Zamiana dzieci: jak siostry popełniły fatalny błąd, płacąc za niego latami

newskey24.com 4 godzin temu

**Wymiana dzieci: jak siostry popełniły fatalny błąd, za który płaciły latami**

Czasem jedna decyzja, podjęta w chwili zamętu i pod wpływem emocji, może zniszczyć życie wielu ludzi. Zwłaszcza gdy dotyczy tego, co najświętsze – dzieci. Tak właśnie stało się z dwiema siostrami – Jadwigą i Katarzyną, które od dziecka były nierozłączne. Żyły w zgodzie, nigdy nie kłóciły się o zabawki, miłość rodziców, a choćby pierwsze zauroczenia. Wszystko przeżywały razem: szkołę, pierwsze randki, zamążpójście. Wydawało się, iż ich życie toczy się równolegle, jakby według tego samego scenariusza, tylko w różnych domach.

Mężów wybrały prawie identycznych – Katarzyna wyszła za Andrzeja, Jadwiga za Tomasza. Znajomi od dzieciństwa, kierowcy ciężarówek, którzy niemal nie bywali w domu. Siostrom to nie przeszkadzało – mężowie pracują, a one trzymają się razem, jak zawsze. Kiedy jedna zaszła w ciążę, druga gwałtownie „złapała” w cugle. Razem chodziły na badania, razem wybierały szpital. Obie szczęśliwe, ale i trochę przestraszone. Postanowiły nie znać płci – miało być niespodzianką.

Jadwiga marzyła o córeczce, Kasia – o synku. Ale los zrobił im na złość. Jadzia urodziła chłopca, Kasia – dziewczynkę. Wtedy Katarzyna, niby żartem, rzuciła:

— A może się zamienimy? No przecież, taki już nasz pech, wszystko na opak…

Jadwiga nerwowo się uśmiechnęła, ale coś ścisnęło ją w środku. Ten żart nie wydał się śmieszny. Jednak Kasia powtarzała to raz za razem – najpierw z uśmiechem, potem coraz poważniej. Mówiła, iż zawsze chciała syna, iż to dla niej trudne, iż tak będzie lepiej. W końcu Jadwiga uległa. Przypomniała sobie, jak Tomasz przytulał obce dziewczynki na placu zabaw i mówił: „Chciałbym córeczkę, swoją księżniczkę…”

Mężowie byli zachwyceni. Prezenty, kwiaty, wino, goście. Ale Jadwiga za każdym razem czuła, jak serce się jej kroi, gdy widziała, jak Tomasz nosi na rękach nie swoje dziecko. Najpierw tłumiła wyrzuty sumienia. Potem próbowała wmówić sobie, iż postąpiła słusznie. W końcu dzieci były blisko spokrewnione, więc nic wielkiego się nie stało. Ale sumienie nie dawało jej spokoju.

Wszystko się zmieniło, gdy trzy lata później Katarzyna zmarła. Chorowała długo i cierpiała, aż w końcu odeszła, zostawiając swojego „syna” – w rzeczywistości rodzonego syna Jadzi – z ojcem. Jadwiga i Tomasz pomagali Jackowi, jak mogli. A potem poznał kobietę – Martę. Spokojną, miłą, wydawało się, iż można na nią liczyć. choćby chłopca, Dominika, zaakceptowała. Na początku.

Gdy jednak Marta urodziła własne dziecko, wszystko się posypało. Dominik stał się dla niej solą w oku. Obrażała go, mówiła przykre rzeczy, potrafiła uderzyć, krzyczała bez powodu. Przed Jackiem ukrywała to starannie, ale Jadwiga widziała wszystko. Jej serce pękało z bólu. Nie mogła milczeć, wiedząc, iż jej syn żyje w piekle, które sama stworzyła.

Pewnego wieczoru, gdy Marta znów krzyczała na chłopca, Jadwiga straciła cierpliwość. Zebrała Tomasza, Jacka i wyznała prawdę. Każde słowo bolało jak uderzenie, każde – jak cios w piersi. Tomasz wpadł w szał. Najpierw nie wierzył, potem wyszedł bez słowa. Jadwiga płakała – ze strachu, z poczucia winy, z rozpaczy, iż zrujnowała życie innym i sobie. Ale po dwóch dniach Tomasz wrócił. Powiedział, iż chce zrobić test DNA. Po wyniku – cisza. Potem przytulił ją mocno.

— Naprawimy to – szepnął.

Proces adopcji trwał długo, ale krok po kroku. Marta zrezygnowała z Dominika – obce dziecko nie było jej potrzebne. Dziewczynka – córka Kasi, którą Jadwiga wychowywała jak własną – została z nią. Nie znała całej prawdy i nie było potrzeby, by ją poznała. Ważna była tylko miłość, jaką Jadwiga dawała jej każdego dnia.

Minęły lata. Jadwiga wciąż obwinia siebie, ale wie, iż postąpiła słusznie, wyznając prawdę. Uratowała syna. Może późno, może przez cierpienie, ale zdążyła. W życiu nie chodzi o to, gdzie się potkniesz, ale o to, czy znajdziesz siłę, by wstać i naprawić błąd.

Idź do oryginalnego materiału