Za mąż przez Krzysia

newsempire24.com 2 dni temu

**Za mąż przez Kolę**

Szczęśliwe dzieciństwo Kolę opuściło w wieku pięciu lat. Pewnego dnia rodzice nie przyszli odebrać go z przedszkola. Wszystkie dzieci już rozeszły się do domów, a on siedział przy stoliku, rysując siebie, mamę i tatę. Wychowawczyni spoglądała na niego i co chwila ocierała policzki. W końcu podeszła, objęła go mocno i szepnęła:
Cokolwiek się stało, nie możesz się bać, Koleniu. Musisz teraz być dzielny. Rozumiesz mnie?
Chcę do mamy odparł cicho.
Zaraz przyjdą ciocia i wujek. Pójdziesz z nimi, Kochanie. Będzie tam dużo innych dzieci, tylko nie płacz.
Przytuliła go mokrą od łez twarzą.

Później wzięli go za rękę i zaprowadzili do samochodu. Na pytanie, kiedy wróci do mamy, odpowiedzieli, iż rodzice są daleko i dziś nie przyjdą. Kolę umieszczono w dużej sali z innymi chłopcami. Ale rodzice nie pojawili się ani następnego dnia, ani kolejnego. Chłopiec płakał nocami, aż dostał gorączki.

Dopiero pielęgniarka w białym kitlu powiedziała mu prawdę po jego wyzdrowieniu:
Twoi rodzice są teraz wysoko, na niebie. Nie mogą stamtąd wrócić. Ale patrzą na ciebie i chcą, żebyś był grzeczny i zdrowy.
Kola nie uwierzył. Spoglądał w niebo i widział tylko ptaki i chmury. Postanowił odnaleźć rodziców za wszelką cenę.

Pewnego dnia, na spacerze, znalazł dziurę w ogrodzeniu. Zaczynał kopać tunel, aż w końcu się udało przecisnął się na wolność. Biegł przed siebie, nie oglądając się na znienawidzony dom dziecka. Ale miasta nie znał i gwałtownie się zgubił. Nagle zobaczył kobietę w sukience w groszki, z jasnym kokiem jak mama.

Mamo! krzyknął, łapiąc ją za rękę.
Kobieta odwróciła się, przyklękła. To nie była jego mama.

Nina zakochała się na zawsze w wieku dwudziestu lat. Poznała Witka na potańcówce podszedł, zarumieniony, i poprosił ją do tańca. Wzięli ślub po trzech miesiącach. Żyli w zgodzie, ale po latach lekarze stwierdzili, iż Nina nie może mieć dzieci. Witek nie potrafił się z tym pogodzić, więc Nina poddała się kolejnym badaniom. W końcu mąż zaproponował adopcję, ale ona, kochając go, zasugerowała rozwód. Nie chciała mu odbierać szansy na ojcostwo.

Witek odmówił. Więc Nina wymyśliła podstęp przyznała, iż go nie kocha, iż ma kochanka. Nie uwierzył, aż pewnej nocy wróciła nad ranem, pachnąc alkoholem i męskimi perfumami. Witek podpisał papiery.

Gdy Kola nazwał ją mamą, Nina od dwóch miesięcy była sama. Serce zamarło jej w piersi.
Zgubiłeś się, Skarbie? spytała łagodnie.
Szukam mamy i taty. Mówią, iż są w niebie, ale ja nie wierzę.
Zabrała go do domu, nakarmiła pączkami i herbatą z malinami. Chłopiec opowiedział jej o domu dziecka, o starszych chłopcach, którzy odbierali mu słodycze i dawali kuksańce.

Chcesz, żebym cię zabrała? spytała. Kiedy dorośniesz, wszystko zrozumiesz.
Kola przytaknął. Nina zadzwoniła do domu dziecka, ale sama nie mogła go adoptować potrzebowała męża. Żałowała rozwodu.

W desperacji poprosiła o pomoc kolegę z pracy, Stanisława. Ten zgodził się na fikcyjne małżeństwo, ale zażądał zapłaty. Nina, wstrząśnięta, odmówiła wciąż kochała Witka. Ale gdy zobaczyła siniak pod okiem Kolę, uległa.

Gdy Stanisław przyszedł na kolację, w drzwiach stał Witek.
Śledziłem cię, Nin. Nigdzie nie wychodziłaś… zaczął, ale wtedy wysiadł Stanisław z bukietem. Witek wyszedł bez słowa.

Dwa lata później Kola stał dumny w szkolnym mundurku, trzymając kwiaty dla pani nauczycielki. Obok niego stali Nina, Witek i mała Marysia, ich druga adoptowana córka.

Stanisław okazał się jednak przyzwoity wyjaśnił Witkowi prawdę. Nazajutrz Witek zabrał Ninę do urzędu, by jak najszybciej zabrać Kolę.

Mamo, tato szepnął chłopiec, patrząc w niebo. Kocham was, ale teraz mam nowych rodziców. Tylko na jakiś czas…

Nina długo nie mogła wybaczyć sobie rozwodu, ale los naprawił jej błąd. Wyszła za Witka po raz drugi. I wszyscy byli szczęśliwi.

Idź do oryginalnego materiału