Małe kroki w wielką historię. Jak uczniowie z Mikołowa odkrywali swoje miasto na nowo
Kiedy mówi się o nauce historii w edukacji wczesnoszkolnej, często myślimy o szkolnych podręcznikach i suchych datach. Tymczasem w jednej z mikołowskich szkół podstawowych udowodniono, iż choćby najmłodsi uczniowie mogą stać się prawdziwymi odkrywcami przeszłości. Innowacja pedagogiczna zatytułowana „Mikołów – moje miasto, moja historia” okazała się nie tylko świetnym narzędziem dydaktycznym, ale również poruszającą lekcją tożsamości i rodzinnego dziedzictwa.
Dwa lata krok po kroku
Przez dwa kolejne lata uczniowie klasy 3a wyruszali na piesze wędrówki ulicami swojego miasta, podążając śladami dawnych mieszkańców i wydarzeń, które ukształtowały oblicze współczesnego Mikołowa. Nie byli w tych wędrówkach sami – wraz z wychowawczynią towarzyszyła im pani Bronisława, pasjonatka z Towarzystwa Historycznego Mikołowa, która
z wielkim zaangażowaniem snuła opowieści o miejscach, które na co dzień mijamy bez większego zastanowienia.
Mali uczniowie odkrywali dzieje Mikołowa, zasłuchiwali się w historie o dawnych losach mieszkańców, wielkich zmianach gospodarczych i społecznych. Rynek, niepozorna kamienica, park, targowisko czy choćby stary brukowany zaułek zyskiwały w ich oczach nowe znaczenie.
Żywa historia, nie suchy wykład
– Dzieci nie tylko słuchały. One zadawały pytania, dociekały. Nagle historia stała się dla nich czymś namacalnym, bliskim – opowiada wychowawczyni. – Widok dziewięciolatka pytającego o znaczenie herbu miasta czy genealogię właścicieli lokalnej kamienicy to coś bezcennego.
Projekt nie kończył się jednak na spacerach. W klasach dzieci rysowały mapy miejsc, które odwiedziły, opisywały swoje ulubione zabytki, tworzyły mini-przewodniki i wystawy.
Przełomowy moment – historia jednego chłopca
Prawdziwą niespodziankę przyniosła historia jednego z uczestników projektu. Do miasta przeprowadziła się nowa rodzina – dla rodziców i młodszego brata był to nowy rozdział, pełen niepewności i adaptacji. Ich starszy syn rozpoczął naukę w klasie, która właśnie realizowała projekt o Mikołowie.
Nowy uczeń bardzo zaangażował się w – odkrywanie miasta, do którego dopiero się wprowadził, okazało się to dla niego czymś fascynującym. gwałtownie chłonął wiedzę, a potem… zaczął dzielić się tym w domu.
Punktem kulminacyjnym była rodzinna wizyta w Muzeum w Mikołowie, która zmieniła się w coś więcej niż zwykłe zwiedzanie. – Ku zaskoczeniu naszej rodziny, nasz syn… przejął inicjatywę – opowiada jego mama. – Zaczął oprowadzać nas po salach muzeum, opowiadał o historii miasta z taką pasją i pewnością, iż trudno było uwierzyć, iż ma dopiero dziewięć lat. Stał się naszym osobistym przewodnikiem. Dla rodziny było to wzruszające doświadczenie.
Nie tylko nauka – także tożsamość i przynależność
Innowacja „Mikołów – moje miasto, moja historia” pokazała, jak ważne jest, by edukacja wychodziła poza mury szkoły. Że dzieci – choćby te najmłodsze – są gotowe do świadomego uczestnictwa w kulturze, jeżeli tylko damy im taką szansę.
– Dziś dzieci nie tylko wiedzą, co oznacza nazwa „Mikołów”, ale też potrafią opowiedzieć o nim innym. One już nie są tylko mieszkańcami – one są małymi ambasadorami swojego miasta – podkreśla wychowawczyni klasy 3a.
Dobra praktyka, która powinna pójść dalej
Projekt został zgłoszony jako dobra praktyka do kuratorium oświaty, z nadzieją, iż stanie się inspiracją dla innych placówek w województwie i kraju. Bo przecież każda miejscowość – niezależnie od wielkości – ma swoją historię wartą odkrycia. A dzieci, jak pokazuje przykład z Mikołowa, są doskonałymi odkrywcami.