"Widziałam, iż dużo piszecie o wczasach typu all inclusive, więc chciałam dodać swoje pięć groszy, bo takie wakacje preferuję od lat, a w tym roku pierwszy raz skorzystaliśmy z oferty ultra all inclusive. Cenię sobie komfort, mój mąż też, a nasza córka, chociaż ma dopiero 6 lat, jest raczej porządnie wychowana i nie sprawia problemów, więc mamy pewność, iż będzie umiała się zachować.
Luksus z jednym "ale"
Wybraliśmy wycieczkę z biura podróży, do Turcji, bo byliśmy tam już kilka razy, wcześniej był też Egipt, Tunezja i Bułgaria, ale tureckie jedzenie nam bardziej odpowiada i podoba nam się tamtejszy klimat. Zawsze najładniejsze pamiątki można też dostać.
W tym roku postawiliśmy na ultra all inclusive, czyli taki pakiet, w którym są wszelkie udogodnienia. choćby w środku nocy mogliśmy pisać do naszej rezydentki albo prosić o pomoc obsługę hotelu, jeżeli była taka potrzeba. Do tego jedzenie i napoje 24 godziny na dobę, room service, opieka animatora dla dzieci do 22, w tym specjalny bufet tylko dla dzieci. adekwatnie wybraliśmy taką ofertę i ten konkretny hotel z myślą o nas i o córce, żeby ona miała atrakcje, a my, żebyśmy się nieco odchamili i odpoczęli.
Wszystko byłoby cudownie, naprawdę, bo hotel na najwyższym poziomie, obsługa uprzejma i pomocna, jak poprosiłam o zmianę pokoju, bo nasz był blisko lobby i dźwięki się bardzo niosły, to w 15 minut to ogarnęli. Jak córkę brzuszek bolał jednego wieczoru, to choćby 5 minut nie czekałam, aż przyniosą nam herbatę miętową. Problemem było tak naprawdę tylko towarzystwo innych gości, zwłaszcza Polaków, ale też naszych wschodnich sąsiadów.
Tam było dość luksusowo, ale pakiety były różne, więc niektórzy mieli mniej udogodnień niż my. I np. jak byliśmy na śniadaniu, to był dodatkowy stół tylko dla nas i innych gości ultra, a widziałam, jak jakiś tatuś wysyła dziecko, takie może 7-letnie, żeby mu coś przyniosło z tego naszego stołu, bo bardziej mu się spodobało. Albo słyszałam, jak niektórzy prosili animatorów o zostanie po godzinach, bo przecież i tak mają pod opieką inne dzieci, to jedno dodatkowe nie zrobi różnicy.
Zamiast dopłacić, kombinują
Nie podoba mi się takie podejście, bo po to sprawdza się wcześniej oferty i wybiera taką, która najbardziej satysfakcjonuje. My woleliśmy dopłacić i nie mieć problemu. Ale momentami to aż wstyd człowiekowi, kiedy widzi swoich rodaków bez ogłady i kultury, którzy tak kombinują, żeby się nachapać najmniejszym kosztem. Potem ja czuję niesprawiedliwość, bo zapłaciłam więcej za te dodatkowe przekąski czy opiekę VIP.
Według mnie to powinno być inaczej wydzielone, żeby np. goście ultra mieli osobną część hotelu, swój basen, jadalnię tylko dla siebie, żeby nie było właśnie takiego zamieszania potem i żeby inni nie korzystali z naszych atrakcji, skoro to my płacimy więcej za te wygody. Ale to tylko taka luźna sugestia oczywiście".