Wykorzystujesz naszą babcię! Opiekuje się Twoim dzieckiem, a mojego choćby na weekend nie przygarnie – rodzinny konflikt o pomoc babci w trudnej sytuacji

newskey24.com 20 godzin temu

Wykorzystujesz babcię. Opiekuje się twoim dzieckiem, a mojej choćby na weekend nie chce wziąć.

Czasem w życiu nadchodzą takie momenty, kiedy trzeba coś załatwić na szybko, no nie ma zmiłuj. Tak było właśnie u mnie, czyli u Małgosi.

Mój synek, Antek, ma już cztery lata. I powiem Wam szczerze ideał to on nie jest, chociaż dla mnie oczywiście wyjątkowy. Wiadomo, czasem mu odbije, czasem narozrabia, ale szczerze, które dziecko jest grzeczne 24 godziny na dobę? Takiego egzemplarza chyba choćby w Legolandzie nie sprzedają. Teraz spodziewam się drugiego dziecka. I tu zaczyna się cała historia.

Wybrałam się rutynowo do ginekologa, a ten po pięciu minutach: Proszę się zgłosić do szpitala! bo coś mu się nie podobało i zalecił pilną obserwację. A ja od razu w stresie: kto mi się zaopiekowałby Antkiem?

Mój mąż, Krzysztof, służbowo w Berlinie, powrót dopiero za dziesięć dni. Moi rodzice oboje zanurzeni po uszy w prywatnych firmach, praca od rana do nocy. Innej rodziny w zasięgu ręki brak. Tylko babcia Olga została siedemdziesiątka na karku i energii u niej tyle, co w zapalniczce po Sylwestrze. Ale cóż, zadzwoniłam, a babcia ochoczo: Małgośka, dasz radę w szpitalu, a ja ogarnę Antka. Do wypisu! Nie byłam przekonana, czy wytrzymają razem, bo Antek to taka kulka inercyjna zanim przekręcisz głowę, już go nie ma… Ale życie nie daje wyboru.

Stanęło na tym, iż moi rodzice po robocie wpadają do babci i na zmianę doglądają wnuka, a babcia Olga robi domowy detoks przedszkolaka w ciągu dnia. I tak przez ten czas Antoś miał dom opieki babcino-dziadkowy!

Tylko cały czas miałam wrażenie, iż czegoś nie dopilnowałam. Uspokajałam się rozmowami, wydzwaniając co parę godzin do babci, czy wszyscy żyją, czy kanapa jeszcze stoi i czy zupa się nie przypaliła. O dziwo radzili sobie całkiem nieźle! Minął tydzień, mąż wrócił, przejął pałeczkę.

Nagle w sobotni wieczór dzwoni moja siostra, Jadwiga wyraźnie wkurzona. Jej córeczka, Zuzia, ma dwa lata. No i Jadzia skarży się, iż ilekroć by nie prosiła babcię Olgę, żeby została z Zuzią na weekend, babcia za nic w świecie nie chce się zgodzić. Bo za mała jeszcze.

Prawie na kolanach ją prosiłam, a ona i tak nie! jęczy do słuchawki.

Ty wyzyskujesz babcię! stwierdziła oskarżycielsko.

Odpowiedziałam jej: Słuchaj, ja byłam w szpitalu. Nie mogłam zabrać syna ze sobą na oddział. Prosiłam cię zresztą o pomoc, ale powiedziałaś, iż nie dasz rady. Ty natomiast chcesz podrzucić Zuzię babci, żeby sobie posiedzieć w ciszy i odpocząć albo Netflixa obejrzeć. Widzisz różnicę? I jak można dwuletnie dziecko zostawiać ze starą kobietą? Oddaj je rodzicom, skoro im się tak nudzi!

Ale rodzice nie chcą i muszę cały czas sama siedzieć z dzieckiem!

Moim zdaniem Jadzia nie ma racji. Przecież między dwulatką a czterolatkiem jest kolosalna różnica! Gdybym miała wybór, też bym syna nigdzie nie oddawała. Ale Jadzia uważa, iż jestem wyrachowaną wnuczką, co babcię wydoić chce… Eh, rodzina każda inna, ale wszędzie tak samo zabawnie!

Idź do oryginalnego materiału