Niemal od początku roku szkolnego przychodnie i szpitale pękają w szwach. Bostonka, RSV, odra, krztusiec, świnka, mycoplasma, jelitówka, zapalenie płuc - to tylko część z chorób, które łapią maluchy. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez Głównego Inspektora Sanitarnego Pawła Grzesiowskiego, w tym sezonie z powodu grypy i jej powikłań życie straciło około 1000 osób. Tymczasem szczyt zachorować specjaliści przewidują pod koniec lutego, czyli kiedy wszystkie dzieci wrócą z ferii zimowych do szkół.
REKLAMA
Ostatnio rozmawialiśmy z nauczycielką wychowania przedszkolnego z jednego z państwowych przedszkoli w województwie mazowieckim. Kobieta opowiedziała o fatalnej sytuacji w placówce, za którą winą obarcza nieodpowiedzialne zachowanie rodziców. Ujawniła, iż rodzice wysyłają swoje chore dzieci do przedszkoli, tym samym ignorując apele pracowników placówek. Tymczasem w holenderskim przedszkolu jest to na porządku dziennym.
Mieszkam w Holandii, gdzie podejście do tego zagadnienia jest inne niż w Polsce. Tutaj lekki kaszel czy katar nie są powodem, by zatrzymać dziecko w domu
- pisała w liście do redakcji (za który serdecznie dziękujemy) mama z Holandii.
Zobacz wideo Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"
Matka z Holandii: Dziecko z katarem może iść do przedszkola
U dzieci w wieku przedszkolnym infekcje górnych dróg oddechowych w okresie jesienno-zimowym są niemal ciągłe. Gdyby każde przeziębienie oznaczało konieczność pozostania w domu, wielu rodziców praktycznie nie mogłoby pracować, dlatego Holendrzy z większym dystansem podchodzą do izolacji podziębionych maluchów. Nasza czytelniczka, pani Marzena (imię zmienione na potrzeby artykułu) opowiada nam, iż w Holandii pozostaniu malucha w domu ma więc decydować jedno z następujących kryteriów - gorączka powyżej 38 stopni Celsjusza, mierzona doodbytniczo u dzieci poniżej czwartego roku życia oraz ogólne samopoczucie dziecka
jeżeli maluch ma kaszel czy katar, ale bawi się, je i jest aktywny, może normalnie uczęszczać do przedszkola
- twierdziła matka. Co więcej, nie chodzi tu tylko o wygodę rodziców, ale także o rozwój dzieci. Rodzice, którzy pracują zdalnie, podczas choroby dziecka, najpewniej włączą maluchowi telewizor i sami uciekną w wir pracy. W przedszkolu maluch ma więcej możliwości na zabawę i przede wszystkim się rozwija.
Nauczyciel skarży się, iż pracuje z chorymi dziećmi? Matka: Infekcje są częścią tego zawodu
Matka odniosła się również do kwestii pracy nauczycieli z przeziębionymi uczniami. "Infekcje są częścią tego zawodu. W Holandii nie przepisuje się antybiotyków tak często, jak w Polsce, co w dłuższej perspektywie skutkuje lepszą odpornością społeczeństwa. Nikt tu nie sieje paniki z powodu kataru, a jeżeli dziecko czuje się dobrze, może chodzić do przedszkola, choćby z ospą" - pisze.
Rodzice muszą jednak wcześniej poinformować innych, iż ich dziecko będzie uczęszczać do przedszkola, mając np. zakaźną chorobę i w razie potrzeby również o tym, aby narażeni rodzice dzieci, w tym np. kobiety w ciąży, unikali prowadzenia dzieci do placówek.
Uwaga, zdaję sobie sprawę, iż w Polsce to skandal, ale bez paniki
- podsumowuje czytelniczka.
Co sądzicie na temat chorych dzieci przyprowadzanych do przedszkoli? Czy spotkaliście się z taką sytuacją? A może mieszkacie za granicą i chcecie podzielić się swoimi spostrzeżeniami? Napiszcie do mnie maila: magdalena.wrobel@grupagazeta.pl. Zapewniam anonimowość.