Kiedy dziecko powinno jeszcze w przedszkolu leżakować, a kiedy już tego nie potrzebuje? Wiele zależy od samego malucha - jeden trzylatek już nie potrzebuje drzemek w ciągu dnia, a inny pięciolatek nie potrafi bez nich funkcjonować. Ostateczną decyzję podejmują nauczyciele wychowania przedszkolnego, którzy ze swoją grupą spędzają wiele godzin każdego dnia. Oni najlepiej wiedzą, jak w ciągu dnia rozkładają się zasoby energii ich podopiecznych i kiedy oraz w jakiej formie powinni "podładować baterie". Nie zawsze odpowiada to ich rodzicom.
REKLAMA
Zobacz wideo Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"
"Dopóki potrzebują, leżakują i koniec"
Marysia (nazwisko do wiadomości redakcji) jest nauczycielką wychowania przedszkolnego w jednej z prywatnych placówek na warszawskim Ursynowie. Uważa, iż powracająca dyskusja na temat leżakowania jest bezcelowa. - Maluchy zwyczajnie potrzebują odpoczynku w ciągu dnia. W przedszkolu nie tylko się bawią, ale też uczą, mają wiele zajęć i aktywności. Ekscytują się tym, co się dzieje naokoło - mówi w rozmowie z redakcją eDziecko. - jeżeli się nie zdrzemną lub przynajmniej nie poleżą, żeby się wyciszyć i zrelaksować, potem trudniej im się skupić, są rozżalone, nie mają siły i ochoty, żeby brać udział w kolejnych zajęciach - wyjaśnia. Przyznaje, iż niektórzy rodzice proszą o to, żeby ich dzieci nie leżakowały, bo wieczorem mają problem z ich uśpieniem.
- Tego to totalnie nie rozumiem. To znaczy wiem, iż chodzi im o to, żeby gwałtownie położyć dzieci spać i mieć czas dla siebie, ale moim zdaniem to krótkowzroczne i egoistyczne. Przedkładają własny komfort nad komfort dziecka - mówi Marysia. - W takim przypadku zwykle rozmawiamy, tłumaczymy, przekonujemy. A jak to nie pomaga. Wówczas odsyłamy do pani dyrektor. Ona ma większy dar przekonywania - żartuje Marysia. - Dopóki dzieci potrzebują leżakowania, w naszym przedszkolu leżakują i koniec - dodaje.
"Rodzice traktują nas jak wrogów"
Wiele osób uważa, iż leżakowanie jest na rękę pań z przedszkoli, bo mają wtedy czas dla siebie. - Tak, to nasza przerwa na kawę, coś do zjedzenia, chwilę odpoczynku i odpisanie na wiadomości rodziców w aplikacji - mówi Marysia. - Kto nie chciałby mieć przerwy w ciągu dnia pracy? - pyta. Wyjaśnia, iż to nie jest tak, jakby tylko czekała na to, aż dzieci usną, nie odlicza czasu do leżakowania i nie wydłuża go w nieskończoność. - Jak nasze dzieciaczki nie odpoczną, będzie nam później trudniej się z nimi pracowało. To kolejny argument "za" leżakowaniem - mówi.
A zarzuty, iż w leżakowaniu upatruje wyłącznie upragnionej przerwy, odbiera jako atak na swoje zaangażowanie w pracę. - Mam wrażenie, iż tacy rodzice traktują mnie jak wroga, a przecież jesteśmy w jednej drużynie. A jak ktoś chce mieć spokój, to nie idzie do pracy w przedszkolu, tylko w bibliotece - żartuje Marysia. A ty? Co sądzisz o leżakowaniu w przedszkolu? Daj znać w komentarzu