Zakochałam się w innym, ale boję się wyjawić pewną przerażającą prawdę…

newsempire24.com 3 dni temu

Kiedy miałam zaledwie dwadzieścia sześć lat, sądziłam, iż moje życie już się ukształtowało. Miałam mężczyznę, z którym mieszkałam od trzech lat, i syna – małego, psotnego brzdąca, który właśnie skończył dwa lata. Nie byliśmy małżeństwem, ale żyliśmy jak rodzina – dzieliliśmy jeden dom, jedno łóżko, wspólne troski. Marzyłam o drugim dziecku, o cichym szczęściu, gdzie dziecięcy śmiech nie milknie, a rano w kuchni pachnie naleśnikami. Ale życie nie zawsze podąża zgodnie z naszym planem…

Kilka miesięcy po narodzinach syna znów zaszłam w ciążę. Dowiedziałam się przypadkiem i mimo strachu ucieszyłam się – znak od Boga! Jednak moja euforia nie trwała długo. Po pierwszym cesarskim cięciu nowa ciąża okazała się niebezpieczna. Lekarze powiedzieli wprost – jeżeli zdecyduję się rodzić, mogę nie przeżyć porodu. Jeden ginekolog, najbardziej prostolinijny, patrząc mi w oczy, powiedział: „Możesz zachować dziecko, ale ryzykujesz życie”. Wtedy zdecydowałam się na aborcję.

Po operacji długo nie mogłam dojść do siebie – bardziej psychicznie niż fizycznie. Wszystko w środku jakby wypaliło się. Nie otrzymałam ani współczucia, ani wsparcia od ojca mojego dziecka. Nie zadał mi choćby jednego pytania. Po prostu powiedział: „Skoro tak, to tak”. Jakby chodziło nie o życie i śmierć, ale o zakup nowej lodówki. Wtedy zrozumiałam: w tym bólu jestem sama. Całkiem sama.

Zaczęłam wieczorem wchodzić na czat. Nie do flirtu – po prostu chciałam się oderwać, poczuć się żywa, choć trochę potrzebna. Na początku to były puste rozmowy, sztampowe komplementy, sprośne aluzje – wszystko, co powodowało, iż chciałam wyjść. Ale pewnej nocy, około północy, napisał do mnie on. Nieznajomy. Jego słowa były ciepłe i proste, bez krzty wulgarności, tylko szczerość. Zatrzymałam się na czacie dłużej niż zwykle. Zapytał, czy mam Facebooka. Początkowo odmówiłam – nie chciałam otwierać serca przed obcym. Ale on nalegał, delikatnie, bez presji – po prostu przekonał mnie, iż interesuje go nie moje ciało, a to, co mam w głowie.

Następnego ranka poinformowałam go, iż jadę na wycieczkę i przez pół godziny będę przejeżdżać przez jego miasto. On był w pracy, ale obiecał przyjechać na krótką chwilę. I przyjechał. Wysiadł z samochodu, uśmiechnął się, przytulił mnie jak starą przyjaciółkę. I odjechał. Bez podtekstów, bez pytań, bez oczekiwań. Tylko spojrzenie zostawił, które nie mogło wyjść mi z głowy.

Wieczorem w domu zobaczyłam jego wiadomość. Znowu do mnie napisał. Zaczęliśmy rozmawiać codziennie, jakbyśmy znali się od lat. Po tygodniu spotkaliśmy się znowu. Tym razem – nie na pięć minut. Tym razem zostaliśmy sami. Stało się. I pomyślałam: oto wszystko. Jak zwykle. Mężczyzna dostał, czego chciał, i zniknie. Ale następnego dnia to on napisał pierwszy. Zaproponował kolejne spotkanie. Powiedział, iż chce mnie widzieć, po prostu być obok. Wynajęliśmy hotel. Nie chciałam przyprowadzać go tam, gdzie żyłam z ojcem swego dziecka.

Od tamtej pory minęły dwa tygodnie. Czuję, iż się zakochuję. Prawdziwie. Serce bije jak szalone, gdy dzwoni. Uśmiecham się jak dziewczynka, słysząc jego głos. Chcę z nim wszystkiego: porannej kawy, wspólnych wyjazdów, nocnych rozmów. Znowu chciałam żyć.

Ale teraz się boję. Co, jeżeli on się we mnie szczerze zakocha? Co, jeżeli kiedyś zechce założyć ze mną rodzinę, mieć dziecko? Jak mu powiedzieć, iż nie mogę już zostać matką? Że lekarz zabronił mi rodzić, bo mogę nie przeżyć?

Boje się przyznać. Nie chcę zniszczyć tego, co się dopiero zaczęło. Nie chcę znowu być sama. Nie jestem pewna, czy zrozumie. Mężczyźni pragną potomków. Chcą, by kobieta, którą kochają, dała im syna czy córkę. A ja nie mogę…

Czasem myślę – może lepiej odejść teraz? Zanim będzie za późno. Zanim całkiem w to uczucie się zanurzę. Ale potem on przesyła mi wiadomość głosową, w której mówi po prostu: „Dzień dobry, piękna”, a całe moje postanowienie rozpada się jak domek z kart.

Powiedzcie, co mam zrobić? Jak wyznać mężczyźnie, którego zaczynam kochać, iż nie mogę dać mu dziecka? Czy warto bać się prawdy, jeżeli serce już wybrało?

Idź do oryginalnego materiału