Grudzień to czas, kiedy dzieci zaczynają otwierać kalendarze adwentowe, a w powietrzu czuć już świąteczną atmosferę. W jednej z lubelskich szkół wychowawczyni postanowiła w tym roku przywitać swoich pierwszoklasistów małym, czekoladowym mikołajem. Nauczycielka wręczyła słodkość swoim wychowankom na pierwszej, grudniowej lekcji. Odezwała się do nas pani Małgorzata, która nie kryje swojego niezadowolenia z tej sytuacji.
REKLAMA
Zobacz wideo Tym różni się nauka w Stanach od nauki w Polsce. "Nie siedzą w sali"
"Nie życzę sobie bezmyślnego zachowania"
- Wychowawczyni kupiła uczniom te nieszczęsne mikołaje i nikogo z rodziców nie zapytała choćby o zdanie. Podobno trójka klasowa też o tym nie wiedziała. Ja sobie akurat nie życzę, żeby moja Oliwia to jadła, bo my stawiamy na zdrowe odżywianie i zero słodyczy. W naszym domu już od jakiegoś czasu trzymamy się takich zasad i nie ma przeproś. Jak córka chce coś słodkiego, to robię jej sałatkę owocową czy jogurt z musem truskawkowym - opowiada nam pani Małgorzata.
Po czym dodaje, iż sytuacja stała się trudniejsza, niż by się tego spodziewała: "No ale ona teraz płacze, bo inne dzieci mają i zjadły i ona też chce. Jestem postawiona pod ścianą. Gdyby nauczycielka pomyślała, nie miałabym teraz takiego problemu".
Pani Małgorzata podkreśla, iż wie o przynajmniej jeszcze jednej innej mamie, która podziela jej zdanie. Nie rozumie natomiast rodziców, którzy na grupie w mediach społecznościowych wychwalają zachowanie nauczycielki i uważają, iż drobna, czekoladowa niespodzianka nie powinna prowadzić do takiego oburzenia. Wspomina, iż niektórzy uznali gest wychowawczyni za wyjątkowo miły. Ponoć jedna z mam powiedziała, iż bardzo się cieszy, iż jej dziecko otrzymało czekoladowego mikołaja, bo od razu jakoś chętniej zaczęło chodzić do szkoły.
Super gest!
Swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi świątecznych słodkości podzieliła się z nami też pani Marta. - U nas w przedszkolu panie przygotowały dla dzieci kalendarze adwentowe. Bardzo się z tego cieszę, bo moje dziecko każdego dnia może otworzyć kolejne okienko, które przybliża nas do świąt. Fajnie, iż nauczycielki same o tym pomyślały, i wiecie, kupiły te upominki ze swoich, prywatnych pieniędzy. Nie było żadnej składki ani nic - opowiada mama czteroletniej Zosi.
Jak widać na przykładzie lubelskiej szkoły, temat słodyczy w szkołach i przedszkolach wciąż budzi emocje. Z jednej strony są rodzice, którzy cieszą się, iż ich dziecko dostało słodki prezent, a z drugiej znajdują się ci, którzy chcieliby, aby ich pociechy trzymały się zasad zdrowego odżywiania.
A Ty, co o tym sądzisz? Masz ochotę dodać coś od siebie? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl. Gwarantujemy anonimowość.




