"Współczesna młodzież nie zna wartości pieniądza. Wystarczy zajrzeć do plecaka"

mamadu.pl 3 tygodni temu
Odpowiednie podejście do pieniędzy warto kształtować już od najmłodszych lat. Bo jak to mówią: "Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał". Są jednak rodzice, którzy bagatelizują sytuację i dają maluchowi niemalże gwiazdkę z nieba, a potem się dziwią, iż ich nastoletnie dziecko ma takie, a nie inne podejście.


Dzieci są doskonałymi obserwatorami. Przyglądają się, zapamiętują, a potem odtwarzają zachowania rodziców. Maluchy chłoną wszystko jak gąbka. I to, co dobre i to, co złe. Oszczędzania i odpowiedniego podejścia do pieniędzy warto uczyć dzieci już od najmłodszych lat.

Co on sobie myśli?


– Karol w tym roku poszedł do liceum. Mocno mu kibicuję, trzymam kciuki i wspieram, ale jestem też pełna obaw i wątpliwości. Nowa szkoła, znajomi, nauczyciele. No i podobno całkiem wysoki poziom. Zobaczymy, jak będzie – mówi mi Ewa.

– W ubiegłym tygodniu pojechaliśmy kompletować wyprawkę. Cieszę się, iż Karol nie wstydzi się chodzić ze mną po sklepach i wybierać tych wszystkich zeszytów. Niektórzy jego koledzy uważają, iż z matką to wstyd. Koniec końców pojechaliśmy i kupiliśmy to, co najbardziej przypadło mu do gustu. Książki, plecak (jego zdaniem totalny wypas), no i te wszystkie długopisy, cyrkle.

W ostatnim momencie wrzuciłam do koszyka okładki. Wiesz, iż mam w sobie coś z pedantki i tym perfekcjonizmem próbuję zarazić też syna. Poprosiłam, by powkładał w nie zeszyty i książki i póki co schował wszystko do plecaka. Po kilku dniach coś mnie tknęło, jakbym miała jakiś przebłysk – opowiada, a ja słucham z zaciekawieniem.

– Odsuwam plecak i oczom nie wierzę. Książki i zeszyty rzucone, bez żadnego poszanowania. Okładki zwinięte w jakiś rulon, przygniecione. W takim stanie nadają się niemalże już tylko do kosza. Wściekłam się, zagotowało się we mnie od środka. Pobiegłam do niego i pytam, co to ma znaczyć? A on tym swoim luzackim głosem odpowiada, iż okładki na książkach to wstyd i obciach.

Tłumaczę, iż szkoda, iż się zniszczą, iż przecież ja za to wszystko muszę płacić. Gdyby książki były w dobrym stanie, za rok można by je było sprzedać. Ale gdzie tam! Uśmiechnął się pod nosem i burknął, iż okładki są dla pierwszaków.

To są zupełnie inne czasy


I tak sobie rozmawiałyśmy, dyskutowałyśmy i wymieniałyśmy się spostrzeżeniami. Za naszych czasów książki czy zeszyty w okładkach były czymś naturalnym, a nie powodem do wstydu. O podręczniki się dbało, by za rok sprzedać je młodszemu pokoleniu. Kasę wrzucało się do skarbonki, by wyjąć ją kiedy nastanie czarna godzina. Kiedy mama powie: "Na to ci nie dam, jak chcesz, kup sobie za swoje".

Współczesne dzieciaki i nastolatki mają niemalże wszystko, o czym zamarzą. Poproszą i jest. Nie muszą się zbytnio starać, zarabiać czy dwoić i troić, by kupić sobie markowe spodnie. Rodzice nie chcą, by ich dziecko czuło się gorsze od innych. Nie chcą też, by ktoś pomyślał o nich źle. By komuś przeszło przez myśl, iż ich na coś nie stać. No i mamy tego efekt.

Idź do oryginalnego materiału