. Nauczyciele byli wyrozumialiKarolina nie mogła opuszczać oddziału, dni płynęły jej bardzo powoli. Tęskniła za domem i się nudziła. Kiedy akurat nikt jej nie odwiedzał, zabijała czas czytaniem książek, oglądaniem filmów i seriali. - Te lekcje sprawiały, iż miałam poczucie, iż coś się jednak dzieje, jakby wyznaczały rytm, były jakimś obowiązkiem - mówi. - A nauczyciele byli bardzo mili, mieli super podejście do dzieci. Byli też bardzo wyrozumiali. Jak na przykład któregoś dnia źle się czułam, to nie naciskali, tylko mówili, iż przyjdą następnym razem - wspomina Karolina. - Zero presji - dodaje. - Nie wiedziałam, iż będzie mieć tam jakieś lekcje, nigdy wcześniej nie była w szpitalu. Jest świetną uczennicą, więc nie bałam się o jej zaległości, tym bardziej iż koleżanki z klasy wszystko na bieżąco jej podsyłały, a ona uzupełniała - mówi mama Karoliny. - Te lekcje traktowała trochę jako sposób na zabicie nudy, ale rzeczywiście coś tam z nauczycielami sobie powtarzała i utrwalała, robiła dodatkowe zadania - dodaje.
Nauczyciele pracujący z pacjentami szpitali dziecięcych muszą mieć odpowiednie kwalifikacje i adekwatne podejście. zwykle realizują programy nauczania i program wychowawczo-profilaktyczny szkoły działającej w szpitalu, a zajęcia prowadzą w sposób zindywidualizowany. Niestety nie we wszystkich szpitalach są zorganizowane szkoły, w Polsce jest ich około dziewięćdziesięciu. Tam, gdzie ich nie ma, rodzice mogą wnioskować do macierzystej placówki swojego dziecka o organizację dla niego np. zajęć zdalnych.Co sądzisz o nauce w trakcie leczenia szpitalnego? Daj znać w komentarzu