REKLAMA
Podobno inni rodzice gwałtownie podchwycili temat. Wielu z nich twierdzi, iż takie "przesunięcie" nie może mieć miejsca tydzień przed rozpoczęciem roku. Szkoła powinna z większym wyprzedzeniem informować o takich zmianach. Dyrekcja podkreślała, iż była decyzja podyktowana organizacją pracy nauczycieli, ale czat już żył własnym życiem.Fora rodziców to nie księga zażaleńChoć grupy dla rodziców powstały po to, by usprawnić komunikację między rodzicami, coraz częściej stają się miejscem, w którym "wylewa się" prywatne frustracje. Bo problemem nie jest sam czat, ale sposób jego wykorzystywania. Rodzice nie zawsze potrafią oddzielić to, co istotne, od tego, co osobiste. Wystarczy chwila, dwa słowa za dużo, by błaha rzecz przekształciła się w prawdziwą aferę.Wiele negatywnych emocji wzbudza także plan lekcji. Niby zwyczajna rzecz, ale co roku staje się powodem do narzekań. - We wtorek córka będzie kończyć lekcje po 14, a o 13.30 rozpoczyna tańce na drugim końcu miasta. W ubiegłym roku kończyła przed 12, a teraz pozmieniali. W głowach im się wszystkim przewracało. I co teraz? Mam ją zwalniać z ostatniej lekcji? - denerwuje się pani Karolina, mama trzecioklasistki.Jedni uważają, iż szkoła powinna brać pod uwagę grafik zajęć dodatkowych organizowanych w danej miejscowości, inni twierdzą, iż "nie da się wszystkiego pogodzić". Takie drobne różnice zdań, urastają do rangi problemu, przeradzają się w dyskusje, które nie prowadzą do niczego konstruktywnego.
- Są rodzice, którym nic nie pasuje, nigdy. W przedszkolu była mama, która donosiła na innych rodziców do dyrektora, mówiła, co kto powiedział, co kto zrobił. Nigdy nie była zadowolona z tego, co robią panie, trójka grupowa i inni rodzice. Z wszystkim miała problem. W końcu doszło do konfrontacji: rodzice, ona, wychowawczynie, dyrektor. Sytuacja więcej niż żenująca, kobieta jakimiś sądami straszyła wszystkich. Powiedziała, iż inni rodzice chcą zrobić jej i jej dziecku krzywdę. Finalnie zabrała swojego synka. Miał 4 lata i podobno było to jego trzecie przedszkole. Szkoda chłopczyka - opowiada Halina, mama dwóch chłopców. Po czym dodaje: - Z kolei w podstawówce syna była jedna matka, która była niesamowicie uszczypliwa i zaczepna. Na każde zdanie jednego rodzica miała pięć swoich. Siedzenie z nią na wywiadówce to był koszmar, kiedyś jeden ojciec nie wytrzymał i tak jej nagadał, iż aż zzieleniała. Więcej na zebranie nie przyszła, przychodził jej mąż.- W naszej szkole rodzice pokłócili się w zeszłym roku o bal karnawałowy, który miał zostać zorganizowany w Środę Popielcową. Termin znany był wcześniej, ale tydzień przed ktoś zgłosił zastrzeżenia. I się zaczęło. W pewnym momencie założyciel grupy zamknął wątek, bo kolejne wiadomości zaczęły dotykać już kwestii antysemityzmu, dżihadu i przekraczały granice dobrego smaku - mówi nam Tomasz, tata uczennicy z Kielc. Ceny obiadów rozgrzewają rodziców do czerwonościKolejny gorący temat to szkolna stołówka. W nowym roku szkolnym ceny obiadów w wielu placówkach pójdą w górę, co dla wielu rodziców stało się pretekstem do kolejnych - czasem ostrych - stwierdzeń.
- Na naszej grupie klasowej głównym tematem są teraz szkolne obiady. Dostaliśmy informację o podniesieniu ceny posiłków i rodzice stwierdzili, iż teraz to chyba taniej zamówić w restauracji. Wiem, iż podwyżki nigdy nie są mile widziane, no ale bez przesady. To tylko wzrost o 3 zł dziennie. Mam wrażenie, iż niektórzy rodzice tylko czekają, by "rozkręcić aferę" - mówi nam Natalia, mama uczennicy 4-klasy szkoły podstawowej. Masz ochotę podzielić się z nami swoją historią? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl