Z życia wzięte. "Syn przedstawił mnie nowej synowej, która była starsza od niego o 7 lat": Niespodzianki dopiero się zaczynały

zycie.news 2 godzin temu
Zdjęcie: Teściowa i synowa, źródło: Pixabay


Myślałam o tym, żeby trochę popracować, zarobić trochę pieniędzy i marzyłam o tym, żeby kupić synowi ładny samochód i mieszkanie. Wszystko szło dobrze, Maks studiował, ja pracowałam. Codziennie rozmawialiśmy przez telefon. Pewnego dnia podczas rozmowy Maks powiedział mi, iż chce się ożenić.

Nie byłam zbyt zadowolona z tej wiadomości, ponieważ uważam, iż to za wcześnie na ślub w wieku 22 lat. Ale nie to było najgorsze. Mój syn powiedział mi, iż jego wybranka była siedem lat starsza od niego i miała dziecko.

Natychmiast powiedziałam, iż jestem temu przeciwna, ale Maks powiedział mi, iż jest już dorosły i może sam podejmować ważne decyzje.

Nie mogłam zrozumieć wyboru syna

- Nie zarobiłeś jeszcze ani złotówki, nie przyniosłeś do domu ani grosza! Myślisz, iż będę cię utrzymywać?

- Nie zamierzam brać twoich pieniędzy na moją rodzinę! Mam już pracę. To praca zdalna, więc nie będzie kolidować z moimi studiami, a zostało mi tylko kilka miesięcy nauki.

Pomyślałam, iż faktycznie nie jestem już potrzebna synowi. Nie ciągnęłam już tego tematu i czekałam na rozwój wydarzeń. Gdy syn powiadomił mnie o planowanej dacie ślubu, ja już miałam zarobioną wystarczającą kwotę na porządny samochód dla syna.

Wróciłam do kraju w samą porę. Ślub miał być tydzień później, więc wstrzeliłam się idealnie z wyjątkowym prezentem. Miałam jednak opory przed spotkaniem z synową i jej synem. Przełamałam się i poszłam odwiedzić syna po dłuższej nieobecności.

Rodzinne chwile pełne radości

Drzwi otworzył mi syn, witając serdecznie i zagarniając mnie ramieniem do środka. Nagle pojawił się śliczny, blond chłopczyk, na oko siedmioletni. Natychmiast złapał mnie za rękę, mówiąc: "Chodź babciu, pokażę ci, gdzie schowałem skarb piratów!" Jego entuzjazm był zaraźliwy, a ja nie mogłam się doczekać, co mnie czeka.

Witaj w moim świecie

W połowie drogi do dziecięcego pokoju przywitała mnie synowa, Iza. To piękna dziewczyna, która w ogóle nie zdradza swojego wieku. Jej serdeczność była wyczuwalna, choć dostrzegałam w jej oczach odrobinę ostrożności. Zabawa samochodami na dywanie w dziecięcym pokoju była cudowna.

Atmosfera była pełna śmiechu i radości, a ja zakochałam się w tym malcu. Iza zyskała w moich oczach miano córki, a te chwile utwierdziły mnie w przekonaniu, jak ważna jest rodzinna więź.

Idź do oryginalnego materiału