Wagarowanie po niemiecku. Dla rodziców jest to bardzo kosztowne – takie płacą grzywny

natemat.pl 5 godzin temu
W Niemczech rośnie liczba dzieci, które tak często opuszczają zajęcia szkolne, iż ich rodzice muszą płacić grzywny – wynika z ankiety przeprowadzonej przez gazetę "Bild".


Największy wzrost odnotowano w najludniejszym z niemieckich landów – w Nadrenii Północnej-Westfalii: w ciągu pięciu lat liczba postępowań w sprawie grzywien wzrosła tu aż o 45 procent i w 2024 wyniosła 8076. W roku poprzednim było to 7505, a w 2020 r. odnotowano "zaledwie" 5573 postępowania.

A liczba postępowań to tylko wierzchołek góry lodowej. Grzywny są bowiem nakładane dopiero wtedy, gdy nauczyciele i dyrektorzy szkół nie widzą już innego rozwiązania w przypadku uczniów, którzy regularnie nie przychodzą do szkoły.

W Bawarii, w samym tylko Monachium, w ubiegłym roku nałożono grzywny na łączną kwotę około 600 000 euro. W 2024 r. odnotowano 2766 postępowań, czyli o 15 procent więcej niż w roku poprzednim (2403). Średnio rodzice zapłacili więc ponad 200 euro. W Norymberdze (1362 przypadki) również odnotowano wzrost.

Wysokie grzywny


Wagarowanie dzieci może być dla rodziców kosztowne. Recydywiści w zależności od landu (to kraje związkowe odpowiadają za edukację) muszą liczyć się z grzywną w wysokości od 1000 do 2500 euro.

Problemy rodzinne i dłuższe wakacje


Jako główne przyczyny wagarowania ministerstwa edukacji i gminy podały na zapytanie gazety "Bild" strach dzieci przed szkołą lub egzaminami, mobbing, przemoc, brak motywacji oraz problemy rodzinne. W pojedynczych przypadkach winę ponoszą jednak rodzice, którzy zasadniczo odrzucają system szkolnictwa lub chcą przedłużyć ferie szkolne. Rzeczniczka miasta Augsburg (około 300 postępowań rocznie) powiedziała gazecie "Bild", iż "przed i po feriach tańsze bilety lotnicze są często pokusą, aby nie uczestniczyć w zajęciach".

Opracowanie: Bartosz Dudek


Idź do oryginalnego materiału