Wielka Miłość

newsempire24.com 10 godzin temu

**Miłość**

Krzysztof długo wpatrywał się w telefon. Odkładał ten moment od dawna. W końcu, wziąwszy głęboki oddech, nacisnął przycisk połączenia. Raz, drugi… „Nie, nie dam rady” – przeklinał w duchu własną słabość i już miał się rozłączyć, gdy nagle w słuchawce rozległ się głos Daniela:

– Hej, stary! Gdzie się podziewałeś?

– Cześć. Sprawy, wiesz… Zawaliło się.

– Wszystko w porządku? Potrzebujesz pomocy? – natychmiast zareagował przyjaciel.

– Nie, wszystko gra. A u was jak?

– U nas też dobrze. Tylko Kinga ostatnio dziwnie się zachowuje. Zakochała się, wyobrażasz? Raz płacze, raz tańczy. Raz nie da się jej wygonić z domu, raz znika do nocy. I najgorsze, iż milczy jak grób. A ty, wciąż nie ożeniłeś się?

Krzysztof przełknął ślinę, jakby stał na skraju wysokiego mostu przed skokiem. Właśnie to, śliski temat.

– Nie, ale zamierzam – odpowiedział nagle ochrypłym głosem.

– Serio? Zostałeś zdobyty przez jakąś niewiastę? Najwyższa pora, stary. Tylko nie zapomnij nas zaprosić na wesele. Obrażę się, jeżeli nas olśnisz.

– Koniecznie. Bez was się nie wytniemy.

– A do nas nie wpadniesz?

Krzysztof wiedział, iż to padnie. Drogi odwrotu już nie było.

– adekwatnie… to jestem już w mieście.

– Co? Jak to? Czemu nic nie mówisz? W hotelu się ulokowałeś? Wiesz, iż Olga się obrazi. Kiedy do nas przyjdziesz?

– Hej, zwolnij, nie nadążam za twoimi pytaniami – zaśmiał się Krzysztof. – Wpadnę któregoś dnia.

Tak naprawdę wrócił już pół roku temu. Ale przyjaciel nie musiał o tym wiedzieć. Kupił mieszkanie, urządzał je, załatwiał pracę, a do tego ojciec chorował. I głównie przez Kingę nie dał wcześniej znać o sobie.

– Żadne „któregoś dnia”. Słyszysz? Znam cię. Przyjdź teraz – nalegał Daniel.

– Dziś już późno. Jutro – obiecał Krzysztof.

– No to czekamy. Idę powiedzieć Oli.

Pierwszy krok zrobiony. Gdyby tylko Daniel wiedział, jakiego świniarstwa im narobił, nie cieszyłby się tak. Kinga może być z niego dumna. A on zachowuje się jak tchórzliwy młodzik, który boi się poznać rodziców wybranki. „A Kinga to dopiero ma jaja, nie wydała mnie. Szok, trzymałem ją jako noworodka na rękach, a teraz chcę się z nią żenić”.

Ale od początku…

***

Znali się od pierwszego roku studiów – Daniel, Krzysztof i Olga. Obaj zakochali się w pięknej i bystrej dziewczynie. Podobała się wielu, ale nikt nie mógł konkurować z Danielem i Krzysztofem. Przez nią się kłócili, nikt nie chciał ustąpić. jeżeli Olga domyślała się burzy uczuć w ich sercach, udawała, iż niczego nie zauważa. Traktowała obu jednakowo, nie faworyzowała nikogo i, co warto podkreślić, nie wykorzystywała swojej pozycji.

Chłopaki wariowali, mało nie doszło do bójki. W końcu umówili się, iż jeżeli wybierze któregoś z nich albo kogoś zupełnie innego, drugi się nie wtrąci. Każdy jednak próbował z całych sił zwrócić na siebie uwagę Oli. Ale ona trzymała dystans. Pozostało im tylko czekać.

A pod koniec trzeciego roku Olga nagle zaczęła okazywać zainteresowanie Krzysztofowi. Ten pękał z dumy. Daniel załamał się z miłości i zawodu, ale słowo się rzekło. Wycofał się tak bardzo, iż przestał chodzić na zajęcia, byle tylko ich nie widzieć.

Krzysztof kupił flaszkę wódki i poszedł do przyjaciela. Cały wieczór pili i rozmawiali. Pod koniec Krzysztof zrozumiał, iż nie kocha Oli tak mocno jak Daniel. Tamten naprawdę nie wyobrażał sobie bez niej życia.

Rozwiązał sprawę po swojemu – udawał, iż zajął się inną dziewczyną. Olga oczywiście wpadła w szał, urządzając Krzysztofowi awanturę. Płakała, oskarżała go o zdradę i podłość. Jak przewidział, znalazła pocieszenie u Daniela.

A ten kochał ją tak bezgranicznie, iż niedługo Olga odwzajemniła to uczucie. Krzysztof oczywiście odczuwał zazdrość, miłość nie minęła od razu, ale wiedział, iż z Danielem Olga będzie szczęśliwsza. Nigdy nie żałował tej decyzji. Ani Daniel, ani Olga nie domyślali się, jaką rolę odegrał w ich małżeńskim szczęściu.

Pobrali się zaraz po dyplomach. Krzysztof był świadkiem na ich ślubie. Dziewięć miesięcy później Olga urodziła córeczkę. Przyjaciele razem przyjechali do szpitala, by je zabrać. Obaj szczęśliwi, z kwiatami. Pielęgniarka choćby nieKiedy Krzysztof wziął na ręce swojego syna, poczuł tę samą miłość, która ogarnęła go przed laty, gdy po raz pierwszy zobaczył Kingę – i zrozumiał, iż życie zatoczyło pełne koło, łącząc przeszłość z przyszłością w jedno szczęście.

Idź do oryginalnego materiału