**Dzisiejszy wpis w dzienniku**
Nie pomogę, dopóki nie zostawi tego darmozjada powiedziałem córce, iż nie dam ani grosza, jeżeli nie odejdzie od tego lenia.
Codziennie nasz dom trzęsie się od kłótni nie między mną a żoną, ale przez zięcia. Ten człowiek, którego moja córka poślubiła, to istny przykład lenistwa i nieodpowiedzialności. Od roku nie ma stałej pracy, dorabia dorywczo, a resztę czasu spędza, leżąc na kanapie. Moja córka dźwiga cały ciężar utrzymania rodziny, wychowując bliźniaki, będąc na urlopie macierzyńskim. A on? Po prostu istnieje.
Oczywiście, córka nie może pracować na pełen etat dzieci wymagają ciągłej opieki. Zaoferowałem pomoc, ale pod jednym warunkiem. Tak, twardym i jasnym: nie dostanie ani złotówki, dopóki nie rozwiedzie się z tym pasożytem. Bo pomagając jej, w pewnym sensie utrzymuję też jego. A nie zamierzam finansować czyjegoś lenistwa.
Od początku nie znosiłem Jakuba. Miałem nadzieję, iż to minie, iż się opamięta. Niestety wzięli ślub. Młodość, miłość, złudzenia wszystko to zamąciło jej rozum. A teraz my musimy radzić sobie z konsekwencjami.
Z żoną oddaliśmy im mieszkanie po babci. Wcześniej je wynajmowaliśmy, co stanowiło nasz dodatkowy dochód na emeryturze. Ale młodzi nie mieli na czynsz, więc ustąpiliśmy. Poprosiłem tylko o drobny remont, żeby dzieciom było wygodniej.
Wtedy Jakub pokazał, kim naprawdę jest:
Nie będę się tym zajmował. Nie jestem złotą rączką, jestem humanistą. Niech robią to fachowcy.
Ale za jakie pieniądze, pytam? Nie zarobił choćby na śrubokręt. Umie tylko filozofować i narzekać na pecha. Praca wieczorami? Nie. Weekendy? Trzeba odpocząć. Przyzwyczaił się, iż wszystko mu się należy.
Gdy powiedziałem mu wprost, iż jest darmozjadem, obraził się. Nie rozumie mnie pan. A córka? Zamiast mnie choć trochę wesprzeć, zwróciła się przeciwko mnie:
Przez was znowu się pokłóciliśmy. Po co się pan wtrąca?
Postanowiłem się zdystansować. Ale dałem jej jasno do zrozumienia: skoro sama weszła w tę sytuację, niech teraz sobie radzi. Niech nie wyciąga ręki po pomoc. Ale gdy dowiedziałem się, iż spodziewa się bliźniaków, serce mi pękło. Myślałem, iż Jakub się ogarnie ale nic. Wszystko spadło na nas. Skończyliśmy remont, znaleźliśmy łóżeczka, a choćby woziłem córkę do lekarza. A on? Wciąż wylegiwał się przed komputerem.
Kasia starała się, jak mogła, ale widać było, iż zaczyna rozumieć, z kim związała życie. Wspólnymi siłami przygotowaliśmy mieszkanie. Wszystko zrobiliśmy sami. On oczywiście kupił później jakieś tanie bibeloty na wyprzedaży to żadne usprawiedliwienie. Gdy masz rodzinę, musisz zachować się jak mężczyzna. A on? Tylko lokator w domu, gdzie inni robią wszystko za niego.
Potem odkryliśmy, jak wiążą koniec z końcem: wzięli kartę kredytową. Ukrywali to przed nami. Aż w końcu telefon:
Tato, nie dajemy rady Pomóż
Wściekłem się.
Kasia! Urodziłaś dzieci z facetem, który nie potrafi choćby żarówki wymienić! Jak chciałaś to wszystko udzielić?
To tylko trudny okres
Jaki okres? Masz dach nad głową, rodziców, którzy dają wam wszystko. A on? Nie może znaleźć pracy bo albo za mało płacą, albo za daleko, albo godziny mu nie pasują!
Tato, nie rozumiesz On szuka! Nie chce harować za grosze!
A to z groszy się żyje! Ty, twoje dzieci i on na naszym garnuszku!
Mam dość. Nie będę ich dojną krową. Powiedziałem jej:
Dopóki się nie rozwiedzie, możesz o nas zapomnieć. Ani złotówki więcej. jeżeli chcesz z nim żyć, radź sobie sama.
Zaczęła płakać.
Chcesz, żeby moje dzieci rosły bez ojca?
Wtedy powiedziałem to, co myślałem od dawna:
Lepiej bez ojca niż z takim wzorem. Z człowiekiem, który żyje na cudzy koszt.
Jestem ojcem. Ale nie będę ofiarą. Chcę widzieć, jak moja córka wychowuje dzieci z mężczyzną, a nie z kulą u nogi. Chcę, żeby miała godność. Żeby nie prosiła o pomoc, podczas gdy on sączy herbatę przed telewizorem.
Odłożyła słuchawkę w milczeniu, ale wiem, iż kiedyś zrozumie.
**Dzisiejsza lekcja:** Czasem twarda miłość to jedyne, co może uratować tych, których kochamy.