Emilia była w szpitalu tak wiele razy, iż jej mąż, Aleksander, stracił rachubę. Oczywiście regularnie ją odwiedzał, przynosząc smakołyki i niezbędne lekarstwa. Jednak jego matka, Małgorzata, nigdy nie aprobowała swojej chorej synowej.
– Urodziła tyle dzieci, a teraz choćby nie potrafi o siebie zadbać! Powinieneś pomyśleć o tym, zanim się z nią ożeniłeś – narzekała Małgorzata. – Co za wybór na żonę!
– Mamo, przestań – odpowiadał stanowczo Aleksander. – Zachowujesz się, jakby Emilia chciała zachorować. Czy zapomniałaś, iż też byłaś kiedyś młoda? Myślałaś, iż zawsze będziesz zdrowa?
– Polegałam na sobie – burknęła Małgorzata. – Nie miałam czasu, żeby chorować.
– Myślisz, iż Emilia udaje? Urodziła troje dzieci, mamo. Pochodziła z biednej rodziny i pewnie nigdy nie miała odpowiedniego odżywiania. Jej zdrowie zawsze było kruche.
– To się dzieje, gdy żenisz się z kimś z biednego środowiska! – fuknęła Małgorzata. – Nie chcę już o tym rozmawiać. Znowu jej bronisz.
– Mam tego dość, mamo. Czy ożeniłem się po to, żeby słuchać twojego narzekania każdego dnia? – wybuchnął Aleksander, chwytając kurtkę i wychodząc z domu.
Zamiast jechać samochodem, Aleksander poszedł pieszo do najbliższego sklepu spożywczego. Kupił jabłka, pomarańcze i banany, starannie je zapakował i ruszył do szpitala.
Szpital był już cichy o tej porze.
– Proszę pana, do kogo pan przyszedł? – zapytała młoda pielęgniarka.
– Emilia Nowak – powiedział cicho Aleksander.
– Sprawdzę – odpowiedziała i zniknęła za drzwiami czwartego oddziału. Kiedy wróciła, powiedziała: – Pana żona śpi. Lepiej jej nie budzić. Czy chce pan zostawić coś dla niej?
– Tak, te owoce, proszę – podał jej torbę Aleksander.
– Upewnię się, iż dostanie je rano – zapewniła go pielęgniarka.
Na zewnątrz zimne nocne powietrze szczypało go w twarz. Aleksander wahał się, nie chcąc wracać do domu i znowu słuchać niesprawiedliwych zarzutów matki. Emilia nie miała złych nawyków, nie zasłużyła na swoją chorobę. Choroba nie wybiera.
Kiedy w końcu wrócił, Małgorzata była spokojna.
– Jesteś późno. Dzieci już śpią – powiedziała cicho. – Gdzie byłeś? Samochód wciąż stoi w garażu.
– W szpitalu – odparł krótko Aleksander.
– Jak się czuje Emilia?
– Śpi.
– Ty też powinieneś odpocząć. Jutro kolejny ciężki dzień. Praca, szkoła, przedszkole…
– Tak, wiem – powiedział Aleksander, zdejmując kurtkę.
Następnego ranka, po odprowadzeniu dzieci do szkoły i przedszkola, Aleksander postanowił ponownie odwiedzić Emilię. Tym razem jednak przy wejściu do szpitala spotkał go lekarz.
– Pana żona zapadła w śpiączkę. Nie jesteśmy pewni, czy to stan przejściowy.
– Co? – wyjąkał Aleksander, szeroko otwierając oczy ze zdumienia.
– Jej stan jest bardzo poważny, a jej układ odpornościowy jest niezwykle osłabiony. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy.
Tego wieczoru Aleksander otrzymał druzgocącą wiadomość: Emilia zmarła.
Ból był nie do zniesienia. Aleksander spędzał niezliczone godziny przy grobie Emilii, przynosząc świeże kwiaty i szepcząc przeprosiny w zimne powietrze.
– Wybacz mi, Emilio – mówił przez łzy.
Małgorzata przez jakiś czas pomagała z dziećmi, ale pewnego wieczoru ogłosiła swoje odejście.
– Zawsze marzyłam o pracy w tej firmie i teraz mam szansę – powiedziała.
– Ale kto pomoże mi z dziećmi, mamo? – zapytał zdezorientowany Aleksander.
– Są wystarczająco duże, żeby poradzić sobie same! – odparła obojętnie.
Ze ściśniętym sercem Aleksander uświadomił sobie, iż jest sam. Małgorzata w końcu całkowicie się wyprowadziła, zostawiając Aleksandra i dzieci.
Aby pogodzić pracę z opieką nad dziećmi, Aleksander zamieścił ogłoszenie o pomoc domową.
Pewnego chłodnego wieczoru rozległo się ciche pukanie do drzwi. Przed wejściem stała starsza kobieta.
– Kim pani jest? – zapytał ostrożnie Aleksander.
– Nazywam się Barbara Kowalska – powiedziała słabym głosem. – Jestem taka głodna… Nie jadłam od dwóch dni.
Aleksander gwałtownie przyniósł kanapki, które kobieta zjadła z wdzięcznością.
– Ma pani gdzieś się podziać? – zapytał.
– Nie, kochaneczku… Wyrzucili mnie z domu – zaszlochała Barbara.
– Proszę wejść, jest zimno – powiedział Aleksander, odsuwając się.
Ta nieoczekiwana wizyta odmieniła ich życie na zawsze…