Zamieszkał u nas, a teraz rodzinna wojna trwa jak nigdy przedtem

polregion.pl 5 dni temu

Poznałem smak rozczarowania, gdy zgodziłem się, aby mój siostrzeniec zamieszkał w naszym mieszkaniu — teraz w rodzinie mam więcej wrogów niż sąsiadów.

Barbara i jej młodsza siostra Danuta pochodzą z małego prowincjonalnego miasteczka na wschodzie Polski, gdzie wszyscy się znają, a plotki rozchodzą się szybciej niż błyskawica. Ich losy potoczyły się zupełnie inaczej.

Barbara była szkolną prymuską — skończyła liceum ze złotym medalem, wyjechała do Gdańska i dostała się na uniwersytet. Tam poznała przyszłego męża, wzięła ślub i została w mieście, gdy razem z mężem odziedziczyli po dziadkach małe mieszkanie.

Danuta została w rodzinnym domu. Dwa małżeństwa — oba rozpadły się. Po każdym zostało dziecko. Może charakter zawinił, może pech w wyborze mężczyzn, ale po rozwodach wróciła z dwójką dzieci pod dach rodziców.

Barbara i jej mąż też mieli trudne chwile. Pieniądze pojawiały się i znikały. Ale krok po kroku, jak cegiełka po cegiełce, budowali swoją przyszłość. Kupili najpierw pokój, potem sprzedali, zainwestowali w inne mieszkanie — już dwupokojowe. Uznali, iż będzie to start dla ich syna, Krzysztofa. Chłopak dostał się na medycynę, uczył się sumiennie. Marzyli, iż po studiach i ślubie wprowadzi się tam z żoną i zacznie dorosłe życie na swoim.

Ale wszystko potoczyło się inaczej.

Gdy syn Danuty — Marek — skończył szkołę, też postanowił wyjechać do Gdańska. Zdał do technikum, chciał pracować i wynajmować pokój. Ale na czynsz nie miał pieniędzy. Wtedy Danuta, z typową dla siebie upartością, poprosiła siostrę, by przygarnęła chłopaka „na parę lat”. Obiecała, iż będzie płacił rachunki, znajdzie pracę, a oni pomogą, jak tylko się da. Barbara uwierzyła. I zgodziła się.

Dwa lata minęły jak z bicza strzelił. Krzysztof zakochał się, oświadczył się Alicji. Zaczęli szykować się do ślubu. Barbara uprzedziła siostrzeńca:
— Marek, do lata musisz się wyprowadzić. Na jesieni Krzysztof wprowadzi się z żoną.

Wydawało się sprawiedliwe. Ale zaczęły się telefony.
— Znalazłem nową pracę, ale grosze dostaję…
— Dziewczyna w ciąży…
— Ślub planujemy…

Barbara z mężem znów ustąpili. Pozwolili zostać do września. Potem remont, przeprowadzka syna. Wszyscy wiedzieli. choćby Danuta. Kiwała głową, zgadzała się, mówiła:
— Jasne, pomożemy. Wszystko rozumiemy.

Lato przeszło. Nadszedł sierpień. Danuta zadzwoniła:
— Nie mamy pieniędzy, by pomóc Markowi. Córka niedługo rodzi, jej bardziej trzeba. No i ślub za pasem…

Potem telefony od babci i dziadka. Prosili, by się ulitować, wyjść im naprzeciw.
— Toż to twój siostrzeniec! Rodzona krew!

Barbara z mężem znów się ugięli. Powiedzieli: do końca listopada — i koniec.

Nadeszła zima. Odegrały się śluby. Urodziły się dzieci. Tylko iż Krzysztof z Alicją wciąż mieszkali z rodzicami. A w „ich” mieszkaniu żył Marek z żoną Magdą i noworodkiem. I choćby nie myślał o wyprowadzce.

Zawsze nowe wymówki.
— Wypłatę wstrzymali…
— Mamy wynajęte, ale tam ruina…
— Telefon zgubiłem, więc nie odbierałem…
— Zachorowałem ciężko, ledwo szpitala uniknąłem…

Barbara dzwoniła — bez skutku. Raz pojechała osobiście — nie otworzyli drzwi, choć wiedziała, iż są w domu. Drugi raz przyjechała z mężem. Marek otworzył i… rzucił się na wuja z pięściami. To już przekroczyło wszelkie granice.

Barbara trzęsła się z upokorzenia i wściekłości. Po raz pierwszy poczuła, iż więzy krwi to nie miłość. To wykorzystanie. To manipulacja. To sposób, by zrobić z ciebie życiodajną krowę.

Potem zaczęła się nagonka. Babcia i Danuta dzwonili do Krzysztofa.
— Jak ci nie wstyd!
— Żonie Marka przez stres mleko z piersi zniknęło!
— Jak możecie wyrzucać na bruk rodzinę z niemowlakiem?!

Ale Barbara z mężem już nie zamierzali być wygodni. Złożyli wniosek. Poszli na policję. Po dwóch miesiącach — eksmisja.

Krzysztof z Alicją wreszcie wprowadzili się do swojego mieszkania. Zaczęli życie od nowa. A Barbara… po prostu nie odbiera już telefonów od rodziny. Ani od siostry, ani od babci. Od nikogo.

Rodzina to tylko ci, którzy przy tobie stoją, gdy jest ciężko. A nie ci, którzy z uśmiechem depczą cię po głowie.

A ty jak sądzisz? Więzy krwi to obowiązek aż do samozaparcia, czy jednak wymiana z poszanowaniem granic?

Idź do oryginalnego materiału