Wszystko poświęcone dla dzieci: historia kobiety pozbawionej spokoju

twojacena.pl 14 godzin temu

Całość poświęcona dla wnuków: opowieść kobiety pozbawionej spokoju
*Sprzedałam dom dla dzieci i zostałam z niczym* wyznanie kobiety, której odebrano prawo do odpoczynku
Zawsze uważałam rodzinę za azyl. Wierzyłam, iż kiedy przyjdzie starość, moi dzieci będą przy mnie. Myślałam, iż dom można wymienić na ciepło kochających serc. Dziś jednak codziennie budzę się w obcych zakamarkach i nie wiem, gdzie znajdę się wieczorem. Tak żyje teraz babcia Colette ta Colette Durand, którą cała ulica w Normandii znała jako dumna właścicielkę zadbanego, dużego domu. Teraz jej schronieniem są pożyczone kuchnie, przejściowe sypialnie i nieustanne pytanie: *Czy jestem dla kogoś ciężarem?*
Wszystko zaczęło się, gdy jej synowie, Édouard i Lucien, przekonali ją do sprzedaży domu. *Po co, mamo, męczyć się sama na wsi? Nie jesteś już dzieckiem, nie możesz już pielęgnować ogrodu, rozpaść kominek ani odśnieżać. Zamieszkaj u nas na zmianę będzie ci łatwiej, a nam spokojniej. Pieniądze ze sprzedaży nie pójdą na marne: podzielimy je między wnuków.* Co mogła odpowiedzieć starsza matka? Oczywiście zgodziła się. Chciała pomóc. Pozostać blisko.
Jej sąsiedzirodzice próbowali ją odwieść:
*Nie spiesz się, Colette. Później pożałujesz. Nie kupisz już nigdy innego domu, a u dzieci panują ich zasady. Będziesz gościem, nie własnym mieszkańcem. A ich mieszkania są klaustrofobiczne ty zawsze kochałaś przestrzeń.*
Ale kto ich słuchał? Dom sprzedano. Pieniądze podzielono. A babcia Colette ruszyła z walizką w ręku, z jednego syna do drugiego. Teraz przebywa u Édouarda w jego trzypokojowym mieszkaniu w Paryżu. Jutro będzie u Luciena w małym domu na przedmieściach. Tak trwa od trzech lat.
*U Luciena jest lepiej* wyznała kiedyś mojej matce. *Ma mały ogródek, mogę dbać o kwiaty, oddychać świeżym powietrzem. Amélie, moja synowa, jest miła, dyskretna, łagodna. Dzieci są grzeczne. Dali mi pokój mały, ale z telewizorem i minilodówką. Jestem spokojna, nie przeszkadzam nikomu. Kiedy pracują i dzieci są w szkole, pierzemy, trochę kopię ziemię, a potem wracam do mojego pokoju.*
Planowała spędzić tam lato, a na jesień wybrać się do Édouarda. Jednak u najstarszego życie było inne. Tam przydzielono jej jedynie kąt prawdziwy kąt między kuchnią a balkonem. Rozkładane łóżko, stolik nocny, małą szafkę. Gotowała po cichu, prała, kiedy nikt nie patrzył. Cały czas towarzyszyło jej poczucie, iż jest *niepotrzebna*.
*Clémence, żona Édouarda, *szeptała*, prawie nie zwraca się do mnie. Nie pada żadne słowo. Nie udało mi się zbliżyć do mojego wnuka. Ja jestem z innej epoki, on żyje przy ekranach Czuję się tu obcą. Nie zaprosili mnie do ich letniej posiadłości. Sunę się niczym cień. Wieczorem kładę posiłek na grzejniku, by go trochę podgrzać. Unikam kuchni, bo mogłabym przypadkowo trafić na nich.*
Ostatnio zachorowała. Opowiadała:
*Miałam gorączkę i bóle mięśni. Pomyślałam, iż to koniec. Zadzwonili po lekarza, podali tabletki. Spałam dwa dni. Najgorsze nie była choroba, ale fakt, iż nikt nie podszedł. Nie padło żadne miłe słowo. Leż w łóżku, wyzdrowiej, ale nie przeszkadzaj.*
Moi sąsiedzirodzice zapytali ją:
*Colette, co jeżeli będzie gorzej? Kto się tobą zajmie? Nie masz już siły. Wciąż wędrujesz: dziś tutaj, jutro tam. Nie masz ani dachu, ani spokoju.*
Westchnęła:
*Po co to wszystko Popełniłam błąd. Okropny błąd. Sprzedałam dom i razem z nim swoją wolność. Nie powinnam była słuchać dzieci. Chciałam im pomóc, a zamiast tego…* spojrzała przez okno, drżącymi rękami trzymając walizkę, i dodała: *Zostały mi tylko wspomnienia i strach strach przed skończeniem w szpitalnym korytarzu, niewidzialną, jak stara rzecz, którą się zapomina.*

Idź do oryginalnego materiału