Wycieczka, która zostanie mi w pamięci na długo
"Każda szkolna wycieczka to nie tylko okazja do poznawania świata, ale też moment, w którym można lepiej przyjrzeć się dzieciom – ich codzienności, nawykom i relacjom. Tym razem wyjazd poruszył mnie w zupełnie inny sposób. Po tym, co zobaczyłam, naprawdę miałam ochotę się rozpłakać.
Zaczęło się od jednej, z pozoru drobnej sytuacji. Podczas przerwy na posiłek zauważyłam, iż jeden z uczniów siedzi cicho z boku i nie wyciąga niczego z plecaka. Podeszłam, zapytałam, czy wszystko w porządku. Odpowiedział nieśmiało, iż 'mama się spieszyła' i nie zdążyła mu nic przygotować. Inne dzieci zaczęły się z nim dzielić, co było piękne, ale we mnie aż się zagotowało.
Pogniecione ubrania, brak szczoteczki, brak butów na zmianę...
Inne dziecko miało na sobie pogniecione ubrania, które wyglądały, jakby wyciągnięto je w ostatniej chwili z dna szafy. Na nogach trampki, zupełnie nieprzystosowane do długiego chodzenia, a w plecaku – żadnych butów na zmianę, żadnych ciepłych ubrań, żadnej peleryny przeciwdeszczowej. Wyglądało na to, iż nikt się tym dzieckiem porządnie nie zajął.
Z czasem zaczęłam zauważać więcej takich sytuacji. Dzieci bez wody, bez podstawowych środków higienicznych – chusteczek, szczoteczki do zębów, kremu z filtrem. Jedna dziewczynka miała tak brudne ręce i paznokcie, iż aż mnie ścisnęło w środku. Inne dziecko miało skarpetki przemoczone do suchej nitki i nie miało nic na zmianę. To nie były błędy z roztargnienia, tylko obraz codziennego zaniedbania.
Najbardziej porusza mnie to, iż niektóre dzieci nauczyły się radzić sobie same. Pakują plecaki, przypominają sobie, co trzeba zabrać. Ale to nie powinno tak wyglądać – to rodzic powinien czuwać, dbać, przygotowywać. A one, zamiast czuć się beztrosko, noszą na sobie ciężar, którego nie powinny dźwigać.
Często słyszę, iż 'dziecko przecież ma wszystko'. Ale prawda jest taka, iż część rodziców nie widzi, czego naprawdę ich dzieci potrzebują – nie tylko materialnie, ale emocjonalnie, zwyczajnie po ludzku. Na wycieczce ten rozdźwięk między dziećmi 'zadbanymi' a tymi 'zaniedbanymi' aż bił po oczach. I to właśnie boli najbardziej – iż niektórym dzieciom brakuje nie tylko kanapki, ale przede wszystkim uwagi i czułości".
(Imiona bohaterów zostały zmienione).