Z życia wzięte. "Pozwolili dalekim krewnym zamieszkać w mieszkaniu za darmo": gwałtownie pożałowali, widząc nieopłacone rachunki za media

zycie.news 12 godzin temu
Zdjęcie: Zawiedli się na krewnych, źródło: Pexels


- Tak, mamo, wszystko w porządku. Nie musisz się martwić. Mieszkanie jest komfortowe — czynsz jest częściowo refundowany przez pracodawcę

— Weronika, zdaję sobie sprawę, iż nie jesteś małą dziewczynką, ale uważaj.

Porozmawialiśmy jeszcze chwilę z córką przez telefon, a potem zajęliśmy się swoimi sprawami. Trudno było zdać sobie sprawę, iż jest już dorosła, ale ja i Piotr mieliśmy szansę żyć w końcu dla siebie. On jest miłością mojego życia, ponieważ jesteśmy razem od czasów liceum. I choć mówi się, iż miłość trwa trzy lata, moje uczucie do męża tylko się umacnia.

Mieliśmy więcej swobody, a nasza córka miała więcej możliwości. W naszym małym prowincjonalnym miasteczku nie byłaby w stanie odnieść sukcesu w swojej karierze. Zaczęłam zauważać, iż mój mąż staje się przygnębiony. To do niego zupełnie niepodobne, więc zaczęłam go o wszystko wypytywać. Dopiero po moich pytaniach Piotr zmarszczył brwi jeszcze bardziej.

-Jest taka sprawa... Pamiętasz żonę mojego brata? Spotkaliśmy się kiedyś na przyjęciu urodzinowym matki. Mają syna. Mirek przyjechał do naszego miasta starać się o pracę, ale został wystawiony do wiatru. Facet został bez pieniędzy i dachu nad głową. Marta prosi nas, abyśmy tymczasowo go przyjęli.

Szczerze mówiąc, życie nauczyło mnie, iż nie warto angażować się w relacje z krewnymi. To zawsze źle się kończy. Ale tutaj zrobiło mi się żal chłopaka, bo moja córka może być w podobnej sytuacji

Dobrze, iż mieliśmy mieszkanie do wynajęcia. Odziedziczyłam je po zmarłej babci. Zgodnie z dokumentami był już własnością mojej córki, ale to niczego nie zmieniało. Już rano Piotr poinformował krewnych o naszych warunkach, czyli wyprowadzka najpóźniej w wyznaczonym przez nas terminie. Pomogliśmy Mirkowi przenieść jego rzeczy. Nie był sam, ale ze swoją dziewczyną Ireną.

-Ile jesteśmy winni? To takie ładne mieszkanie — powiedział. Kiedy mój mąż podał kwotę, jego dziewczyna zaczęła się oburzać: - Nie, nie spodziewaliśmy się takiej ceny.

-W porządku, po prostu zapłaćcie za media.

Już wtedy przeczuwałam, iż nie obędzie się bez problemów. Kiedy przyszły pierwsze rachunki za media, byłam w szoku. Miałam wrażenie, iż mieszkają tam nie tylko dwie osoby, ale co najmniej dziesięć. Mało tego, nasi tymczasowi lokatorzy nie spieszyli się ze spłatą zaległości.

Mąż zadzwonił do swojej bratowej, aby rozmówić się na temat zachowania jej syna. Oznajmił, iż muszą opłacić rachunki bieżące i spłacić zaległości, bo oboje z Irenką generują wyłącznie straty. Irena wpadła w histerię, płacząc, iż są przecież rodziną, nie może tak potraktować bratanka, a tak w ogóle, to powinien pozwolić mu zostać na stałe i wspierać finansowo, dopóki nie znajdzie się praca. Jej słowa sprawiły jedynie, iż mąż odłożył słuchawkę.

Minęły kolejne dwa miesiące — nie otrzymaliśmy ani grosza od Mirka. Tylko długi. Poprzedni lokatorzy zadzwonili do nas i powiedzieli, iż zmienili plany i chcieliby ponownie wynająć u nas mieszkanie.

Poszłam do mieszkania, ale krewni celowo nie otworzyli drzwi. 20 minut później na progu pojawiła się niezadowolona Irena.

-Czego chcesz? - Cześć! - Powiedziałam i weszłam do środka.

-Po co przyszłaś nieproszona?

-Przypominam, iż macie dwa dni na spakowanie się.

-Nie możesz nas wyrzucić na ulicę! Nie mamy gdzie mieszkać! Jestem w ciąży!

-Wracaj na wieś i nie udawaj mieszkanki miasta, skoro nie możesz choćby znaleźć pracy

-Nie chcę mieszkać na tym zadupiu z dzieckiem. Mirek już prawie ma pracę, więc nigdzie się nie wybieramy.

Od słowa do słowa okazało się, iż razem z bratankiem męża, brat, bratowa i matka męża zaplanowali przejęcie mojego mieszkania przez tak zwanie zasiedzenie, ale wyszło jeszcze coś. Irena w przypływie gniewu oznajmiła, iż moje podpisy zostały już podrobione pod stosownymi formularzami, więc mogę pożegnać się z mieszkaniem.

Poinformowałam wówczas oszustkę, iż mieszkanie od dawna należy do mojej córki, o czym jeszcze nie wie, więc nie będzie problemu z wezwaniem policji i wsadzeniem ich wszystkich do paki...

Nawiasem mówiąc, teściowie wpadli na genialny plan. Najwyraźniej początkowo zdecydowali się zająć mieszkanie, ale ich marzenia nie miały się spełnić. Irena przeklinała nas podczas pakowania, a Mirek zasłaniał oczy. Jak tylko wyszli, natychmiast zmieniliśmy zamki. Musieliśmy zrobić generalne sprzątanie, bo mieszkanie było brudne. Tydzień później mój mąż dostał telefon od swojego brata, który zwyzywał nas oboje, zbluzgał i zmieszał z błotem. Darł się do słuchawki, iż jeżeli nie przekażemy młodemu mieszkania po dobroci, mąż może zapomnieć, iż kiedykolwiek miał brata.

Teraz jesteśmy największymi wrogami krewnych mojego męża. Rozpuszczają plotki na nasz temat na każdym rogu, ale ja już od dawna nie przejmuję się plotkami. Doszłam do wniosku, iż nie będę więcej prowadziła tego rodzaju działalności charytatywnej.

Idź do oryginalnego materiału