Wielu z nas z sentymentem wspomina czas spędzony w dzieciństwie u dziadków. Beztroskę na wsi lub działce, kuchnię babci, wspólną zabawę i rozmowy. Wielu rodziców chce, aby ich dzieci miały równie bliski kontakt z dziadkami, jak oni niegdyś mieli ze swoimi. Bywa jednak, iż rzeczywistość weryfikuje te oczekiwania, bo nie wszyscy dziadkowie chcą się angażować. W poprzednim artykule przedstawiliśmy historię kobiety, która przyznała, iż nie może liczyć na pomoc w opiece ze strony dziadków. Ci często wycofują się z obietnic w ostatnim momencie. Tym razem napisała do nas czytelniczka, która z żalem przyznała, iż jej dzieci najpewniej nie doświadczą zbyt bliskich relacji z dziadkami.
REKLAMA
"Dziadek siedział z nosem w telefonie"
Z portalem eDziecko.pl skontaktowała mama dwójki dzieci: dwulatki i sześciolatka. "Nigdy nie prosiliśmy dziadków o pomoc w opiece" - podkreśliła na wstępie kobieta. Zaznaczyła przy tym, iż wraz z rodziną nie mieszka w Polsce. Teściowa nie żyje, teść jest schorowany, a jej właśni rodzice nie garną się do spotykania z wnukami tak, jak tego oczekiwała.
Gdy starsza córka miała się urodzić, deklarowali, iż przyjadą nam pomóc po narodzinach. Przyjechali, owszem, ale jak mała miała 10 miesięcy. Dziadek głównie siedział z nosem w telefonie, a babcia ledwo ogarniała zmianę pampersa
- pisała kobieta.
Zobacz wideo Kalicka grała w "Rodzince.pl" w ciąży. Wtem wspomniała o podejściu Musiała
"Whatsappowi dziadkowie"
Kiedy dziadkowie przyjechali rok później, poszli z wnuczką na spacer. Dziewczynka wróciła ze zdartymi kolanami. "Babcia szukała pochowanych malowanych kamyczków, a dziadek sam nie wpadł na to, żeby dwulatkę trzymać za rękę. Młodszego dziecka nie widzieli na żywo do tej pory i wygląda na to, iż bycie whatsappowymi dziadkami od czasu do czasu w zupełności im wystarcza" - przyznała.
Bo faktycznie, w dobie rozwoju internetu nie trzeba kogoś widzieć, aby wiedzieć, co u niego słychać. Gdy rodziny mieszkają na dwóch różnych końcach kraju lub choćby poza jego granicami, mogą i codziennie kontaktować się na komunikatorach - wysyłać zdjęcia, nagrywać filmiki i wypowiedzi głosowe. Nie jest to jednak tym samym, co kontakt twarzą w twarz, wspólna zabawa, realna rozmowa, poczucie bliskości. Jeszcze 20 lat temu pielęgnowanie rodzinnych relacji było naturalne. Teraz coraz częściej się mówi, iż ulegają one rozluźnieniu.
"Na naszych rodziców nie możemy liczyć"
To ich jedyne wnuki, bo mój brat nie może mieć dzieci. Jest nam trudno, bo wiadomo, iż czasem wypada nam coś na ostatnią chwilę i trzeba lecieć gdzieś, np. do urzędu, albo w pracy pokazać się bez dzieci. Czasem oboje jesteśmy w takiej sytuacji, jest problem, bo tu nie ma czegoś takiego jak opiekunki na godzinkę. Ale my już się przyzwyczailiśmy, iż na naszych rodziców nie możemy liczyć i nie chodzi tylko o opiekę nad wnukami, więc jakoś dajemy radę
- pisze.
Dla naszej czytelniczki najsmutniejsze jest poczucie, iż choćby gdyby mieszkała z mężem i dziećmi na tej samej ulicy, co dziadkowie, ci i tak by nie chcieli opiekować się wnukami. "Moja intuicja mi to mówi. Szkoda dzieci, bo z mężem mamy wspaniałe wspomnienia z wizyt u babci. A jakie wspomnienia będą miały nasze dzieci?" - pyta zmartwiona.
A czy dziadkowie Twoich dzieci mają dobry kontakt z wnukami? Chętnie się nimi opiekują? Napisz w komentarzu lub na maja.kolodziejczyk@grupagazeta.pl. Wasze historie są dla mnie ważne. Gwarantuję anonimowość.