Próbowałam spojrzeć na tę sytuację z innej perspektywy, ale przez cały czas nie mogę zrozumieć tego zachowania. Moja jedyna córka związała swoje życie z przyjacielem z dzieciństwa. Ja również znam jego rodzinę od dawna, mieszkaliśmy na tej samej ulicy, a nasze dzieci często spędzały razem czas.
Potem ich rodzina się wyprowadziła, ale życie znów połączyło nasze dzieci. Teraz moja córka ma się dobrze, niedawno kupili samochód i prawie spłacili kredyt na niego, a ich córka ma dwa lata. Córka i jej mąż myślą teraz o własnym mieszkaniu, chcą wziąć kredyt hipoteczny, ale na razie mieszkają w wynajętym mieszkaniu. Mój zięć ma złote ręce, co jest rzadkością wśród młodych ludzi w dzisiejszych czasach. Zna się na elektronice, technologii i naprawach, potrafi naprawić prawie wszystko.
Dzięki tym umiejętnościom często ma dodatkowy dochód. Za niewielką opłatą wykonuje wysokiej jakości naprawy dla swoich przyjaciół i naprawia zepsute urządzenia. Moja córka nie jest daleko w tyle i choćby na urlopie macierzyńskim udaje jej się zarabiać pieniądze. Przeszkoliła się jako specjalistka od przedłużania rzęs i teraz przyjmuje klientki w domu. Jak tylko moja wnuczka zacznie chodzić do przedszkola, moja córka planuje podjąć pracę w salonie kosmetycznym i kontynuować naukę.
W dni, kiedy moja córka pracuje, przyprowadza swoją wnuczkę do mnie. Zwykle nigdy nie odmawiam. jeżeli mam jakieś sprawy zaplanowane na ten dzień, to albo je przekładam, albo zabieram wnuczkę ze sobą. Uważam, iż rodziny powinny sobie pomagać. A wnuki, moim zdaniem, są uniwersalną miłością wszystkich dziadków, a ja po prostu uwielbiam moją wnuczkę.
Prawie całe lato spędzam na mojej działce. Zwykle zabieram ze sobą wnuczkę. Dla mnie to więcej zabawy, a młodzi rodzice mogą zająć się swoimi sprawami i odpocząć od dziecka. Moja córka i jej mąż również lubią odwiedzać działkę, a latem przyjeżdżają na weekend, aby grillować i odpocząć na wsi. Czasami zostają na 2-3 dni. Jest tam las, rzeka, świeże powietrze. Pod koniec lata postanowiłam poprosić zięcia o pomoc przy remoncie altanki. Dzieci też lubią spędzać tam czas, więc pomyślałam, iż tak będzie lepiej dla wszystkich.
"Nie ma problemu, ja to zrobię", powiedział mi zięć. "Uzgodniliśmy, iż zapłacę za wszystkie materiały budowlane. "Sam kupię materiały i przyniosę rachunki" - powiedział. Mój zięć zrobił wszystko, co w jego mocy. Nie mogłam się nacieszyć wykonaną pracą, ale moja euforia nie trwała długo. Mój zięć zapytał mnie, czy jestem zadowolona z jego pracy. Odpowiedziałam, iż jak najbardziej.
Nie mówię tu o pieniądzach za materiały, ponieważ sama zapłaciłam za wszystkie materiały budowlane, więc nie ma o tym mowy. Chciał, abym zapłaciła mu za remont. Powiedzieć, iż byłam zaskoczona, to mało powiedziane. Kiedy jego rodzice potrzebowali ponownego tapetowania lub pomocy w przyniesieniu i montażu nowych mebli, moja córka i ja pomagałyśmy im za darmo, choćby nie myśląc o wzięciu za to pieniędzy. Ja też opiekuję się wnuczką za darmo, karmię ją, czasem zabieram na przejażdżki i choćby nie myślę o pieniądzach.
Mogłabym to zrozumieć, gdyby to był jego jedyny dochód, ale on ma dobrą pracę, a remonty robi w wolnym czasie. Poza tym korzysta też z mojej działki. Dlaczego mam mu teraz płacić za coś, z czego sam będzie korzystał? Zastanawiam się, czy rozliczał też swoich rodziców i brata za pomoc w naprawach w ich domach, czy to tylko ja jestem taka "wyjątkowa"?
Myślę, iż to w jakiś sposób nie jest ludzkie. Jesteśmy rodziną, powinniśmy stawać w obronie siebie nawzajem, pomagać sobie. Teraz nie wiem, co robić: czy powinnam mu zapłacić, czy powiedzieć córce, co o tym myślę? Boję się wywołać kłótnię, nie chcę psuć ich relacji. To nie jest duża kwota, ale po prostu czuję się niekomfortowo z taką postawą.