Z życia wzięte. "Zamierzałam przekazać moje drugie mieszkanie synowi i synowej": Jednak pewnego dnia usłyszałam dzwonek w ich telefonie komórkowym

zycie.news 1 tydzień temu
Zdjęcie: Mieszkanie, źródło: Pexels


Kiedy moja synowa Asia trafiła do szpitala, natychmiast przyszłam na ratunek i zabrałam wnuczkę do siebie. Niedawno postanowiłam zrobić im wielki prezent — podarować im jedno z moich mieszkań. Są jeszcze młodzi i potrzebują własnego miejsca. W tym czasie miałam już dwuletnią wnuczkę, a niedługo miał się urodzić wnuk.

Miałam dwa mieszkania: w jednym mieszkałam, a drugie wynajmowałam. Te pieniądze były moim głównym źródłem dochodu, ale po przedyskutowaniu tego z moimi dziećmi uzgodniliśmy, iż będą mieszkać w drugim mieszkaniu. Na początku wszystko było w porządku, ale z czasem zaczęłam zauważać zmiany w zachowaniu mojej synowej. Asia stała się gwałtowna, czasami niegrzeczna.

Starałam się to ignorować, myśląc, iż to tylko hormony ciąży i wszystko się poprawi. Kilka tygodni temu zorganizowałam obchody moich sześćdziesiątych urodzin, zapraszając najbliższe mi osoby. Cały dzień spędziłam w kuchni, przygotowując przeróżne dania, aby zadowolić gości. Impreza szła świetnie, ale mój syn i Asia powiedzieli, iż muszą wyjść — czas, aby ich córka poszła spać. Zgodziłam się, choćby pokroiłam im ciasto, żeby zabrali je ze sobą. Mój syn poszedł odpalić samochód, a Asia została, by poszukać swojego telefonu, który zniknął. Zaproponowałam, iż do niej zadzwonię, ale nerwowo odmówiła.

Po minucie bezskutecznych poszukiwań zdecydowałam się wybrać jej numer. Całe mieszkanie wypełniło szczekanie psa. Wyobraź to sobie — miała ustawiony dzwonek na szczekanie psa, żeby odebrać mój telefon!

Asia nic nie powiedziała, tylko podziękowała mi za wieczór, wzięła telefon i wyszła. Stałam tam, osłupiała, nie wiedząc, co robić. Za chwilę zalałam się łzami. Moi przyjaciele i krewni próbowali mnie uspokoić, ale nie mogłam znaleźć słów — byłam upokorzona, zraniona i zdenerwowana.

Następnego dnia mój syn poprosił mnie o klucze do mieszkania, w którym mieli zamieszkać, aby wnieść meble. Jego głos był zimny, bez żadnych emocji. Nie mogłam tego znieść i odpowiedziałam: "Nigdy więcej nie postawisz stopy w tym mieszkaniu! Podziękuj swojej drogiej żonie!"

Od tamtej pory żadne z nich nie przeprosiło. Dzwonią, tylko żeby mi przypomnieć, jak ich "wystawiłam" i zachowałam się nie fair. Nie rozumiem, jak mogłam urazić mojego syna i synową, iż potraktowali mnie w ten sposób. Zawsze chciałam dla nich tylko tego, co najlepsze.

Idź do oryginalnego materiału