Wspieram byłą synową, a syn traktuje to jako zdradę

twojacena.pl 1 dzień temu

— Wacława, po co się w to mieszasz? — szepczą przyjaciółki. — To dla ciebie obca kobieta. Jak się jeszcze raz ożeni, to o tobie choćby nie wspomni. A wnuk dorośnie i też nie zapamięta. Szkoda twoich nerwów i tych drobnych pieniędzy.

A mnie wstyd. Wstyd, iż wychowałam syna bez męskiej ręki, i teraz płacę za to, czego mu wtedy nie dałam — sumienia.

Mój Bartosz ożenił się siedem lat temu. Jego wybranka, Bogna, przyjechała do naszego Poznania na studia. gwałtownie się ze sobą zeszli, wynajęli mieszkanie, budowali swoje małe szczęście. Z Bogną od razu jakoś się nie dogadywałam. Nie kłóciliśmy się wprost, ale między nami stała niewidzialna ściana.

Nie wtrącałam się. Pracowałam od świtu do nocy, emerytura jeszcze nie wchodziła w grę. W odwiedziny zaglądałam, gdy mnie zapraszali, sama też czasem do nich wpadałam.

Po kilku latach urodził im się synek — Wojtuś. Rodzina wciąż żyła na wynajmowanym, marząc o kredycie. Ale gdy tylko chłopiec poszedł do przedszkola, zaczęły się kłótnie.

Bartosz zapewniał mnie, iż o żadnej innej kobiecie nie ma mowy. Ale jestem matką — czuję, gdy coś jest nie tak. I rzeczywiście: ledwie Wojtek trafił do przedszkola, syn podał się do rozwodu.

— Mamo, nie rób z tego tragedii. Będę płacił alimenty. A poza tym, Milena jest w ciąży — to teraz moja rodzina. A Bogna niech sobie radzi. Może wrócić do rodziców, tam na wsi powietrze czystsze — rzucił, nie patrząc mi w oczy.

Pokłóciliśmy się ostro. Bogna nie chciała wyjeżdżać — w jej rodzinnej wsi pod Bydgoszczą nie było ani pracy, ani przedszkola. A rodzice też nie przyjmowali jej z otwartych ramion. Zaczęła szukać pokoju do wynajęcia, bo sama nie dałaby rady utrzymać mieszkania.

Mimo wszystko utrzymywałam z nią kontakt. Gdy moja siostrzenica oddawała ubranka po swoim synu, zaproponowałam, iż je zawiozę — trzeba było przymierzyć. Przyszłam w porze obiadu — akurat Bogna karmiła Wojtka. Poczęstowała mnie talerzem zupy.

— Nie lubię zupy bez mięsa… — mruknął chłopiec. — Mama nie kupiła kurczaka, bo trzeba zapłacić za czynsz.

Bogna odwróciła się do okna. I cicho zapłakała.

Nie wytrzymałam. Poprosiłam, żebym mogła zabrać Wojtka na spacer. Kupiłam zakupy, trochę słodyczy. A gdy wracałam do domu, przypomniałam sobie, jak sama jadłam „pustą” zupę u babci w czasach powojennych. Tylko iż wtedy była wojna, a teraz — tylko obojętny ojciec.

Od tamtego dnia zaczęłam jej pomagać pieniędzmi. Syn nie wiedział. Aż pewnego dnia Wojtuś się niechcąco wygadał.

— W porządku, tak? Wnuczce nie możesz roweru kupić, a im płacisz za czynsz! — wybuchnął Bartosz.

— A ty byś wolał, żeby twój syn spał na dworcu? — nie wytrzymałam. — Ty uciekłeś od odpowiedzialności, a ona sama się boryka. Wstyd mi za ciebie. Dlatego płacę — żeby choć trochę złagodzić twoją zatwardziałość.

— Więc wybrałaś obcą kobietę zamiast rodzonego syna?

Niech i tak będzie. Ale wnuk — to nie obcy. I póki ja żyję, on nie będzie jadł zupy na wodzie. choćby jeżeli syn tego nigdy nie zrozumie.

Idź do oryginalnego materiału