Zaprosiłem mamę bez zgody żony – i wszystko się posypało

przytulnosc.pl 3 dni temu

Moja mama nigdy nie umiała szanować granic innych ludzi. Zawsze dobrze znała swoje prawa, ale zupełnie ignorowała potrzeby i emocje innych. Nigdy nie przepadała za moją żoną, choć nie miała ku temu żadnych konkretnych powodów – chyba tylko z powodu zazdrości. Byłem jej ukochanym synkiem, więc każda inna kobieta w moim życiu była dla niej konkurencją.

Kilka tygodni temu urodziła się nasza córeczka. I właśnie wtedy relacje z mamą osiągnęły punkt krytyczny.


Pierwsze spięcia

Mama chciała być obecna przy porodzie. Jednak moja żona, Wiktoria, kategorycznie się na to nie zgodziła. W rezultacie mama urządziła awanturę w szpitalnym holu, oskarżając personel o to, iż nie wpuszczają jej na salę porodową, by mogła zobaczyć, jak rodzi się wnuczka.

Gdy w końcu wróciliśmy do domu, mama zaczęła nas odwiedzać. Niestety, każda wizyta kończyła się krytyką. Wytykała żonie, iż jest złą gospodynią, a jeszcze gorszą matką. Gdy Wiktoria to usłyszała, straciła cierpliwość i powiedziała jasno: „Nie chcę, żeby twoja mama kiedykolwiek pojawiała się w naszym domu!”. Trudno było jej się dziwić – nikt nie chce być poniżany we własnym domu.


Obietnica, która nic nie znaczyła

Po narodzinach córki rodzice chcieli ją zobaczyć. Wiktoria zgodziła się, ale postawiła jeden warunek – mama ma zachować swoje opinie dla siebie. Mama obiecała, iż będzie się pilnować. Niestety, nie wytrzymała.

  • „Dlaczego macie taki bałagan na podwórku? Nie wstyd ci tak mieszkać?” – zaczęła komentować od progu.

Wiktoria nie wytrzymała i powiedziała wprost, iż teściowa nie jest już mile widziana w naszym domu i przez długi czas nie zobaczy wnuczki.


Nieoczekiwane odwiedziny

Mimo konfliktu, wszystkie inne wizyty rodzinne przebiegały bez problemów – choćby mój tata nas odwiedził. Mama jednak była wyraźnie nieobecna, a Wiktoria nie wyglądała, jakby jej tego brakowało.

Pewnego dnia żona musiała iść do lekarza. Pomyślałem, iż to dobra okazja, żeby mama zobaczyła wnuczkę. Zaprosiłem ją pod nieobecność Wiktorii. Mama przyjechała natychmiast. Uprzedziłem ją, iż ma tylko dwie godziny, zanim żona wróci. Jednak, gdy czas minął, mama nie zamierzała się zbierać.


Awantura w domu

Wiktoria wróciła wcześniej, niż się spodziewałem. Zastała teściową bawiącą się z córką. Wpadła w szał – zaczęła krzyczeć, płakać i wyganiać mamę z domu.

Wściekłem się i podniesionym głosem powiedziałem żonie, żeby się uspokoiła. Powiedziałem też, iż nasza córka jest również moim dzieckiem, więc mam prawo decydować, kto może ją odwiedzać. Stwierdziłem, iż nikt nie będzie mi tego zabraniał.

To był moment kulminacyjny. Wiktoria wyrzuciła z domu zarówno mnie, jak i moją mamę. Od tamtej pory mieszkałem u rodziców, zastanawiając się, kiedy żona ochłonie i pozwoli mi wrócić.


Czy można było tego uniknąć?

Ta sytuacja jest lekcją, jak ważne jest poszanowanie granic w związku. Zamiast jednostronnie podejmować decyzje, powinienem porozmawiać z żoną i znaleźć wspólne rozwiązanie. Niestety, w emocjach podjąłem złą decyzję, której konsekwencje teraz ponoszę. Mam nadzieję, iż z czasem uda nam się naprawić tę relację.

Idź do oryginalnego materiału