Z życia wzięte. "Żyła z mężem przez trzydzieści lat": Prawie rozwiodła się z nim z powodu obchodów ich rocznicy

zycie.news 1 tydzień temu

Nie każdy jest w stanie żyć obok siebie przez tak długi czas, przez cały czas pozostać razem i przez cały czas kochać swojego współmałżonka.

Wymaga to wiele cierpliwości. A co najważniejsze, w każdej sytuacji trzeba próbować szukać i znajdować kompromisy. Jednak czasami może to być bardzo trudne!

Teraz jest poważne nieporozumienie między mną a moim mężem. Każde z nas chciałoby świętować rocznicę ślubu na swój sposób.

Mój mąż uważa, iż perłowe gody to świetna okazja, aby zebrać całą naszą rodzinę i przyjaciół i bawić się z naszymi najdroższymi i najbardziej kochanymi ludźmi w dobrej restauracji.

Oczywiście uroczystość będzie nas kosztować niemało grosza, bo choćby według najbardziej ostrożnych szacunków będziemy musieli zaprosić co najmniej 40 osób.

Cóż, szkoda mi wyrzucać takie pieniądze w błoto i po prostu zmarnować je w jeden wieczór. Najchętniej pojechałabym z mężem na wakacje, najlepiej gdzieś nad morze.

W końcu to nasze święto, a ostatni raz nad morze w podróż poślubną pojechaliśmy dokładnie trzydzieści lat temu. Potem musieliśmy załatwiać różne sprawy, zajmować się dziećmi, a morze jest takie piękne!

Oczywiście zaoszczędziliśmy z mężem trochę pieniędzy, ale wystarczyłoby tylko na jedną rzecz — albo restaurację i gości, albo wycieczkę.

Ogólnie rzecz biorąc, nasze święto gwałtownie się zbliżało i nie mogliśmy się zgodzić z mężem. jeżeli na początku rozmawialiśmy spokojnie, nasza ostatnia rozmowa na ten temat zakończyła się wielką awanturą.

Każdy z nas bronił swojego punktu widzenia i nie mogliśmy się zgodzić. Skończyło się na tym, iż zaczęliśmy na siebie krzyczeć.

- Jestem mężczyzną, więc muszę być szefem rodziny — powiedział mój mąż, jego argument był żelazny — a ty, jako kobieta, musisz szanować mnie i moje decyzje. Jutro zarezerwuję restaurację i zacznę zapraszać gości. Koniec rozmowy! - warknął mąż i poszedł do łóżka.

Cóż, nie mogłam spać. Byłam bardzo zdenerwowana. Udawało mi się pracować i dbać o rodzinę przez tyle lat z rzędu. Byłam strasznie zmęczona. A teraz okazuje się, iż nikogo nie interesuje moje zdanie?

W końcu jestem kobietą, a nie zaprzężonym koniem. I zasługuję na odpoczynek przynajmniej raz na trzydzieści lat, tak jak sobie tego życzę.

Płakałam do północy, szczerze wierząc, iż mój mąż jest tyranem, który w ogóle mnie nie kocha i nie szanuje. W końcu tak się przemęczyłam, iż byłam gotowa rozwieść się z tym egoistą już nazajutrz.

W końcu dzieci są już dorosłe i mogę żyć bez niego! Będziemy więc świętować rocznicę, żeby nie narobić sobie wstydu przed gośćmi, a potem natychmiast złożę pozew o rozwód. Po podjęciu tej decyzji w końcu zasnęłam.

Rano, kiedy się obudziłam, mój mąż spojrzał na moją zapłakaną twarz, po czym przytulił mnie i powiedział:

- Przepraszam, iż na ciebie nakrzyczałem! Chcesz, żebyśmy zaoszczędzili trochę pieniędzy i pojechali nad morze następnego lata?

- Obiecujesz? - zapytałam cicho.

- Obiecuję! - odpowiedział mój mąż, całkiem poważnie.

Jakoś się pogodziliśmy. Teraz moja nocna zniewaga wydawała się głupim i dziecinnym żartem.
Wczoraj zebraliśmy się w restauracji, aby świętować nasze perłowe gody. Patrząc na moich najbliższych i ulubionych ludzi — rodziców, dzieci, wnuki i przyjaciół — zdałam sobie sprawę, iż mój mąż miał rację.

Niech Bóg będzie z nimi, a nad morze można pojechać za rok. Okazało się, iż była to niesamowita, wesoła uroczystość.

Tego wieczoru zostaliśmy obdarowani wieloma kwiatami i miłymi niespodziankami. Ciepłe i szczere słowa i życzenia, życzliwe uśmiechy i zabawne konkursy sprawiły, iż ten czerwcowy wieczór był po prostu magiczny.

Potem gospodyni przekazała mikrofon mojemu mężowi, a on zadał mi pytanie, patrząc na mnie:

- Kochana, nie zastanawiałaś się, dlaczego żaden z gości nie podarował nam prezentów?

- Naprawdę? choćby nie zwróciłam na to uwagi. Naprawdę?

Mąż kontynuował:

- Faktem jest, iż z góry poprosiłem gości o przelanie dowolnej kwoty na moją kartę w ramach prezentu. W końcu marzysz o morzu, a te pieniądze pomogą ci zbliżyć się do twojego marzenia.

Więc dzisiaj idziemy z mężem do biura podróży, aby wybrać i kupić vouchery. Patrzę na niego i jest mi strasznie głupio.

Przez tyle lat mój mąż doskonale studiował mój charakter. Zdał sobie sprawę, iż jestem bardzo zmęczona, wszystko tak dobrze wymyślił, a ja zamierzałam się z nim rozwieść i szczerze myślałam, iż jest praktycznie potworem!

Dobrze, iż w porę się opamiętałam...

Idź do oryginalnego materiału