Bez wątpienia to ja byłam najważniejsza w naszej rodzinie. I byłam z tego całkowicie zadowolona, ponieważ zawsze rozumiałam, kim jestem i czego chcę w życiu. Chciałam zarządzać ludźmi, mieć własny biznes, być bogata i odnosić sukcesy. Ale jednocześnie chciałam mieć rodzinę.
Mąż, dzieci, przytulny dom. Kilka razy próbowałam zbudować poważny związek, ale z czasem zdałam sobie sprawę, iż kobiety takie jak ja odpychają większość mężczyzn. Albo bali się ze mną konkurować, albo próbowali mnie stłamsić i pokazać, iż to mężczyzna powinien być szefem domu.
Stefan był inny. Od pierwszej chwili, gdy się poznaliśmy, patrzył na mnie z podziwem i uwielbieniem. Z otwartymi ustami słuchał, jak opowiadam o swojej pracy i nigdy nie powiedział, iż kobieta powinna zostać w domu i zajmować się dziećmi. Pobraliśmy się dziesięć miesięcy po tym, jak się poznaliśmy. To była moja inicjatywa i sama oświadczyłam się Stefanowi. Miałam już wtedy trzydzieści pięć lat i zdałam sobie sprawę, iż albo wyjdę za mąż i będę miała dzieci teraz, albo nigdy.
Dziesięć miesięcy później urodziła nam się córka. Od razu zdecydowaliśmy, iż mój mąż będzie na urlopie macierzyńskim. Oczywiście pierwsze trzy miesiące spędziłam z Sonią, a potem zajął się nią Stefan. Dopiero zaczynałam swoją działalność, a jej rozwój wymagał dużo czasu i wysiłku. Mój mąż bardzo mi pomógł. Zajmował się domem i naszą córką. Ja pracowałam, wszystko było w porządku, a rok później urodziła nam się druga córka. Wróciłam do pracy niemal natychmiast. Rozmawialiśmy ze Stefanem, a on odszedł ze swojej firmy i dołączył do mojej. Stanowisko było niewielkie, czysto nominalne i nie musiał tam robić prawie nic. Ale pensja była dobra i tak było przez te wszystkie lata.
Mój mąż pracował bardzo mało w mojej firmie i cały czas zajmował się dziećmi i domem. Ponadto mieliśmy już odwiedzającą nas nianię i gosposię. Wydawało mi się, iż Stéphane żyje w raju. Czy nie wszyscy o tym marzą? Nie pracujesz, żyjesz dostatnio, opiekujesz się dziećmi, w wolnym czasie robisz to, na co masz ochotę...
Jak się jednak okazało, mojemu mężowi wciąż czegoś brakowało. Pomimo tego, iż ciężko pracowałam, nie cierpiałam na ślepotę. gwałtownie zorientowałam się, iż mąż mnie zdradza. Natychmiast z nim porozmawiałam i przyznał się do wszystkiego.
-Więc rozwód — powiedziałam mu spokojnie. - Nie będę tolerować takiej postawy po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiłam.
-Tolerowałem cię przez te wszystkie lata! - nagle krzyknął. Nigdy nie uważałaś mnie za mężczyznę, zawsze robiłaś, co chciałaś, a ja byłem gdzieś w tle!
-I wygląda na to, iż całkiem nieźle sobie tam radziłeś — powiedziałam — Pokaż mi przynajmniej jednego ze swoich przyjaciół lub znajomych, którzy otrzymywali taką pensję, nie robiąc tak naprawdę nic. W porządku, kiedy zaczniesz żyć ze swoich tanich rzeczy, znajdź stałą pracę i pamiętaj, jak wspaniale było ze mną.
-Właściwie mam pełne prawo do połowy twojego biznesu! - oświadczył nagle mężczyzna. Przez kilka sekund byłam choćby oszołomiona jego bezczelnością.
-Co ty masz wspólnego z moim biznesem?
-Beze mnie nic byś z tego nie miała! - wykrzyknął Stefan.
-Zawsze byłem twoją niezawodną strażą tylną.
-To nie daje ci prawa do połowy biznesu — odpowiedziałam.
-Pracowałem dla twojej firmy przez wiele lat — powiedział mężczyzna. - I gdybym nie zajmował się dziećmi i pracami domowymi, byłabyś teraz zwykłą gospodynią domową beze mnie!
-Widzę, iż masz za dużo wiary w siebie — powiedziałam. Z jakiegoś powodu, Stefan zdecydował, iż będzie domagał się podziału majątku. Dałam mu jasno do zrozumienia, iż przecenia swoje siły i nic nie wskóra. Ale ten człowiek chce mnie pozwać.