Wróble
1
Napisałem wczoraj HAIKU
ostatni dzwonek
dzieci chmarą jak wróble
a wróble górą
Trochę z przyzwyczajenia, trochę z oczekiwania, najbardziej powodowany przypływem wspomnień. Oczekiwania na dni, kiedy koniec roku szkolnego oznaczał wszystko, bo przecież w wakacje wszystko może się zdarzyć. I choć moje własne doświadczenia zatarły się już w otchłani niepamięci, to jednak wciąż pamiętam kiedy nasze dzieci kończyły rok szkolny, a żona, polonistka szkoły podstawowej, dzisiaj na emeryturze, twierdzi iż pamięta niemal każde zakończenie roku szkolnego ze swojej prawie 40-letniej pracy w szkole. I tylko ona wspomina ten moment jako moment wielkiej ciszy. Ciszy, która zastępowała nagle codzienny gwar korytarza szkolnego, odcinała jak nożem dźwięk o natężeniu stu decybeli, dorównujący startującemu odrzutowcowi.
2
Napisałem wczoraj HAIKU
ostatni dzwonek
dzieci chmarą jak wróble
a wróble górą
Wnuk kończy dzisiaj pierwszą klasę. Poważna sprawa. Przecież „zerówka” się nie liczy. Pierwsza klasa to jednak szkoła i choć przez pierwsze trzy lata oceny są w niej opisowe, to jednak prawdziwa szkoła. Wczoraj, w przedostatnim dniu, wrócił ze szkoły z żalem. Nie, nie dlatego, iż się szkoła kończy i jutro wakacje. Żalił się, iż zgubił ulubioną piłeczkę kauczukową, a pani ze świetlicy nie miała czasu, by mu pomóc ją odszukać. Takie są dylematy pierwszoklasisty na zakończenie roku szkolnego. Dylematy rodziców i dziadków, co zrozumiałe, są całkiem odmienne. Powodowane są troską, by szkoła czegoś dzieci nauczyła, pomogła wychować, uwypukliła co dobre, polepszyła co słabsze. Wiadomo, nie każdy może być nauczycielem własnego dziecka czy wnuka.
3
Napisałem wczoraj HAIKU
ostatni dzwonek
dzieci chmarą jak wróble
a wróble górą
Wróbli w miastach jak na lekarstwo. Dzieci w szkołach z roku na rok coraz mniej. Skąd mi się te chmary wzięły, nie wiem. Może z tego, iż mieszkamy na osiedlu tuż obok wielkiej szkoły i tutaj mamy efekt skali, a może dlatego, iż chciałbym taką wizję przywołać, by się ziściła. Wiadomo, bez dzieci i bez wróbli, podobnie jak bez pszczół, będziemy zmierzać do zamknięcia historii gatunku. Przynajmniej w wymiarze lokalnym, europejskim oraz naszym, polskim. Powszechna imigracja sprawy nie załatwi. Wróbli od tego nie przybędzie, choć może jakieś wędrujące gatunki z innych kontynentów zajmą ich miejsce, ze szkodą dla wróbli. Dzieci od tego może przybędzie, ale choć powiedzenie mówi, iż wszystkie dzieci są nasze, to jednak nasze staną się jak wróble. Rzadkie. I o żadnych chmarach już nigdy nie napiszę.
4
Napisałem wczoraj HAIKU
ostatni dzwonek
dzieci chmarą jak wróble
a wróble górą
Patrzę jak dzieci idą do szkoły na zakończenie roku. W nocy popadało. Przeskakują kałuże, w których od rana urzędują wróble i kąpią się, jakby dalej miało już nie padać. Wróble są mądre, pomaga im instynkt. Pewnie wiedzą, iż idą upały, a z nimi susza i trzeba korzystać z obfitości i dobrodziejstwa jakie niosą z nagła wzięte kałuże. Dzieci na instynkcie polegać nie mogą, bo te atawistyczne cechy utraciliśmy prawie zupełnie wraz z rozwojem całego gatunku ludzkiego dawno temu. Dzieci jeszcze nie wiedzą, jeszcze muszą się uczyć. Choćby tego, iż idąc na zakończenie roku, w galowym stroju, nie należy skakać po kałużach. Raz, by nie płoszyć wróbli w kąpieli, a po drugie, żeby nie trzeba się było wracać do domu, aby się przebrać, bo wiadomo jak się taka kąpiel kończy na białych bluzkach i dla nowych adidasów.
5
Napisałem wczoraj HAIKU
ostatni dzwonek
dzieci chmarą jak wróble
a wróble górą
Wypogadza się. Dzieci już w szkole. Wróble wykąpane. Zaraz te pierwsze wybiegną ze świadectwami w rękach. Zaraz te drugie uciekną przed nimi w popłochu. Jedne i drugie w poszukiwaniu wolności. I tylko wróble mają jej tyle ile zapragną. Dzieci, po wakacjach, czeka powrót do szkoły i jeszcze im wiele lat zajmie nim doświadczą prawdziwej wolności. Niektórym zajmie to całe życie i znajdą swoją wolność dopiero na emeryturze jak, nie przymierzając, piszący ten felieton. Choć, tak po prawdzie, wolność ta ograniczoną jest – jakby powiedział mistrz Joda. I będzie miał słuszność. Wnuki potrzebują dziadków, zwłaszcza tych na emeryturze, bo mają wtedy dla nich więcej czasu i znacznie więcej cierpliwości niż rodzice. I dlatego jedziemy z żoną na zakończenie roku szkolnego do wnuka. Niech się pochwali świadectwem z pierwszej klasy. A wróble? Chmarą…
Bydgoszcz, 27 czerwca 2025 r.,
© Wojciech Majkowski