Zacząłem życie małżeńskie w wieku osiemnastu lat. Mój mąż był od mnie starszy o dwadzieścia lat, a to właśnie ta różnica wieku mnie fascynowała.

newsempire24.com 22 godzin temu

Wybrałam małżeństwo w wieku osiemnastu lat. Mój mąż był o dwadzieścia lat starszy, a ta różnica wieku przyciągała mnie. Był dojrzały, odpowiedzialny i dawał mi potrzebne poczucie bezpieczeństwa. niedługo pojawiła się nasza córka, a niedługo potem urodził się syn. Życie wydawało się spokojne i stabilne, a jego wsparcie pozwoliło mi ukończyć naukę coś, o czym wcześniej nie śniłam. Czułam dumę z tego, co razem osiągnęliśmy. ale pewnego dnia wszystko się zmieniło.
Gdy nasz syn miał trzy lata, mąż powiedział, iż wyjedzie na kilka dni. Nie miałam podejrzeń, zawsze wierzyłam w jego słowa. Zamiast powrócić, po prostu zniknął, nie zostawiając choćby notatki. Próby dzwonienia kończyły się wyciszonym telefonem. Dni zamieniły się w tygodnie, a tygodnie w miesiące i powoli zrozumiałam, iż nie wróci.
Na początku czułam się całkowicie zagubiona. Krzyczałam nocą, nie wiedząc, jak poradzić sobie sama z dwójką dzieci. Nie miałam nikogo, kto mógłby ich zaopiekować, więc nie mogłam szukać pracy. Alimenty, które płacił, były śmiesznie niskie ledwie wystarczały na najpotrzebniejsze. Musiałam oszczędzać we wszystkim, a czasem nie mieliśmy choćby jedzenia. Gdy mój syn trafił do przedszkola, udało mi się zdobyć zatrudnienie. Nie było łatwo, ale stopniowo odzyskiwałam kontrolę nad życiem.
Pewnego, zupełnie niespodziewanego dnia, mąż pojawił się przy drzwiach z bukietem kwiatów i przeprosił. Twierdził, iż popełnił błąd, iż wciąż mnie kocha i chce wrócić do rodziny. Patrząc mu w oczy, poczułam złość i rozczarowanie. Powiedziałam mu wprost: Nauczyłyśmy się żyć bez ciebie. Ani razu nie pomyślałeś o dzieciach, kiedy ich nie było. A teraz wracasz z przeprosinami? Odejdź i nie wracaj do naszego życia. Jego twarz zmieniła się z nadziei w gorycz, ale nie żałowałam swoich słów.
Miesiąc później dostałam wezwanie do sądu. Mąż postanowił walczyć o opiekę nad dziećmi. Próbował mnie zdyskredytować, twierdząc, iż jest lepszym ojcem, ale sąd nie uwierzył w jego argumenty. Wszystkie dowody były po mojej stronie i dzieci zostały ze mną. Dopiero pół roku po tym dowiedziałam się, dlaczego nagle chciał wrócić. Okazało się, iż jego ojciec sporządził testament, w którym spadek miał trafić do naszych dzieci. Mąż liczył, iż pojednanie da mu kontrolę nad majątkiem. Nie udało się został z niczym.
Choć ten rozdział mojego życia już się zamknął, wciąż przywołuję te trudne dni. Pamiętam, jak musiałam dzielić chleb z dziećmi, głodząc się, by one mogły jeść. Te doświadczenia nauczyły mnie, iż jestem silniejsza, niż myślałam, i iż potrafię przetrwać wszystko. Dziś spoglądam w przeszłość bez żalu, niosąc ze sobą lekcję, którą zabiorę na przyszłość.

Idź do oryginalnego materiału